Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dopalacze wypaliły mózg. Skatował młodą kobietę (wideo)

Beata Bielecka [email protected]
Młody słubiczanin przyznał się, że zanim poszedł do salonu gier wziął dopalacze, które połączył z alkoholem.
Młody słubiczanin przyznał się, że zanim poszedł do salonu gier wziął dopalacze, które połączył z alkoholem. 123RF
- Ona się długo po tym nie otrząśnie - mówiła nam mama dziewczyny, skatowanej przez 22-latka. Sprawca ją dusił, okładał pięściami aż złamał szczękę. Potem zabrał niecałe 600 zł i uciekł.

Dzień Dobry TVN/x-news: "Ludzie się wiją i zachowują jak zwierzęta". Jak dopalacze wpływają na organizm?

- Co się dzieje ostatnio w tym mieście?! - pytała zdenerwowana młoda dziewczyna spotkana koło salonu gier przy placu Przyjaźni. - Najpierw próba gwałtu na Rzepińskiej (pisaliśmy o tym kilka tygodni temu), a teraz ta tragedia - dodała kobieta.

Informacja o tym, co stało się we wtorek 3 lutego w salonie gier lotem błyskawicy obiegła miasto. Wtedy jednak było wiadomo tylko tyle, że młody mężczyzna - którego krótko po tym napadzie zatrzymano - zaatakował pracownicę salonu gier, brutalnie ją pobił i mógł próbować zgwałcić.

Rzeczniczka słubickiej policji Ewa Murmyło potwierdziła nam w środę 4 lutego jedynie fakt napadu. - Nie mogę jednak ani potwierdzić, ani zaprzeczyć, że była też próba gwałtu - stwierdziła. Zaraz też dodała, że w żadnym wypadku nie można łączyć sprawy z ul. Rzepińskiej z rozbojem na placu Przyjaźni. W czwartek 5 lutego sprawę napadniętej pracownicy salonu gier przejęła słubicka prokuratura. Sprawcę już miała.

Po przesłuchaniu okazało się, że to młody słubiczanin. Przyznał się, że zanim poszedł do salonu gier, wziął dopalacze, które połączył z alkoholem. - Nie pamięta wszystkiego, co się tam wydarzyło - mówił nam prokurator rejonowy Mariusz Nowak. Od niego wiemy, że 22-latek jest podejrzany o to, że wielokrotnie uderzył w twarz pięściami pracownicę salonu, powodując szereg obrażeń i ją dusił. Następnie zabrał niecałe 600 zł i uciekł. - Usłyszał zarzut rozboju i uszkodzenia ciała. Czyn ten jest zagrożony karą do 12 lat więzienia - mówił nam prokurator Nowak. Dodał, że sąd postanowił aresztować sprawcę i wiadomo już, że trzy najbliższe miesiące na pewno spędzi za kratkami.

Przyznał się, że zanim poszedł do salonu gier, wziął dopalacze, które połączył z alkoholem

W czwartek 5 lutego byliśmy w szpitalu, gdzie leżała młoda słubiczanka. Widzieliśmy ją, gdy wracała z badania. Twarz miała strasznie opuchniętą, ale przede wszystkim była bardzo smutna. Od ordynatora chirurgii Jarosława Buksy dowiedzieliśmy się, że kobieta ma m.in. złamaną kość szczękową i oczodół. Później okazało się, że na szczęście po kolejnych badaniach sprawdzających (miała trudności w oddychaniu z powodu tego, że była duszona) stwierdzono, że może dochodzić do siebie już w domu. Zanim opuściła szpital, zgodziła się na rozmowę z nami, ale ostatecznie do tego nie doszło, bo odradziła jej to mama.

- Córka jest jeszcze w szoku i nie chcę , żeby do tego wracała - wytłumaczyła nam. Od niej też wiemy, że sprawca nie pociął twarzy kobiecie, jak wcześniej informował nas jeden z Czytelników (pisaliśmy o tym w czwartek w tekście "Atak furii po dopalaczach. Ofiara ranna"). Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że badania wykluczyły gwałt. Podejrzenia wzięły się stąd, że inny klient salonu gier, który przyszedł tam tuż po rozboju, znalazł leżącą na podłodze kobietę z opuszczonymi majtkami.

Znajdujący się przy placu Przyjaźni salon gier to dość dziwne miejsce. Nie ma tam żadnego szyldu, a żeby wejść do środka, trzeba dzwonić domofonem. Trudno nawet zaglądnąć przez okno, bo na wielkiej szybie jest tylko reklama przedstawiająca Nowy Jork. Podobnie jak na drzwiach. Od prokuratora Nowaka wiemy, że salon gier prowadzi nieznana mu spółka. - Nic na tę chwilę więcej nie mogę powiedzieć, bo akta nie wróciły jeszcze z sądu - stwierdził.

Zobacz też: Dopalacze przyniosły tej rodzinie rozpacz, a na końcu tragiczną śmierć

- Latem z Ilanki koło Rzepina wyłowiono ciało 36-letniego Sławka. Pisaliśmy o tej tragedii kilka razy. Po raz pierwszy po wieczorze kawalerskim, po którym zaginął Sławek. Szukała go policja, strażacy, znajomi. Kolejny raz, gdy jego ciało wyłowiono z Ilanki. Przyczyną śmierci było utonięcie, ale wszystko wskazywało na to, że do tragedii doszło z powodu dopalaczy, które były na imprezie.
- W październiku dopalacze zabiły 18-letniego Szymona z Żagania. Wcześniej uszkodziły mu serce, wątrobę i nerki.
- Lekarze alarmują, że trudno leczyć ofiary dopalaczy, bo ich skład nie jest znany. Często zawierają afrykańskie czy azjatyckie rośliny o działaniu mocno pobudzającym, które u nas nie występują i nie ma na nie antidotum.
- Tylko w styczniu do szpitala w Słubicach trafiło 20 osób, które miały problemy ze zdrowiem po wzięciu dopalaczy.
- Po napadzie na pracownicę słubickiego salonu gier w powiecie ma dojść do spotkania samorządowców, policji , przedstawicieli sanepidu, żeby próbować ograniczyć handel dopalaczami.

Nieruchomości z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska