- Słyszeliśmy, że w Sobolicach pękła elektrownia, na pół - opowiada Jan Serwański z Bucza. - Nasza przetrwała, ale tamta jest położona jakby na wprost nurtu. I wszystko byłoby w porządku, gdyby nie trzasnęła tama na południu Polski - w Niedowie na Witce.
Jedziemy do Sobolic. Elektrownia wygląda jak po przejściu tajfunu. Na jazie, barierkach zawiesiły się tony niesionych nurtem gałęzi, krzaków, śmieci. Jeden z pracowników mówi, że zostały zalane generatory. A to oznacza co najmniej kilka miesięcy "rekonwalescencji”.
- Sobolice rzeczywiście na dłużej będą wyłączone z eksploatacji - przyznaje prezes Zespołu Elektrowni Wodnych Henryk Subocz. - Elektrownię "Bukówka” udało nam się uratować, "Przysieka” zalana jest w połowie, walczymy o nasze obiekty w Żarkach Wielkich i w Gubinie, i o "Zielisko”. Oczywiście one nie pracują, są zabezpieczone i opuszczone. Nasze straty produkcyjne sięgają 20-30 procent, ale to nie będzie rzutowało na dostawę energii dla regionu czy kraju. To większa powódź na Nysie Łużyckiej niż ta pamiętna z 1981 roku.
W Sobolicach woda wyrwała się z koryta już około 14.00, ewakuowano 15 osób z domów w bezpośrednim sąsiedztwie rzeki. W niedzielę późnym wieczorem z nurtu wystawała tylko najwyższa część budynku głównego elektrowni. Ludzie ze stojącego nieopodal, jedynego w okolicy budynku mieszkalnego, też przeżywali chwile grozy. Woda sięgała do parapetów.
- Wynieśliśmy wszystko na górę i czekaliśmy - wspomina jeden z mieszkańców. - Fala przyszła około 19.00. Jak szybko się pojawiła, tak szybko opadała.
- Na szczęście, dzięki wieściom z południa Polski, byliśmy przygotowani na najgorsze - dodaje mieszkający obok Rafał Mencel. Podwórka przypominają jezioro. Wokół szeroko rozlane wody Nysy. Ludzie czekają na strażaków, ale ci mają pełne pompy roboty w Przewozie i innych miejscowościach.
Elektrownia wodna Sobolice jest najdalej na południe położoną na Nysie Łużyckiej spośród tych eksploatowanych przez dychowski zespół elektrowni.
Została wybudowana w 1922 r. w miejscu, które z pewnością nie zostało wskazane przez hydrotechnika czy hydrologa. Z tej przyczyny i z powodu niewystarczającej przepustowości jazu, podczas kolejnych powodzi była nieustannie zatapiana. Ostatnia większa fala w 1981 r. zdecydowała o przebudowie stopnia piętrzącego i elektrowni. Prace ruszyły w 1983 r., a zakończyły się dziesięć lat później. W folderze reklamowym można przeczytać, że efektem jest piękny, solidny jaz i nowoczesna elektrownia. Ale ostatnie dni pokazały, że nie jest też "powodzioodporna”.
Na Nysie Łużyckiej mamy siedem elektrowni wodnych, wszystkie z przedwojenną historią. Przed 1945 r. było 14, zostały równo podzielone między stronę polską i niemiecką.
Strefa Biznesu: Zwolnienia grupowe w Polsce. Ekspert uspokaja
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?