MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Pieniądze na wnuczka, czyli o urokach rozdawnictwa. Komentarz red. Zbigniewa Borka

Zbigniew Borek
Zbigniew Borek
Osoby, które podejmą się opieki, otrzymają około 850 zł miesięcznie, przez 16 miesięcy (nawet jeśli mają świadczenia emerytalne). Opieka dotyczy dzieci do 4. roku życia
Osoby, które podejmą się opieki, otrzymają około 850 zł miesięcznie, przez 16 miesięcy (nawet jeśli mają świadczenia emerytalne). Opieka dotyczy dzieci do 4. roku życia pixabay.com
Pieniądze na wnuczka? Stypendia dla dziadków za opiekę na wnukami? To świetny pomysł! - zakrzyknie od razu każdy. Tylko dobrze, żeby ten każdy wiedział, że i on za to w ostatecznym rozrachunku płaci.

Najpierw garść informacji. Urząd Marszałkowski w Zielonej Górze wprowadza pilotażowy program „Wnuczęta w dobrych rękach”. - Dajemy pieniądze babciom i dziadkom, którzy chcą się zająć swoim wnukami - zapowiedziała marszałek Elżbieta Anna Polak w środę na konferencji prasowej w Zielonej Górze. I dodała: – Nikt tak dobrze nie zajmie się wnuczkiem jak babcia czy dziadek.

Od razu zastrzegam: bardzo bym chciał, żeby Pani i Pan, Ty i ja, żebyśmy wszyscy byli bogaci. Chciałbym też, żeby nasza Polska była bogatym krajem, który wszystkich tych obywateli, którym pieniędzy brakuje, wspiera hojną ręką. Na razie jednak tak nie jest. Dlatego wolałbym jako obywatel, żeby zarówno rząd, jak i samorząd liczył każdą złotówkę, którą zamierza wydać. I żeby wiedział, dlaczego chce wydać akurat tyle i jaki skutek to przyniesie dla poszczególnych osób i całych społeczności. Nie doraźnie, ale na dłuższą metę. Fachowych analiz brakowało mi, gdy rząd wprowadzał 500 plus. Nie widzę ich też teraz, gdy lubuski samorząd wprowadza pilotaż „Wnuczęta w dobrych rękach”.

Urząd Marszałkowski nie oparł tych wyliczeń o żadne ekspertyzy, fachowe badania, doświadczenia itp. itd. Założył po prostu, że taki efekt osiągnie, bo... taki ma osiągnąć

Pieniądze na wnuczka dostanie 210 osób. Na razie

Projekt „Wnuczęta w dobrych rękach” Urzędu Marszałkowskiego w Zielonej Górze skierowany jest - jak głosi urząd - m.in. do emerytów, którzy są gotowi powrócić na rynek pracy oraz do bliskich z otoczenia osób bezrobotnych. Pilotaż obejmie 210 osób z powiatów żagańskiego: świebodzińskiego i strzelecko-drezdeneckiego. - Spośród 210 osób, które wezmą udział w projekcie, 63 osoby - babcie i dziadkowie - jako bezrobotnych chcemy dalej zatrudnić - mówił na konferencji prasowej w Zielonej Górze wicemarszałek Romuald Gawlik. Nie było mnie tam, ale z ciekawości do wicemarszałka zadzwoniłem, żeby zapytać, dlaczego akurat 63 osoby. Co się okazuje? Że to po prostu najniższy pułap zatrudnienia, jaki Urząd Marszałkowski musi osiągnąć, żeby nie oddawać Unii Europejskiej pieniędzy za projekt. Nawiasem mówiąc: Romuald Gawlik powiedział mi, że pracę ma znaleźć 25 proc. wszystkich uczestników projektu. 63 osoby to 25 proc., ale z 250, a nie z 210, ale wicemarszałek mówi, że „za dużo nie zaszkodzi, a poza tym regulamin jest w trakcie dopracowania”. Nie to jednak jest najważniejsze. Zdecydowanie ważniejszy jest fakt, że Urząd Marszałkowski nie oparł tych wyliczeń o żadne ekspertyzy, fachowe badania, doświadczenia itp. itd. Założył po prostu, że taki efekt osiągnie, bo... taki ma osiągnąć. Co „ciekawe”, wcale nie jest pewne, że w ten sposób ubędzie bezrobotnych. Chwilowo - być może tak, bo te 63 osoby muszą znaleźć pracę na pół roku. - 20 proc. ludności województwa to emeryci, którzy często chcieliby pracować, ale rynek pracy ma ograniczenia. Ten projekt spowoduje ich aktywizację – mówiła na konferencji Małgorzata Jażdżewska, dyrektor departamentu Europejskiego Funduszu Społecznego Urzędu Marszałkowskiego. Znów: nie wiemy, jakie są podstawy tego optymizmu.

Idźmy dalej. Na początku z programu „pieniądze na wnuczka” mogą skorzystać mieszkańcy powiatów: świebodzińskiego, żagańskiego i strzelecko-drezdeneckiego. Dlaczego akurat tych? Czyżby z danych statystycznych wynikało, że akurat w tych lubuskich powiatach jest najwięcej bezrobotnych dziadków i babć w wieku produkcyjnym, którzy chcieliby podjąć pracę? Albo najniższy odsetek żłobków i przedszkoli? Jeśli nawet tak jest, to nie dlatego akurat te trzy powiaty wchodzą do pilotażu. - Wybraliśmy te powiaty, bo w nich są dobrze prowadzone spółdzielnie socjalne, które będą partnerem projektu - mówi wicemarszałek Gawlik. Chodzi o Stowarzyszenie Wspierania Małej Przedsiębiorczości w Dobiegniewie, stowarzyszenie Razem dla Strzelec i Stowarzyszenie na Rzecz Edukacji Pomost. Romuald Gawlik tłumaczy, że „w późniejszym okresie” spółdzielnie socjalne będą partnerem dla babć i dziadków, którzy podejmą decyzję o współpracy lub założeniu własnej firmy i dalszego działania w zakresie opieki społecznej. - Chcemy przeszkolić uczestników projektu, wykorzystać wiedzę psychologów, socjologów, doradców zawodowych. Osoba, która weźmie udział w szkleniach w ramach projektu, mogłaby w przyszłości świadczyć pomoc także osobom starszym – dodał wicemarszałek.

850 zł miesięcznie przez 16 miesięcy

Osoby, które podejmą się opieki, otrzymają około 850 zł miesięcznie, przez 16 miesięcy (nawet jeśli mają świadczenia emerytalne). Opieka dotyczy dzieci do 4. roku życia. - Dajemy pieniądze babci i dziadkowi, którzy chcą zająć się swoim wnuczkiem - wyjaśniała na konferencji prasowej marszałek Elżbieta Anna Polak. I dodawała zaraz, że nie trzeba zajmować się tylko własnymi wnukami. Mogą to być też m.in. dzieci osób spokrewnionych. Pani marszałek zastrzegła też, że to „rozwiązanie tańsze i lepsze niż budowa i tworzenie żłobków”. Nie wiemy oczywiście, na ile tańsze i dlaczego lepsze.

Powtórzę: jestem za tym, żeby władza publiczna, zarówno rządowa, jak i samorządowa, wspierała tych obywateli, którzy takiego wsparcia potrzebują. Nie mam też oczywiście nic przeciwko temu, żeby babcia czy dziadek dostawali pieniądze za opiekę nad swoimi wnukami. Bardzo bym jednak chciał, żeby takie pomysły jak były podbudowane szczegółowymi danymi, poparte analizami i zawierały profesjonalne symulacje efektów. Dlaczego? Z bardzo prostego powodu.

Na pilotaż programu „pieniądze na wnuczka” samorząd regionu daje prawie 5 mln zł. I już planuje ogłoszenie w sierpniu kolejnego konkursu na 7,5 mln zł. Tak, wiem, to pieniądze z Unii Europejskiej, ale to przecież nie oznacza, że niczyje. Pora chyba najwyższa, żebyśmy zaczęli patrzeć na wydawanie pieniędzy Unii Europejskiej, jak na wydawanie pieniędzy polskich. Czyli jak podatnicy, z których kieszeni w ostatecznym rozrachunku finansowane są wszystkie wydatki publiczne.

POLECAMY PAŃSTWA UWADZE:

Zobacz też: Agresywny mężczyzna zatrzymał radiowóz w centrum Gorzowa. Chciał odebrać broń policjantce

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska