Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Niechlujni klienci są zmorą naszych basenów i kąpielisk. Potrafią nasikać do wody

Katarzyna Borek 68 324 88 37 [email protected]
fot. Archiwum
- Płynąłem, a gościu koło mnie lał bez skrępowania! - mówi zszokowany Czytelnik. - Natychmiast kupujemy płyn, który zabarwi wodę w kontakcie z moczem - zapowiada szef ośrodka sportu.

Opinia

Opinia

Włodzimierz Janiszewski
lekarz epidemiolog
- Kontakt z cudzym moczem w takim rozcieńczeniu, jak w basenie, nie zaszkodzi naszemu zdrowiu. Dlatego o tym powszechnym niestety procederze, możemy mówić raczej w kategoriach braku komfortu psychicznego i poczucia higieny. Przyzwyczailiśmy się do sikania w otwartych akwenach jak morze czy jezioro, i przenosimy ten zwyczaj na pływalnię. Skoro my sikamy, to wielu innych też. Trzeba to wykorzenić. Albo znaleźć "przyjemność" w moczeniu się w cudzym moczu…
Chlor ma charakterystyczny, znany i powszechnie rozpoznawalny zapach. Jeśli woda na basenie pachnie czymś innym, to na pewno nie jest to chlor.

Nasz Czytelnik wybrał się na basen w nowiutkim centrum rekreacyjno-sportowym w Zielonej Górze. Zachwycony pływał z dobrą godzinę, gdy zauważył, że kąpiący się obok facet zaczyna sikać do wody. Przez chwilę kłębiła się koło niego żółta plama, ale za chwilę rozwodniła się i znikła. - Gościu po prostu wylał się i popłynął dalej - opowiada zszokowany Czytelnik. - Prawie porzygałem się na myśl, że mogę mieć jego siki na ciele, w buzi… Czy to zgłosiłem? A jak miałem udowodnić, że ten facet rzeczywiście się wylał?

Czytaj też: Ludzie na basenie zachowują się jak świnie

Jedynym sposobem na przyłapanie sikacza na gorącym uczynku jest dodanie do wody specjalnego płynu. Zabarwia się w kontakcie z moczem. Wokół powstaje wtedy wielka i widoczna dla wszystkich kolorowa plama. Taki płyn jest powszechnie stosowany na zachodnich kąpieliskach. U nas nie, ze względu na wysoką cenę.
- Nie ma znaczenia. Natychmiast go kupujemy, bo tylko czysta woda przyciągnie klientów - zapowiedział wczoraj "GL" Robert Jagiełowicz, dyrektor Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji w Zielonej Górze. To była jego reakcja na przygodę naszego Czytelnika. I wynik amerykańskich badań, według których w większości publicznych basenów w wodzie znajduje się średnio kilkadziesiąt litrów moczu. A statystycznie, co godzinę sika tam ok. 40 osób.

W internecie można znaleźć dyskusje osób, która chwalą się, co i jak robiły do basenu. Aż mdli od samego czytania. - Jeszcze kilkanaście dni temu nie uwierzyłbym w takie historie. Ale nie teraz. Basen działa kilka tygodni, a już widziałem rzeczy, o jakich wcześniej nawet nie śniłem - mówi Jagiełowicz.
Codziennie widuje ludzi, którzy nie biorą prysznica przed wejściem do wody. Pływają w zwykłych gaciach, które noszą na co dzień i w których przyszli ubrani. Jeden pan wystąpił ostatnio w majtkach przewiązanych paskiem od spodni.
Niechlujni klienci to zmora naszych kąpielisk. W otwartym na początku roku obiekcie w Międzyrzeczu już po pięciu tygodniach użytkowania wykryto tzw. biologiczne zanieczyszczenia, czyli pochodzące od ludzi. Wcześniej głośne były przypadki skażeń w gorzowskiej Słowiance i gronkowca w Świebodzinie. Bakterie przynieśli kąpiący się.

- Z doświadczenie wiem, że przy takiej liczbie klientów nie da się sprawdzić higieny wszystkich osób. Udowodnić, kto i w którym momencie zabrudził wodę. Jej czystość w głównej mierze zależy od odpowiedzialności i kultury zachowania - mówi Marek Sancewicz, wiceprezes spółki Centrum Sportowo-Rehabilitacyjne "Słowianka" w Gorzowie. - Grupom zorganizowanym, szczególnie małym dzieciom, bardzo często przypominamy o konieczności pójścia do toalety. Żeby to stało się nawykiem, jak wzięcie prysznica.
Zielonogórski sanepid sprawdzał czystość wody przed otwarciem basenu. Kolejne badania są zaplanowane, będą powtarzane co miesiąc. Obsługa basenów stara się pilnować czystości, ale bez naszej pomocy nic nie zrobi.

"Sami musimy zwracać na to uwagę. Bo inaczej nie pomogą i stada ratowników, którzy będą za nami chodzili i namawiali do wzięcia prysznica" - apelują internauci pod naszym tekstem o zanieczyszczeniu wody w basenie w Międzyrzeczu. "Przecież to paranoja, żeby trzeba było zatrudnić jeszcze pracownika do mycia klientów. Zastanówmy się: zacznijmy dbać o to, co mamy. Nikt za nas tego nie zrobi. Wystarczy troszkę o higienę zadbać. I jak dziecko mówi, że chce siusiu, to nie mów mamo i tato siedzący w basenie "Chodź do mnie", tylko "Idziemy do ubikacji".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska