Zobacz też: Winobranie 2013 - informacje o święcie wina
Wyjazdy służbowe Sławomira Kowala próbowała skontrolować komisja rewizyjna poprzedniej rady miasta. - W lutym tego roku, przed referendum, kilkakrotnie podchodziliśmy do badania, jednak urzędnicy nie chcieli udostępnić nam żadnych dokumentów - tłumaczył Zbigniew Białkowski, przewodniczący komisji rewizyjnej, podczas wczorajszej sesji rady miasta.
Udało się to dopiero w lipcu, już po odwołaniu ze stanowiska byłego włodarza oraz rady i wyborze nowych władz. W składzie jednej i drugiej komisji rewizyjnej był Z. Białkowski. - Naliczyliśmy aż 421 wyjazdów - wylicza. - To oznacza, że połowę urzędowania spędził w delegacjach. Średnio w roku kosztowały one prawie 20 tys. zł. Musiał średnio co trzy dni być w podróży.
Dla porównania, cały zarząd powiatu żagańskiego w ciągu dwóch lat wydał na ten cel ok. 17 tys. zł. Komisja rewizyjna wytknęła, że delegacje włodarza podpisywali podlegli mu pracownicy. Między innymi sekretarz, skarbniczka i naczelnik wydziału informacyjno-organizacyjnego. Jako cel wyjazdów widniały lakoniczne opisy: spotkanie służbowe, spotkanie z inwestorem, itp. - Na jednym z dokumentów celem wyjazdu było spotkanie w ministerstwie - stwierdza Białkowski. - A odwiedzone miejscowości to Gorzów i Poznań. Czy w tych miejscowościach są ministerstwa? Były też pokrywające się delegacje. Na przykład tego samego dnia był w Krakowie, w celu spotkania w radio RMF FM i jednocześnie w Zielonej Górze.
Wyrwane kartki
Jednym z najpoważniejszych zarzutów podniesionych przez kontrolerów były wyrwane trzy kartki w zeszycie ewidencji wyjazdów służbowych, a także zamazywanie wpisów korektorem. - Były nowe wpisy, dokonywane przez jedną osobę, tym samym długopisem - dodaje przewodniczący komisji.
Radni poprosili urzędników o wyjaśnienia. - Wypisywaniem delegacji zajmuje się sekretariat, nie ja - odpowiedziała radnym sekretarz Magdalena Wiadomska-Łażewska. - Zgodnie z przepisami upoważnienie do podpisywania delegacji ma zastępca burmistrza, a gdy go nie ma sekretarz i skarbnik. To burmistrz decydował dokąd jedzie.
Jeśli chodzi o wyrywanie kartek i ich przepisywanie, to sekretarz podkreśliła, że o tym nic nie wie.
Skarbnik Teresa Łapczyńska godziła się na wypłacanie pieniędzy z kasy miasta, mimo braku potwierdzeń pobytu i lakonicznych opisów celu podróży. - Jeśli zawierały konieczne informacje i były sprawdzone merytorycznie, to nie było powodów, aby wstrzymać wypłatę - tłumaczyła radnym.
Izabela Nowakowska, naczelnik wydziału finansowego wyjaśniła, że w 2009 r. burmistrz wprowadził obowiązek potwierdzenia pobytu w czasie podróży służbowych, ale nie nałożył takiego obowiązku na siebie. - W delegacjach były na przykład wyjazdy na rozpoczęcie roku akademickiego w Poznaniu, czy Wrocławiu wytykał radny Bernard Świątek. - To prywatne wyjazdy, za które nie powinno płacić miasto.
Rada przyjęła sprawozdanie komisji, a na sesji wrześniowej rajcy zastanowią się, czy powołać biegłego rewidenta, czy też od razu skierować sprawę do prokuratury. Po sesji dzwoniliśmy do byłego włodarza. Chcieliśmy poprosić go o wyjaśnienie sprawy. Jednak miał wyłączony telefon.
Motoryzacja do pełna! Ogłoszenia z Twojego regionu, testy, porady, informacje
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?