Początek listopada 2003
Przypadkowy przechodzień na łące w okolicy podnowosolskiego Lubieszowa znalazł dziwne szczątki zaplątane w worek foliowy, które zostały wypłukane przez wodę. Dopiero po pół roku eksperci ustalili, że to wszystko, co pozostało po dwóch osobach, kobiecie i mężczyźnie. Po to, aby ustalić tożsamość, potrzebne było porównanie ich DNA z podobnymi informacjami dotyczącymi osób zaginionych. Wówczas ustalono, że zabici to mieszkańcy Kostrzyna: 32-letni Piotr S. i jego 25-letnia konkubina, absolwentka gorzowskiego AWF.
Czytaj również: Poznała go w internecie. Została zabita
Bez litości
W tamtych czasach w naszym regionie działały świetnie zorganizowane gangi, które zajmowały się różnymi dziedzinami przestępczości. Jedną z nich były napady na samochody ciężarowe przewożące wartościowe ładunki, przede wszystkim elektronikę. Nie na wiele zdawały się specjalne konwoje i ochroniarze. Kostrzynianin najprawdopodobniej był związany z jednym z takich gangów. Miał zająć się sprzedażą łupów z obrabowania przez grupę Andrzeja S. tira ze sprzętem rtv, ale bandyci nie zobaczyli z tej transakcji ani grosza. Do odwiedzenia Nowej Soli zaprosił Piotra właśnie wspólnik Andrzej S. Pretekstem było rozliczenie ostatnich działań. Ostatecznie niezadowoleni wspólnicy zwabili go do budynku nowosolskiej wytwórni ogrodowych figur, których Andrzej S. był właścicielem. Nieszczęsna dziewczyna znalazła się w nieodpowiednim czasie, w nieodpowiednim miejscu.
Powitanie było gorące. Para została skrępowana i poddana torturom. W zakładzie produkującym krasnale para została uwięziona i skatowana.
Tortury trwały wiele godzin. Kobieta została zgwałcona i postrzelona w kolana. W końcu bandyci zatłukli ją pałką, a raczej drewnianym kołkiem. Temu wszystkiemu przyglądał się jej partner, któremu w międzyczasie zadawano rany nożem. Dopiero po sadystycznym spektaklu, który rozegrał się przed jego oczami, został zabity strzałem w głowę.
Czytaj również: Poznaj szczegóły sprawy cygańskiej w Nowej Soli
Zabójcy mieli pomysł na zbrodnię doskonałą – skoro nie ma ciała, nie ma zabójstwa. Wywieźli ciała pary do przygotowanego uprzednio dołu na łące, nad rzeką, w okolicy Lubieszowa. Został on wyłożony folią. Zalali ciała kilkudziesięcioma kilogramami sodą kaustyczną i przez dwa dni czekali, aż się rozpuszczą. Aby nie było czuć fetoru, rozpalili grilla. W tym czasie grillowali i pili alkohol. Na koniec spalili dokumenty ofiar, a ich samochód utopili.
Wysokie wyroki
W kwietniu 2009 roku, po kilkuletnim śledztwie i badaniach DNA udało się ustalić sprawców, stanęli przed Sądem Okręgowym w Zielonej Górze. Spora w tym zasługa jednego ze sprawców, Mołdawianina Valerija L., który z detalami opowiedział o okolicznościach popełnienia zbrodni. Odpowiadali za podwójne zabójstwo ze specjalnym okrucieństwem, ale także za napad na ciężarówkę, kradzieże oraz nielegalne posiadanie broni i materiałów wybuchowych.
Główny z oskarżonych - nowosolanin, Andrzej S. - usłyszał wyrok dożywotniego pozbawienia wolności z zastrzeżeniem, że warunkowe przedterminowe zwolnienie może nastąpić po 40 latach. Sławomirowi K. z Jeleniej Góry sąd wymierzył karę 25 lat pozbawienia wolności również z zastrzeżeniem, że przedterminowo celę mógłby opuścić po 20 latach. Towarzyszący im Wiesław K. z Nowej Soli miał odsiedzieć 15 lat.
Mołdawianin usłyszał wyrok czterech lat pozbawienia wolności i karę grzywny.
Jednak w maju 2010 roku podczas rozprawy apelacyjnej przed poznańskim sądem wyroki oskarżonych o zabójstwo zostały uchylone. Pozostaną jednak w celach - odbywając kary za napad. Natomiast samą zbrodnią ponownie zająć się musiał zielonogórski sąd, który powinien jeszcze raz skonfrontować wyjaśnienia skruszonego Valerija z innymi dowodami - także podczas wizji lokalnej w fabryce krasnali.
WIDEO:Zleciła zabójstwo męża
Jak wyprać kurtkę puchową?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?