Przeczytaj też: Przez wielką dziurę w budżecie koszykarkom z Gorzowa grozi nawet wycofanie z Euroligi!
Na pierwszy triumf w tegorocznej edycji Euroligi gorzowianki "kazały" czekać swoim kibicom do trzeciej kolejki. Ale warto było, bo tym razem nasze dziewczyny nie pozwoliły rywalkom rozwinąć skrzydeł w czwartej kwarcie i po bardzo dobrym meczu, w pełni zasłużenie, pokonały Frisco Sikę Brno 74:61. Środowy mecz miał kilka bohaterek, ale na pochwałę zasłużyły wszystkie zawodniczki KSSSE AZS PWSZ.
W końcu, tak jak na gracza z pierwszej piątki mistrzostw świata przystało, zaprezentowała się Jelena Leuczanka. Pierwszą odsłonę lepiej jednak niech wyrzuci z pamięci. Było widać u niej chęć rehabilitacji za poprzednie wpadki, ale właśnie ta ambicja długo była jej największym wrogiem. Gdy jednak uspokoiła nerwy i czekała na podanie, a nie sama brała się za rozgrywanie akcji po swojemu, przyszedł efekt w postaci "double-double". 16 punktów i 15 zbiórek oraz stuprocentowa skuteczność w rzutach wolnych (sześć na sześć) to jest wynik, jaki w przypadku naszej gwiazdy chcielibyśmy oglądać jak najczęściej!
Przeczytaj też: KSSSE AZS PWSZ wygrywa z Brnem 74:61!
Nie sposób tu nie wspomnieć też o innym centrze, Izabeli Piekarskiej (10 pkt., 6 zb.). Zaraz po przerwie, gdy Czeszki rozpoczęły pogoń, "Kruszyna" skończyła w tym trudnym momencie wszystkie cztery akcje z rzędu, królowała też na naszej tablicy. - Wiedzieliśmy, że Brno gra czteroma zawodniczkami po trzydzieści parę minut i w końcu dopadnie je zmęczenie. Wykorzystałyśmy to w czwartej kwarcie. Cieszę się, że uczyniłyśmy to w domu, przed naszą publicznością - przyznała środkowa KSSSE AZS PWSZ.
W drugiej połowie złego słowa nie można też powiedzieć na Kalanę Greene (12 "oczek" w tej części), która podobnie jak w pierwszym spotkaniu w Bourges, wzięła odpowiedzialność na swoje barki. A co sądzicie o Agnieszce Kaczmarczyk (9 pkt., 4 zb., asysta), która przeciwko Czeszkom zagrała jeden z najlepszych spotkań w tym roku (przypomnijcie sobie choćby jak twardo stała w defensywie czy jej trafienia hakiem z trudnych pozycji). Słabiej wypadła tym razem nasza kapitan Justyna Żurowska (3 pkt., 5 zb.), która po serii fauli i strat, nieco zgasła.
- Najważniejsze, że po dwóch trudnych meczach zakończonych minimalnymi porażkami, potrafiliśmy podnieść głowy i nadal jesteśmy w grze. Wierzę, że będziemy liczyli się w walce o awans. Wyjście z grupy rozstrzygnie się pod koniec rywalizacji - powiedział trener KSSSE AZS PWSZ Dariusz Maciejewski. - Teraz każdy rywal wie, że my też jesteśmy w stanie wygrać i będzie na nas maksymalnie przygotowany. Sytuacja w grupie jest interesująca, a poziomem odbiega tylko lider z Walencji.
Teraz przed naszymi szlagier polskiej ligi. W niedzielę "sreberka" zmierzą się pod Wawelem z "Białą Gwiazdą", niepokonanym liderem. Kto będzie górą w starciu gigantów? W poprzednich dwóch sezonach akademiczki skaleczyły wiślaczki na jej parkiecie. Kibice marzą o pokonaniu wawelskiego smoka, ale to może być najtrudniejsze zadanie od lat. Wisła naszpikowana jest gwiazdami jak dobra kasza skwarkami i jest faworytem. Gorzowianki będzie wspierała grupa żywiołowych kibiców. Nasz "kocioł" z Chopina pod Wawelem? A czemu by nie! Początek o godz. 17.00, relacja na żywo w TVP Sport.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?