Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W meczu Stilonu ze Ślęzą nikt nie odstawiał nogi. Gorzowianie byli lepsi o jedną bramkę!

Robert Gorbat
Robert Gorbat
Gorzowianie (niebieskie stroje) ani przez moment nie ustępowali Ślęzie, znanej z twardej i nieustępliwej gry. W nagrodę zdobyli komplet trzecioligowych punktów.
Gorzowianie (niebieskie stroje) ani przez moment nie ustępowali Ślęzie, znanej z twardej i nieustępliwej gry. W nagrodę zdobyli komplet trzecioligowych punktów. Bogusław Sacharczuk
W 24. serii spotkań w III grupie III ligi Stilon Gorzów podejmował w sobotę (6 kwietnia) Ślęzę Wrocław. Niezwykle zacięte spotkanie padło łupem gospodarzy. Głowy zawodników obydwu drużyn były tak rozgrzane, że nawet po końcowym gwizdku sędziego próbowali sobie wyjaśniać różne nieporozumienia.

SOLAR HOME STILON GORZÓW WLKP. – 1KS ŚLĘZA WROCŁAW 1:0 (1:0)

  • Bramka: Wenerski (17).
  • Solar Home Stilon: Czajor – Olszewski, Wenerski, Mączyński, Bohdanov (od 77 min Kaniewski) – Łuszkiewicz – Matuszewski, Wiśniewski, Vaskou, Kaczor (od 77 min Kopeć, od 90+3 min Siwozad) – Drozdowicz (od 70 min Grudnik).
  • 1KS Ślęza: Sobolewski – Medeiros, Kifert, Kozik, Jabłoński (od 68 min Heresh) – Pisarczuk – Jakuć (od 68 min Jakóbczyk), Kluzek, Marcjan (od 68 min Murat), Wawrzyniak – Olek (od 46 min Michalski).
  • Żółte kartki: Wenerski, Vaskou, Wiśniewski – Kluzek, Wawrzyniak, Michalski.
  • Sędziował: Dawid Matyszczak (Kluczbork).
  • Widzów: 600.

Trener Kowalski nie zwykł przegrywać w Gorzowie

Ślęzę od lat prowadzi trener Grzegorz Kowalski, który przeszedł do Wrocławia z GKP Gorzów. Od tamtego czasu minęło już wiele lat, a szkoleniowiec żółto-czerwonych przegrał na stadionie przy ul. Olimpijskiej tylko raz, 0:2 z Wartą. Mimo tej świetnej statystyki i wyższej lokaty w tabeli, to nie goście byli faworytami sobotniej potyczki. Powód? W bieżącym roku wygrali tylko jedno spotkanie (zaległe z jesiennej rundy), a poza tym zanotowali trzy remisy i dwie porażki. Gospodarze odwrotnie – od początku marca cieszyli się z trzech zwycięstw, tylko dwa razy przegrali, więc mieli uzasadnione apetyty na komplet punktów w starciu z wrocławianami.

Strzelanina od pierwszego gwizdka sędziego

Bardzo żywe, toczone w szybkim tempie spotkanie od początku obfitowało w sytuacje podbramkowe. Goście za sprawą Roberta Pisarczuka w 5 i 10 oraz Przemysława Marcjana w 12 min próbowali zaskoczyć Szymona Czajora soczystymi uderzeniami z dystansu. Bez skutku. Miejscowi zrewanżowali się groźną akcją stoperów Mateusza Mączyńskiego i Krystiana Wenerskiego w 8 min, lecz po uderzeniu tego ostatniego z 5 metrów golkiper Ślęzy Sebastian Sobolewski instynktownie odbił piłkę nogą na linii bramkowej.

W 17 min padł jedyny – jak się potem okazało – gol. Najpierw na indywidualną akcję prawym skrzydłem zdecydował się Nikodem Matuszewski, ale po jego strzału futbolówka odbiła się od dalszego słupka i została wyekspediowana przez wrocławian na rzut rożny. Po kornerze „gała” trafiła pod nogi Mączyńskiego, który ponownie dośrodkował precyzyjnie do Wenerskiego. Ten ubiegł wszystkich defensorów Ślęzy i strzałem głową posłał piłkę do siatki.

Wciąż myśleli o atakach, a w przerwie podziękowali gospodarzowi stadionu

Nudno nie było i w pozostałych minutach przed przerwą. Ze strony gości bliscy doprowadzenia do wyrównania byli Pisarczuk w 26 i Kamil Olek w 36 min. Pierwszy minimalnie chybił jednak z 15 metrów, a drugiego w sytuacji „sam na sam” z Czajorem (po wcześniejszym kiksie Wenerskiego) zatrzymał odważnym wślizgiem Sebastian Olszewski. Gospodarze odpowiedzieli w 33 min mocnym i celnym uderzeniem Adriana Łuszkiewicza z prawie 30 metrów z rzutu wolnego.

W przerwie miły dla gorzowskich kibiców nastrój nie ustał, bo mieli okazję oklaskiwać przechodzącego na emeryturę gospodarza stadionu Waldemara Pocętka. Na gorzowskich obiektach sportowych przepracował 46 lat, z czego ostatnie 35 przy ul. Olimpijskiej. Za tę pracę dziękowali mu i członkowie Klubu Seniora Stilonu (czyli dawni zawodnicy), i obecni szefowie klubu.

Iskrzyło pod obydwiema bramkami, a potem nawet po meczu

Po zmianie stron boiska czerwone światełko zapalało się co chwilę raz pod jedną, raz pod drugą bramką. Ze strony gorzowian szczęścia próbowali „główkami” Wenerski w 52, Emil Drozdowicz w 53 i Olszewski w 71 min. Bez efektu, ponieważ piłkę albo blokowali obrońcy i bramkarz Ślęzy, albo też minimalnie mijała ona cel. Wrocławianie postraszyli niebiesko-białych świetnym uderzeniem Oliwera Jakucia z narożnika pola karnego w 54 oraz strzałem Miłosza Kozika z rzutu wolnego z 17 metrów w 55 min. W obydwu przypadkach bez zarzutu spisał się jednak Czajor.

Niezwykle emocjonująco było także w ostatniej, piątej minucie doliczonego czasu gry. Przy wolnym dla przyjezdnych pod bramkę Stilonu ruszył nawet bramkarz wrocławian. Do dośrodkowania najwyżej wyskoczył Mariano Medeiros, lecz jego uderzenie głową z 5 metrów znakomicie obronił Czajor. Emocje na murawie były tak duże, że po końcowym gwizdku sędziego gracze obydwu drużyn próbowali sobie wyjaśniać różnicę poglądów, stosując taktykę galijskich kogutów. Na szczęście arbitrzy zdecydowanie wkroczyli do akcji, rozdzielili zwaśnione ekipy, a potem już tylko nadzorowali, by piłkarze bez dodatkowych prowokacji powędrowali do szatni.

Czytaj również:
Piłkarze Stilonu Gorzów mieli walczyć o awans, a muszą myśleć o utrzymaniu się w III lidze

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

MECZ Z PERSPEKTYWY PSA. Wizyta psów z Fundacji Labrador

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska