Urząd marszałkowski gumkuje prezydenta Zielonej Góry?

- W ubiegłym tygodniu podpisaliśmy wspólnie list intencyjny. (…) Pojawiły się relacje z tego wydarzenia. Jedna z nich znalazła się na stronie lubuskie.pl – czyli oficjalnym serwisie województwa lubuskiego. – relacjonował na Facebooku Janusz Kubicki - zadzwoniłem do kilku znajomych mówiąc, że idzie ku dobremu, bo moje nazwisko jest na stronach lubuskie.pl i to w pozytywnym kontekście. (…) Naprawdę wyglądało to dobrze. Jakież było moje zdziwienie kiedy oddzwonili do mnie i powiedzieli, że chyba śnie i chyba coś mi się pomyliło. Żadnego tekstu na stronie nie ma – opisuje sprawę w mediach społecznościowych prezydent.

W swoim poście Janusz Kubicki postawił pytanie o cenzurę i to, kto mógł podjąć decyzję o „wygumkowaniu” informacji z serwisu - Wiem, że Marszałek Elżbieta Anna Polak chodzi na protesty w obronie wolności słowa, wolności mediów, swobody wypowiedzi, obrony demokracji, borni dziennikarzy itp. Jak się ma uczestnictwo w takich zgromadzeniach do zastosowania brutalnej cenzury? Jaką trzeba być osobą żeby tak postąpić. Zakłamaną, pełną obłudy, zadufaną. Nie, i jeszcze raz nie, nie wierzę w to, że to decyzja Marszałek. Znam ją o dawna, ona nie jest tego typu osoba, nigdy by się do tego nie posunęła. To nie w jej stylu.

Winę za zaistniałą sytuację prezydent Zielonej Góry w pierwszej chwili obarczył rzecznika prasowego Macieja Stawiarskiego.

- Sądzę, że to działania nowego rzecznika prasowego Marszałka, który kobiety nazywa lochami. Uważa, on, że mocne słowa są wskazane i nie ma miejsca na normalność. Może sobie ręce podać z Marszałkiem Terleckim, który wyzywa kobiet od kretynek, czy Posłem Materną, który nazywa kobiety szmatami – konstatuje ostro.

Na reakcję rzecznika zarządu województwa nie trzeba było długo czekać. Maciej Stawiarski w swoim stylu odciął się od sprawy podkreślając, że nie jest rzecznikiem marszałek tylko całego zarządu. Nie udzielił przy tym informacji kto mógł usunąć wiadomość z serwisu województwa.

Z pytaniem zwróciliśmy się do ocenzurowanego na stronach urzędu, wicemarszałka Stanisława Tomczyszyna (PSL). – Jestem zaskoczony tą sytuacją, będę ją wyjaśniał – odpowiadał lakonicznie w rozmowie telefonicznej szef lubuskich ludowców. Dziś nie odbierał już telefonów.

Temat budowy stadionu piłkarskiego kładzie się cieniem na relacje w rządzącej regionem koalicji. Z naszych informacji wynika, że marszałek województwa miał głośno sprzeciwiać się deklaracjom ludowców o współfinansowaniu inwestycji. Powstanie stadionu może bowiem wzmocnić pozycję Janusza Kubickiego, którego w swoim czasie bardzo premiowało powstanie Centrum Rekreacyjno – Sportowego.

Z naszych informacji wynika, że zaproponowany podczas konferencji prasowej podział partycypacji w budowie stadionu został przez Elżbietę Annę Polak odrzucony. – To dziwne, bo inwestycja ma poparcie szefa lubuskich struktur Platformy Obywatelskiej – mówi pragnący zachować anonimowość świadek rozmowy oficjeli w czasie meczu Pucharu Polski pomiędzy Lechią Zielona Góra, a Arką Gdynia. Waldemar Sługocki miał wstawić się za inwestycją i zaproponować współfinansowanie. – 140

tysięczne miasto powinno mieć nowoczesny stadion piłkarski ze sztucznym oświetleniem – potwierdza w rozmowie z nami poseł Sługocki jednocześnie dementując informacje dotyczące akceptacji ogłoszonego przez prezydenta i wicemarszałka z PSL, preliminarza finansowego – Z kasy województwa możemy przeznaczyć nie więcej niż 15 % - ocenia i zapowiada, że temat będzie przedmiotem rozmów rządzącej w regionie koalicji.

Spotkanie zaplanowano na środowy poranek. Dyskusja zapowiada się ostra, bo w sprawie budowy stadionu piłkarskiego i przeznaczania środków z budżetu województwa, protestować mieli też Bezpartyjni Samorządowcy. Radni, którzy przez związek z prezesem Organizacji Pracodawców Ziemi Lubuskiej Januszem Jasińskim, promują koszykarski Zastal, obawiają się, że ze względu na inwestycje, pieniędzy nie wystarczy dla zielonogórskiego klubu. Szacowany koszt budowy stadionu piłkarskiego ma wynieść 100 mln. zł.