Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tajemnicze i niezwykłe miejsca naszych lasów

Dariusz Chajewski [email protected] 68 324 88 79
fot. Dariusz Brożek
Aby przeżyć pasjonująca przygodę nie trzeba wcale przemierzać tysiące kilometrów, zwiedzać egzotyczne kraje. Także u nas można spotkać tajemnicze ruiny, wspaniałe drapieżniki i egzotyczne rośliny. Podczas wakacji codziennie zaproponujemy kolejną wyprawę z mapą i przewodnikiem.

WILK - powrót wspaniałego drapieżnika

Podczas wędrówek możemy bez problemu już natknąć się na tropy wilków. Po lubuskich lasach włóczy się już kilka watah tych drapieżników. Jak tropi się wilka? Przede wszystkim należy oddzielić wilczy ślad od tego pozostawionego przez duże psy. Wilk stawia łapę jedną za drugą, jak modelka na wybiegu. Jednak najpewniejszym znakiem, że to wilki są ich... odchody. Już sam zapach wystarczy, jest bardzo charakterystyczny. Kto raz poczuje... Na dodatek zawartość kału. Niestrawione reszki kości, sierści. Odchody służą także badaniom pochodzenia zwierzęcia. Czy przywędrowało z Niemiec, czy może z Puszczy Rzepińskiej.
Gdy odchodów jest dużo oznacza to, że zwierzęta znaczyły swoje terytorium.

Przyrodnicy zapewniają, że wilk wcale nie jest zły i nie ma nic wspólnego ze stereotypem rodem z bajki o Czerwonym Kapturku. Bardzo trudno jest go zobaczyć. Dlaczego nas unikają? Ze strachu? Też. Ale przede wszystkim dlatego, ze wilkom przeszkadza nasz zapach. Dla nich... śmierdzimy.
I jeszcze jedna wilcza historia. W lesie między Skokami i Bobowickiem w okolicy Międzyrzecza natkniemy się na obelisk. Poświęcony jest ostatniemu wilkowi zastrzelonemu w okolicy w 1852 roku przez znamienitego myśliwego Johana Ungera. Był to podobno wilk ludojad. Na kamieniu inskrypcja: "Tu zakończył Kompan życie, który owiec zżerał płód, Johann Unger należycie zaspokoił jego głód".

CZEKLIN - wieś, której już nie ma

Tajemnicze i niezwykłe miejsca naszych lasów
fot. Dariusz Chajewski

(fot. fot. Katarzyna Chądzyńska)

Krzyż na rozstajach leśnych dróg, walące się mury. Rzut oka na mapę, później do encyklopedii. Jesteśmy w Czeklinie, wsi w Polsce, województwie lubuskim, powiecie krośnieńskim, gminie Bobrowice... To całkiem spora miejscowość. Przynajmniej na mapie. W rzeczywistości to tylko ten krzyż.
Przed wojną był tu dworek myśliwski pruskiego arystokraty. Obok mieszkali łowczy, gajowy, ludzie dbający o wygody pana, a także kilku rolników. Po 1945 roku zjechali ludzie z kresów II Rzeczypospolitej, kilka osób z Wielkopolski. Zajęli ziemię i gospodarstwa. I tak miało być zawsze. Jednak w 1952 r. okazało się, że będziemy budowali rolnictwo kolektywne. Gospodarstwa scalono i utworzono zakład rolny należący do PGR Wełmice. W przyzakładowej wsi mieszkało jakieś 25 rodzin, a czekliński folwark gospodarował na 380 ha łąk i pól. Specjalnością były owce, które wędrowały na eksport. Stąd Czeklin uchodził za miejscowość zasobną.

U progu lat 70. powstał sklep, pojawiły się latarnie na ulicach. Na krótko. Problemy się rozpoczęły na przełomie lat 80 i 90. Najpierw wybudowano bloki mieszkalne w Wełmicach i mieszkańcom Czeklina polecono się przeprowadzić. Wielu pozostało. Jednak nieco później Czeklin - praktycznie całą wieś - sprzedano prywatnej spółce.
Rok po roku z Czeklina zostawało coraz mniej. Przyjeżdżali ludzie z sąsiednich miejscowości po dachówki, cegłę, później już tylko po gruz. Zostały fundamenty, szczyt jakiegoś domu i resztki owczarni.
- Niedawno zamówiliśmy atlas z katowickiej firmy - opowiada jeden z mieszkańców Bronkowa. - Jakie było nasze zdziwienie i wściekłość, gdy okazało się, że w atlasie jest Czeklin, a nie ma Bronkowa. Widocznie wydawca opierał się na niemieckich mapach, gdzie Czeklin był znaczenie większy od Bronkowa.

Jak opowiadają w urzędzie bobrowickiej gminy ostatniego mieszkańca Czeklina wymeldowano jakieś cztery lata temu. Podczas ostatniego spisu powszechnego wyszło, że w dokumentach Czeklin figuruje jako wieś zamieszkała. Figuruje i figurować będzie. Wszystko dlatego, że Czeklin ma swój okręg geodezyjny i jest istotnym elementem map geodezyjnych. Zresztą nie ma potrzeby, aby likwidować tę miejscowość. Ciągle ktoś o nią pyta.
Gmina przekazała sołtysowanie Czeklinem sołtysowi Bronkowa. A kto pyta o Czeklin? Okazuje się, że właściciel, mieszkający w Bydgoszczy, co i rusz prezentował nowe wizje zagospodarowania wsi. Raz miało to być pole golfowe, drugim razem ogromna mapa Polski...

STRUŻKA - prawie jak w "Działach Nawarony"

Tajemnicze i niezwykłe miejsca naszych lasów
fot. Przemysław Szymoński

(fot. fot. Dariusz Chajewski)

Gdy w Strużce zaczęliśmy pytać o grupę "Wisła" wszystkim natychmiast otworzyła się klapka i... Skojarzyli z akcja "Wisła". Dopiero wskazówka dotycząca głazu z tablicą pamiątkową naprowadziła naszych rozmówców na trop, który wiódł na polanę w okolicy miejscowości.
- Aaaa, to ci spadochroniarze... - odpowiedział tubylec.
Tymczasem to historia, która mogłaby posłużyć za kanwę sensacyjnego filmu na wzór "Dział Nawarony" lub "Tylko dla orłów". Od tych scenariuszy różni ją jedno - jest prawdziwa.
W tym miejscu w 1945 roku wylądowała grupa pięciu polskich wywiadowców, jak byśmy to dziś powiedzieli szpiegów-dywersantów. Mieli dowiedzieć się wszystkiego, co tylko możliwe na temat stacjonujących w okolicy Lubska, Gubina i Zasiek oddziałów niemieckich, ich ruchów, obiektów wojskowych i zbrojeniowych.

Przecież w Krzystkowicach i Brożku znajdowały się duże fabryki produkujące amunicję. Jak w szpiegowskim filmie codziennie przez radiostację przekazywali meldunki - w ciągu trzech tygodni nadali 23 meldunki. 8 lutego, siedem kilometrów od Lubska, wysadzili w powietrze zmierzający na wschód transport wojskowy. Znający doskonale niemiecki 20-letni dowódca - ppor. Kazimierz Cieliszak, udając uciekiniera ze wschodu, kilkakrotnie był w Lubsku, zdobywał informacje i jedzenie. Informatorami byli też polscy robotnicy zatrudnieni w fabrykach i na lotnisku w Gubinie.
Grupa działała do 17 lutego 1945 roku, do momentu nadejścia armii radzieckiej. Wówczas niemal doszło do tragicznego nieporozumienia. Liniowy oficer radziecki biorąc ich za niemieckich dywersantów kazał ich rozstrzelać! Zostali uratowani w ostatniej chwili przez oficera NKWD.

ROSICZKA - roślina, która poluje

(fot. fot. Przemysław Szymoński)

Rosiczki są bohaterkami mrożących krew w żyłach filmów. Niewiele osób wie, że te drapieżne rośliny można spotkać także w naszych lasach, zwłaszcza na torfowiskach.
Mięsożerna rosiczka (Drosera rotundifolia) to niewielka bylina z rozetką niewielkich, czerwonawych liści i wzniesioną, dłuższą od liści, łodygą kwiatonośną. Koliste lub szerokołopatkowate blaszki liściowe mają długość i szerokość 6-11 mm, natomiast ogonek liściowy może mieć długość nawet 7 cm. Niepozorne, białe kwiaty zebrane są w pozorne grono. Rosiczka zaczyna kwitnąć w czerwcu i kwitnie do sierpnia. Owocem jest trójkomorowa torebka.
O strategii przeżycia rosiczki w ubogim siedlisku decydują liście. Pokryte licznymi, maczugowatymi włoskami wabią, chwytają i trawią owady. Na maczugowatym szczycie każdego włoska znajduje się błyszcząca kropelka lepkiej wydzieliny - nieszczęsnemu owadowi przypomina ona kroplę rosy lub nektaru. Kiedy zrozumie swoją pomyłkę, będzie już za późno...

Wszystkie występujące w Polsce gatunki rosiczek (okrągłolistna, długolistna, pośrednia) objęte są ochroną. Rosiczka okrągłolistna znalazła swoje miejsce także w ludowej obrzędowości. Wykorzystywano ją do odstraszania złych duchów i jako zabezpieczenie przed nieprzychylnymi czarami. W jaki sposób? Otóż wystarczyło wianki z rosiczki zakopać w oborze i w mieszkalnych izbach. Płukanki z ziela rosiczki miały być skutecznym lekiem uśmierzającym ból zębów, a napary stosowano jako lek przynoszący ulgę przy bólach oczu, głowy, żołądka, serca. Nalewka z rosiczki pita była w stanach gorączkowych oraz przy dolegliwościach kobiecych...

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska