Mieszkańcy tej wsi od lat mają problemy ze …smrodem. Bowiem w ich wsi działa firma ZbigTar, która zajmuje się transportem i składowaniem odpadów na pobliskich polach. Należy ona do mieszkańca Osowej Sieni.
Ale to nie jedyny problem mieszkańców związany ze środowiskiem naturalnym, a dokładniej z jego zakłócaniem. W ubiegłym roku protestowali przeciwko budowie w centrum Osowej Sieni biogazowi. Wywalczyli swoje i odetchnęli z ulgą. Zgodnie z nowym miejscowym planem zagospodarowania, na taką inwestycję nie ma tu miejsca. Ta działka rolna położona w centrum wsi, na której inwestorzy planowali budowę, należy do wiceburmistrza Wschowy Stanisława Kowalczyka, który w gminie odpowiedzialny jest za rolnictwo, ochronę środowiska i sprawy lokalowe.
Nie mieszka tu, dom ma w innej części wsi, ale prowadzi, jak mówi, gospodarstwo rolne - są tu między innymi obora z krowami i pies uwiązany przy budzie. Nie stanie tu biogazowania, ale od kilku tygodni stają tu śmierdzące naczepy, tzw. wanny, z resztkami osadów pościekowych, należą one do firmy kuzyna wiceburmistrza. - Zbigniew Tarka zapytał czy może je ustawić na tej mojej działce - mówi S. Kowalczyk. - Pozwoliłem mu, bo przecież miejsca jest tam dużo.
Działka wiceburmistrza leży w centrum wsi, tuż obok pałacu. - Smród jest straszny - mówi Katarzyna Hansen, współwłaścicielka zabytkowej budowli. - Wręcz nie można oddychać. A ponadto fetor całkowicie uniemożliwia nam prowadzenie naszej działalności wynajmu pokoi gościnnych w pałacu.
Hansenowie zwrócili się do Kowalczyka, na piśmie, o usunięcie źródła smrodu i umożliwienie im tym samym normalnego prowadzenia działalności gospodarczej. - Jacy goście będą chcieli spędzać tu czas w takim smrodzie? - pytają retorycznie Hansenowie.
Pismo zdało się na nic. Hansenowie wyzwali na pomoc policję, w ciągu ostatnich kilku tygodni, kilka razy. Też nie pomogło. - Nikt mi nie będzie nakazywał, co mam stawiać lub nie na swojej działce - zapewnił nas S. Kowalczyk. - A już na pewno nie będę słuchał jakiejś pani, tylko dlatego, że jest właścicielką pałacu. Zapewne byłoby inaczej, gdyby zwyczajnie, jak sąsiadka poprosiła mnie o przestawienie tych naczep. Pewnie bym to zrobił. A jeśli chodzi o zapach, to nie ma norm, które określałyby jego intensywność.
- Nie mogę zrozumieć, jak wiceburmistrz Wschowy, człowiek odpowiedzialny za środowisko, może sobie pozwalać na takie rzeczy, na zasmradzanie wsi, w której mieszka. Za nic ma przepisy, za nic ma stosunki międzyludzkie - mówi K. Hansen. - A burmistrz spokojnie się temu przygląda.
Ta sytuacja jest także trudna do zaakceptowania przez innych mieszkańców wsi. - Ten smród z naczep jest straszny, dla wszystkich, ale ludzie boją się o tym głośno powiedzieć - mówi sołtyska wsi Helena Nikolin. - Nie mieści się w głowie, by tak postępował człowiek, a tym bardziej wiceburmistrz. Jestem przekonana, że ustawienie tych śmierdzących naczep z resztkami nie wiadomo czego na tej działce to celowe, złośliwe działania pana Kowalczyka. Przecież jego kuzyn ma gdzie jest ustawić. Wiceburmistrz powinien ludzi jednać a nie dzielić. To tak działa władza, że ma w nosie mieszkańców? Ta ciągnąca się latami sytuacja w Osowej Sieni, te wszystkie smrody, te protesty ludzi pozostające bez echa, to porażka władz naszej gminy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?