„W tym roku podjąłem decyzję o niewłączeniu syren alarmowych. Sytuacja w Ukrainie i fakt, że w naszym mieście znalazły schronienie tysiące osób z terenów objętych działaniami wojennymi, którym syreny kojarzą się z bólem i paniką, były powodem podjęcia takiej decyzji” – napisał na Facebooku prezydent Gorzowa, Jacek Wójcicki.
„Uczciliśmy pamięć osób, które oddały życie, pełniąc służbę publiczną, wczoraj na Cmentarzu Komunalnym podczas uroczystości z udziałem Kompanii Honorowej Wojska Polskiego. Była też salwa honorowa i apel pamięci. Wydaje mi się, że było to godne upamiętnienie ważnych historycznie wydarzeń.” – komentował w mediach społecznościowych burmistrz Krosna Odrzańskiego Marek Cebula (PO).
Wojewoda Władysława Dajczak nie krył zaskoczenia decyzją niektórych lubuskich samorządów.
- To jest zupełnie normalna sytuacja, że rząd ma prawo za pośrednictwem wojewodów polecić, aby uruchomić system ostrzegawczy i alarmowy. Wydaje mi się również, że każdy normalny obywatel traktuje 10 kwietnia jako rocznicę wielkiego dramatu. Uczczenie tego minutą syren, to jest nic nadzwyczajnego i nawet Ukraińcy to zrozumieli. W Lubuskiem ponad połowa samorządów uczciła pamięć w ten sposób – mówił w rozmowie z nami Dajczak.
Przed świętami Lubuski Urząd Wojewódzki zorganizował wideo konferencję z samorządowcami. Jednym z tematów rozmowy była sytuacja z 10 kwietnia. W ocenie wojewody wyjaśnienia samorządowców były niedorzeczne.
- Usłyszałem, że to ze względu na poprawność polityczną, i że będzie to źle odebrane przez ich politycznych szefów. Jeden z samorządowców tłumaczył zawzięcie, że sumienie absolutnie mu nie pozwala, żeby to zrobić ze względu na dramat na Ukrainie – relacjonował wojewoda. - Inny z burmistrzów nie włączył syren, bo uznał, że nie powinno się tego robić, ale dogadał się z proboszczem, a ten uruchomił kościelne dzwony. Pytam w takim razie, czy w razie sytuacji kryzysowych też będą biły dzwony w tej gminie na północy województwa? – ironizował Dajczak. Do biura wojewody wpłynęło także oficjalne pismo, w którym burmistrz tłumaczy, że nie włączył syren, ponieważ w sobotę zarządzanie kryzysowe w jego gminie nie pracuje i nikt nie przeczytał wiadomości przesłanej z urzędu.
Sprawa niewykonania polecania wojewody i niewłączenia syren, może mieć daleko idące konsekwencje. W przyszłości może się bowiem okazać, że ze względu na uznaniowość, system ostrzegania nie będzie działał prawidłowo. – Ta czy inna decyzja rządu może mi się podobać lub nie, ale jeśli jest informacja od wojewody, to trzeba się zastosować – mówi pragnący zachować anonimowość lubuski samorządowiec – dziś chodzi o Smoleńsk, a jutro ktoś będzie kwestionował realność tego czy innego zagrożenia.
Stanowisko Ukraińców przebywających w Polsce w związku z 10 kwietnia, na które powoływała się część samorządowców najlepiej wyraża wpis ambasadora Andrija Deszczycy. „Dzisiaj w Warszawie był puszczony dźwięk syren o 8.41 jako uczczenie pamięci zmarłych w tragedii Smoleńskiej w 2010 r. W wyniku tragedii zginęło dużo osób z polskiego urzędu, także wówczas prezydent RP Lech Kaczyński. Pamiętamy” – napisał na Twitterze ambasador Ukrainy.
Przeczytaj też:
Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?