Zawodnicy Raptusa Dzikowice zmuszani są do grania w roli gospodarza na innych obiektach. Trenować muszą w Gościeszowicach. Kolejny rok nie mogą rozgrywać spotkań we własnej miejscowości. Nie tylko chodzi o lokalną drużynę, ale o miejscowe dzieci i młodzież.
- Niestety zadanie, jak czas pokazał, najwyraźniej przerosło wykonawcę. Od 2009 roku nie jest on wstanie doprowadzić płyty boiska do stanu używalności. Wielu mieszkańców Dzikowic twierdzi, że więcej trawy było przed rozpoczęciem prac - irytuje się mężczyzna.
W zeszłym roku wyrównano powierzchnię na jakiej miała powstać nowa murawa. Aby poszerzyć powierzchnię, rozebrano część skarpy i zasiano trawę.
- Podłoże zostało źle przygotowane. A wysiew nasion trawy odbył się w maju, kiedy odnotowaliśmy bardzo małe ilości opadów. To spowodowało, iż zamiast murawy, powyrastały jedynie kępki traw, a wielu miejscach znajdują się gołe połacie ziemi, choć to co nawieziono, ciężko w ogóle nazwać ziemią. Dodam również, iż w okresie wegetacji trawy w ogóle nie podlewano, mimo tego, że boisko znajduje się w miejscu, w którym słońce operuje przez cały dzień. Zepsutą inwestycję obiecano poprawić wiosną tego roku. I po raz kolejny popełniono ten sam błąd. Wykonawca twierdzi, że dosiał trawę, wysypał nawóz i dowiózł ziemię w celu wyrównania wszelkich nierówności. Nadmienię, że ziemia dowieziona na boisko zawierała sporą ilość kamieni i bardziej przypomina piasek zmieszany z ziemią - dodaje R.Macuch.
Z zarzutami stawianymi przez klub nie zgadza się Władysław Dubiel, szef firmy, która wygrała przetarg.
- Pierwszy etap budowy zakończyliśmy. Boisko jednak powinno być szersze o klika metrów. Aby dokończyć inwestycję i je poszerzyć, musieliśmy czekać na wycinkę drzew. Sołtys Dzikowic powiedział, że weźmie wycinkę na siebie, gdyż gmina nie ma na to środków - komentuje przedsiębiorca.
Deszcz jedynie podlewa murawę
Maciej Pachurka funkcję włodarza wsi, pełni dopiero od marca. Przypomina, że w ramach gwarancji firma poszerza już płytę boiska.
- Nie mogliśmy oddać go do użytkowania, gdyż ze względu na szerokość i skarpy, nie zostałoby one dopuszczone przez Polski Związek Piłki Nożnej. Najpierw musimy położyć na nowym terenie płyty, a dopiero później siać trawę. Naszym zadaniem jest również wyrównać skarpy. Jesteśmy w trakcie prac, a na wiosnę odbędzie się wysiew - zaznacza sołtys.
- Klub Raptus miał zajmować się pielęgnacją boiska. Mieli podlewać trawę i to jest po ich stronie - komentuje kierownik inwestycji w szprotawskim magistracie Jan Litwinka.
- Jeśli trawy nie ma, to co mamy kosić. Zresztą to co wyrosło, własną kosiarką ścinam. Gmina powiedziała, że chłopaki ze straży pożarnej mieli podlewać. Ze starego żuka. Przecież to jest parodia. Jak Bóg da i popada deszcz, wówczas boisko jest podlewane - kwituje R.Macuch. I tak piłeczka, pomiędzy dwiema stronami sporu, jest odbijana. Ciekawe tylko, czy wleci ona kiedyś, na dobrze zrobione boisko.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?