Ma 63 lata. Mieszka w Gorzowie. - Nie wiem, czy kogoś znajdę, bo ja taka trochę zołza jestem - śmiała się dając swój anons.
Pani Ania to radosna, uśmiechnięta kobieta. Kiedy pierwszy raz ukazało się jej ogłoszenie, zadzwoniła do nas jeszcze tego samego dnia - Odezwało się do mnie kilku panów. Z jednym nawet już się umówiłam - śmiała się do słuchawki.
Później opowiadała, że telefonowali do niej mężczyźni dosłownie z całego województwa: z Nowej Soli, Wolsztyna, z Gorzowa, Sulechowa, Sulęcina, Zielonej Góry, Żar, Szprotawy i Gubina! I to od siódmej rano!
- Ranne ptaszki - śmieje się. - Na telefony byłam przygotowana. Na to, że będą o 7.00 rano - nie bardzo. Pani Anna mówi, że spotkała się z kilkoma panami, bo miło się przez telefon rozmawiało. - Gawędziliśmy o pogodzie i takich tam. Na początku takie neutralne tematy, później opowiedzieliśmy o sobie, o rodzinie. Żeby było miło - opowiada. I zaznacza, że trafić na człowieka, który spełnia oczekiwania, wcale nie jest tak łatwo. - Jak w życiu. Miłość nie przychodzi tak ot!
Zadzwoni czy nie
- Ja jestem osobą po przejściach - mówi o sobie pani Ania. - Jak słyszę w słuchawce, że zadzwoni później, to wiem, że to już koniec. I zaznacza, że to nie jest tak, że szuka kogoś za wszelką cenę. - Musi mi się dana osoba podobać, nie tylko że ja mu się podobam i wszystko.
Pani Ania po kilku randkach z panami, od Gorzowa po Zieloną Górę, z jednym postanowiła umówić się jeszcze raz. A potem kolejny. - I mam nadzieję, że tak już zostanie - mówi stanowczo. Jaki on jest? - Normalny. Po prostu facet, z którym mogłabym żyć - podkreśla. I tyle. Więcej nie zdradza, bo nie chce zapeszyć.
Randka w ciemno
Oprócz tajemniczego mężczyzny, z którym pani Ania postanowiła się częściej spotykać, w międzyczasie zadzwoniło jeszcze wielu innych zainteresowanych jej anonsem panów.
- Nawet 45-latek! I chciał się umawiać - mówi kobieta. - Chłopie, ja mam syna w twoim wieku - opowiedziała mu ze śmiechem.
Do pani Ani zadzwonił nawet Niemiec, który łamaną polszczyzną zapraszał ją do siebie. - Jednego dnia chyba z 18 panów się odezwało. Z jednym umówiłam się od razu w kawiarni. Fajny facet do pogadania. Ale do związku to nie dla mnie. Za mało werwy w nim było. A ja przecież energiczna jestem - śmieje się. I tak po kolei spotykała się z panami, którzy mieli miły głos albo podobne zdanie. - Musieli czekać w kolejce. Jak na widzenie, bo nie byłam w stanie spotkać się ze wszystkimi na raz - opowiada nasza Czytelniczka.
Jednak z tłumu wybrała tego jedynego. - Zobaczymy, co będzie. Ale myślę, że przy jego boku te wakacje będę naprawdę radosne - mówi szczerze.
Dlaczego dała ogłoszenie? - Bo ciężko jest żyć samemu. Nie ma kim pójść do sklepu ani się nawet pokłócić...
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?