Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Powódź w Lubuskiem: Dramat w gminie Przewóz. Rzeka zabrała wszystko (wideo, zdjęcia)

Aleksandra Łuczyńska, (decha) 68 363 44 60 [email protected]
- Dobrze, że chociaż mieliśmy czas opuścić dom przed nadejściem tej powodzi - mówi Anna Liber.
- Dobrze, że chociaż mieliśmy czas opuścić dom przed nadejściem tej powodzi - mówi Anna Liber. fot. Mariusz Kapała
W gminie Przewóz rozpacz. Siedmiometrowa fala na Nysie Łużyckiej zatopiła domy, zniszczyła elektrownię. - Ostrzegali nas, ale nikt nie wierzył, że woda wedrze się do mieszkań - mówią ludzie. Wczoraj trwała też obrona Łęknicy.

[galeria_glowna]

W samym Przewozie zalanych zostało kilkanaście gospodarstw. W nocy z niedzieli na poniedziałek ewakuowano ludzi z najbardziej zagrożonych budynków. Całe rodziny przewożono pontonami. Część zamieszkała chwilowo u krewnych i znajomych, część w Gminnym Ośrodku Kultury. Rano wszyscy przyszli oglądać swój dobytek.

Potężne ulewy w całej Polsce. W Niedowie została przerwana tama, wielka woda zbliża się do naszego województwa

- Wody było na 40 centymetrów. Rano sprawdzaliśmy tylko przez okno w salonie, jak to wszystko wygląda. Tragedia. Panele, płytki, meble - to wszystko do wymiany. A dom jest nowy, wprowadziliśmy się tu w 2005 toku - opowiada załamany Andrzej Ostaszewski.

Na twarzy Anny Liber widać rozpacz. Dzieciaki wprowadziły się do domu przed rokiem. Właśnie skończyły remont. Teraz wszystko przepadło. - Zdołaliśmy uciec. Psa i kota daliśmy do krewnych. A króliki wstawiłam tam, na dach - pokazuje kobieta. Dodaje, że córka kilka razy prosiła o udrożnieniu mostu obok domu. Jak grochem o ścianę.

Śmiertelne żniwo powodzi. Nie żyją już trzy osoby, w Lubuskiem wojewoda ogłosiła alarm przeciwpowodziowy (zobacz dramatyczne zdjęcia, wideo)

Wójt Ryszard Klisowski mówi, że woda powoli opada, jest wypompowywana z domów. - Jak to wszystko opanujemy, dopiero będziemy mogli liczyć straty. Do tej fali nie można się przygotować, skoro osiąga nagle ponad siedem metrów wysokości - przekonuje.

- A woda szła jak nad morzem, kilkoma falami - zauważa mieszkaniec wsi Bucze. - Na szczęście, nasze domy stoją niżej. Ale w Sobolicach popłynęli.

Rzeczywiście, dom przy elektrowni w tej miejscowości w niedzielny wieczór został zalany po parapet. Rafał Mencel i Krzysztof Dziadkiewicz próbują uporządkować, co się da. Czekają na strażaków.
Łęknica, 10.30, wał nad Nysą, której wody stale się podnoszą. - Dawajcie, dawajcie! Tu jest dziura, potrzebni są ludzie! Zabierzcie stąd dzieci, do cholery! - krzyczą ci, którzy z rąk do rąk przerzucają worki z piaskiem. Kilkaset osób stoi w rzędzie nad brzegiem rzeki i pracuje tak już wiele godzin, bez chwili odpoczynku, bez snu, w nadziei, że uda się uratować miasto przed zalaniem. Kobiety i mężczyźni, Polacy i Bułgarzy - każdy chce pomóc.

Wielka woda płynie do Gubina. Do miasta dotrze nocą. Alarm przeciwpowodziowy na Bobrze w Szprotawie i Żaganiu

Walka o utrzymanie wału

Jedni napełniają worki pisakiem, pozostali przerzucają je dalej, do miejsca, w którym wał jest najbardziej namoknięty. Mają nadzieję, że nie zostanie przerwany.

Przewóz przypomina miasto w stanie oblężenia (zobacz wideo i zdjęcia)

- Ciężka praca. Dla kobiety 15-20 minut to maks, ale robimy, co możemy. Dzieci zostały w domu, my z mężem przyszliśmy. Nam zalanie nie grozi, ale pomagać trzeba - mówi Gabriela Majewska.
- Cały czas walczymy z żywiołem - dodaje burmistrz Jan Bieniasz. - Mamy nadzieję, że nie dojdzie do najgorszego.

Ludzie najbardziej boją się o targowisko, które zawsze tętniło życiem, a wczoraj zupełnie opustoszało. Już w nocy z soboty na niedzielę właściciele stoisk zabrali cały towar. Most na rzece między Łęknicą a Bad Muskau jest zamknięty. Wszyscy czekają na najgorsze.

- Chcemy ratować nasz dobytek. Gdyby zalało targowisko, to już po nas. Mało kto podniesie się z takiej klęski - podkreśla Małgorzata Pilnicka. - Ja jestem tylko pracownikiem, boję się, że przez powódź stracę robotę. Wszyscy się boimy, to byłaby straszna tragedia.

Mieszkańcy Łęknicy workami z piaskiem umacniają wał. Ratują swoje miasto przed powodzią.

Tuż przed 12.00 ludzie pracujący przy przerzucaniu worków jak jeden mąż odwracają się w stronę rzeki. - Wygląda na to, że woda trochę opada, na pewno nie przybiera - ocenia jeden z mężczyzn. - Jeśli tak dalej pójdzie, jesteśmy uratowani.

Dowódca jednostki ratowniczo-gaśniczej straży pożarnej w Żarach kpt. Piotr Rybak: - Na razie rzeczywiście wygląda na to, jakby woda powolutku opadała. Ale sytuacja na pewno nie jest jeszcze opanowana. Będzie, jak opadnie woda. Na razie jest stabilna.

Teraz możesz czytać "Gazetę Lubuską" przez internet już od godziny 4.00 rano.
Kliknij tutaj, by przejść na stronę e-lubuska.pl

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska