Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Piotr Protasiewicz: - Bawię się rzadko, ale z klasą

Marcin Łada 68 324 88 14 [email protected]
fot. Tomasz Gawałkiewicz
O przygotowaniach do przyszłego sezonu przeplatanych imprezami opowiada żużlowiec Falubazu Zielona Góra Piotr Protasiewicz. Filar "Myszy" zdradza także swój przepis na urlop i dorzuca parę zdań o przyszłości bez speedway'a.

- Jak przyjął pan wiadomość, że jest pierwszym rezerwowym w Grand Prix 2010?
- Szkoda, że nie 16. Nie życzę niczego złego stałym uczestnikom, bo tylko pech któregoś z nich premiuje mnie do startu, ale mam nadzieję, że będzie mi to dane. Nie było jeszcze takiego roku, żeby pierwszy rezerwowy choć raz nie pojechał. To taka nagroda za pech, który mnie spotkał challenge'u. Zresztą to chyba bardziej dla własnego samopoczucia i udzielenia sobie odpowiedzi, czy jeszcze nadaje się do Grand Prix.

- Mówi pan o tych turniejach z wyraźnym błyskiem w oku.
- Chętnie pojadę, ale jak wspomniałem, musi się wydarzyć jakaś przykra sytuacja losowa kogoś z szesnastki, a tego oczywiście nie chcę i nikomu źle nie życzę. Żużel jest jednak jaki jest i co roku rezerwowy zalicza jeden, dwa turnieje.

- Był pan zaskoczony?
- Nie, bo to idzie z klucza. Byłem szósty w Grand Prix Challenge. Pierwsza trójka jest premiowana bezpośrednim awansem, a pozostali są rezerwowymi. Kiedy zawodnicy z miejsc 4.-5. dostali stałe dzikie karty, ja automatycznie przesunąłem się na pierwszą rezerwę. Tu nie było żadnych pytań, wszyscy wiemy na czym to polega.

- Co pan robi, poza odwiedzaniem imprez i odbieraniem gratulacji, których po złotym sezonie jest pewnie wyjątkowo dużo?
- No, tak. Miałem tych zabaw sporo po prezentacji mistrzów Polski. Nie dotarłem później do radia... Chylę czoła, biję się w pierś i przepraszam kibiców. Wyciszyłem telefon i nie słyszałem pobudki. Ale zamykałem wtedy z żoną lokal, więc miałem prawo... (śmiech)
- A poza tym?
- To była jedyna, gdzie zamykałem lokal. Jak mówi moja żona, bawię się rzadko, ale z klasą. Spotykamy się jeszcze i przeżywamy sukces. Ja już jednak żyję przyszłym sezonem. Poczyniłem rozmowy w kwestii sprzętu, listopad to także czas na zamknięcie spraw ze sponsorami, podziękowania i najważniejsze rozmowy o przyszłym roku. Chciałbym, żeby grudzień był bardziej wypoczynkowo-wczasowy. Jeśli się uda, wyjedziemy rodzinnie.

- Dlaczego sprawy związane ze sprzętem załatwia pan już w listopadzie?
- Cennik części i usług nigdy nie jest niższy w nowym roku. Lepiej zrobić zakupy i złożyć zmówienia już teraz. To jedna sprawa. Druga - chcę na gorąco dopiąć sprawy budżetowe i sponsorskie. W grudniu wszyscy myślimy raczej o świętach i Sylwestrze, rodzinnym klimacie. Nie chcę wtedy zawracać głowy czy być intruzem w różnych firmach.

- Wspominał pan o urlopie. Jaki rodzaj wypoczynku pan preferuje?
- Kurcze, najbardziej lubię odpoczywać w ruchu, może na motorze plażowym... (śmiech) Żona, słabo... Nie jestem typem, który uwali się na trzy godziny w piasek, ale dostosuję się do rodziny. Jeśli żona nakreśli jakiś plan, wybierze miejsce i ustali harmonogram, to będę się do niego stosował. Tydzień, dwa na pewno dam radę.

- Syna też pan "zaraził spalinami" i pewnie razem będziecie uciekali z plaży.
- Faktycznie, ma już prezent od tatusia. Na czwarte urodziny dostał karting. Profesjonalny, ale przeznaczony do nauki dla siedmiolatków. Myślę, że zacznie dwa lata prędzej. Zobaczymy. Nie jest to jakieś parcie na silę w stronę sportu, ale mam nadzieję, że go "zarażę", bo co ja będę robił, kiedy skończę karierę?

- Przecież jest pan aktywny także w branżach zupełnie niezwiązanych z żużlem...
- Trochę działamy z żoną. Ja w sezonie bardziej z doskoku i jest okazja, żeby nadrobić zaległości. To forma odreagowania i przyszłości. Wyniki świadczą, że nie myślę o zakończeniu kariery, ale jestem bliżej niż dalej. Później też trzeba sobie jakoś radzić.

- Ma pan papiery trenerskie?
- Skończyłem studia i jestem magistrem, ale uprawnień nie mam. Nie było czasu, ale przypuszczam, że w najbliższych latach to nadrobię. Nie wiadomo, co się wydarzy, ale nie sądzę, żebym był aż tak związany z żużlem po zakończeniu kariery.

- Dziękuję.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska