Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Oszukiwali pod bokiem szefa

Krzysztof Fedorowicz
- Nic nie wiem na temat rzekomych przestępstw - mówi spokojnie Jan Chmielewski.
- Nic nie wiem na temat rzekomych przestępstw - mówi spokojnie Jan Chmielewski. fot. Bartłomiej Kudowicz
Sprawy w placówce OHP w Wiechlicach prowadzą sąd i prokuratura. Dyrektorem był wtedy Jan Chmielewski, dziś przewodniczący rady Miasta i Gminy w Szprotawie

Nowa dyrektor Centrum Kształcenia i Wychowania Ochotniczych Hufców Pracy w Wiechlicach, przeglądając dokumenty, odkryła, że za poprzednika fałszowano listy płac czy delegacje służbowe, a także wyprowadzano pieniądze na fikcyjne umowy zlecenia!

- Będąc pracownikiem Centrum, bardzo szanowałam tego człowieka - przyznaje Dorota Szatkowska, która w maju 2006 roku zastąpiła na stanowisku dyrektora Jana Chmielewskiego. - Zresztą, wydawało mi się, że wszyscy go szanują. Ale wtedy przeżyłam szok. Przeglądając dokumenty, odkryłam nie tylko błędy w księgowaniu, ale przede wszystkim znamiona przestępstw. Zobaczyłam, jak łatwo wyprowadzać pieniądze z państwowej firmy. Wcześniej nawet nie przyszło mi do głowy, że coś takiego może mieć tutaj miejsce. Zwłaszcza, że placówka zajmuje się kształceniem i wychowywaniem właśnie zdemoralizowanych dzieci!

Jeszcze w maju Szatkowska poprosiła Komendę Główną OHP o kontrolę. Latem oraz jesienią 2006 roku Komenda Główna oraz CKiW OHP w Wiechlicach skierowały pisma do prokuratury.

Oszustwa i podrabiane podpisy

- Nie prowadziliśmy postępowań dotyczących fałszowania dokumentów i wyłudzeń pieniędzy w instytucji państwowej na taką skalę - stwierdza Anna Pierścionek z Prokuratury Rejonowej w Żaganiu. Prokuratura prowadzi bądź prowadziła osiem postępowań przygotowawczych, dotyczących nieprawidłowości w CKiW.

- Część zakończyła się, inne są w toku - stwierdza Anna Pierścionek, szefowa prokuratury. - Większość dotyczy podrabiania dokumentów finansowych i podpisów.

Co udało się udowodnić?

13 marca do sądu wpłynął akt oskarżenie przeciwko byłej księgowej B. F., której zarzuca się oszustwa oraz podrabianie dokumentów w dziesięciu przypadkach. - Dochodziło do wypłaty pieniędzy, a osoba uprawniona nigdy ich nie otrzymała - relacjonuje Anna Pierścionek. - Powołaliśmy biegłego grafologa, który stwierdził, iż podpisy były fałszowane.

Paweł Jabłoński, prezes Sądu Rejonowego w Żaganiu przyznaje, że wpłynęła sprawa przeciwko byłej głównej księgowej CKiW OHP w Wiechlicach, ale została ona skierowana do sądu grodzkiego w Szprotawie. Pierwsza rozprawa odbędzie się 5 czerwca.

Inne postępowanie prokuratorskie dotyczyło oszustw związanych z wypłatami nagród. - Tutaj także dochodziło do wydatkowania pieniędzy, których pracownicy nigdy nie zobaczyli - wyjaśnia prokurator. - Jednak nie udało nam się ustalić sprawcy, czyli tego, kto te pieniądze wypłacał i kto fałszował podpisy. Postępowanie musieliśmy umorzyć.

Ale CKiW wniosło zażalenie i prokurator wykonuje dalsze czynności procesowe.
27 lutego prokuratura umorzyła też sprawę skierowaną przez CKiW jeszcze w 2006 roku, a dotyczącą zdefraudowania pieniędzy w łącznej kwocie 240 tys. złotych. - Zarzuty nie potwierdziły się - stwierdza krótko prokurator.

- Mam dwa rozliczenia dotyczące budowy boisk, różnią się właśnie o 240 tysięcy złotych - wyjaśnia Szatkowska. - Prokuratura podzieliła postępowanie na dwa osobne. Jedno umorzyła, a w drugim związanym z oskarżonym P.B., który w grudniu 2005 roku podrobił jeden z dokumentów, zapadł wyrok. Sam P. B. posłużył za kozła ofiarnego. Bardzo mi go żal. P. B. zeznał, że dokumenty podrabiał na polecenia dyrektora. W postanowieniu o umorzeniu prokuratura stwierdza, iż bezsporny pozostaje fakt istnienia dwóch egzemplarzy zestawienia wykonanych prac zatytułowanego "Budowa Kompleksu boisk sportowych CKiW w Wiechlicach" a opiewających na zupełnie różne kwoty. Różnica to 240 tysięcy złotych. Z uwagi na fakt, iż dokument ten nie stanowił podstawy do rozliczenia z wykonawcami, postępowanie umorzono.

- Sprawą boisk zajmowała się Komenda Główna OHP w Warszawie - dodaje dyrektorka. - W bieżącym tygodniu otrzymałam opinię prawną, w której pojawiły się nowe wątki w sprawie, co skłania do zajęcia się problemem od początku.

Na podstawie jeszcze innego postępowania zarzut postawiono M.N., byłemu wicedyrektorowi. - Chodzi o art. 286 pkt 1 kodeksu karnego, czyli wyłudzenie. Sfałszowano dokument wyjazdu służbowego. Znów na szkodę CKiW - zauważa Pierścionek, i dodaje: - Sprawa jest w toku.
Chodzi o 345 zł 90 gr. Ktoś by powiedział: jedynie 345 złotych.

Dorota Szatkowska: - Były wicedyrektor, prócz pensji, otrzymywał wynagrodzenie na podstawie umów zleceń. Już same tytuły tych umów budzą moje wątpliwości, kwoty też nie są banalne. Na przykład za naprawę i konserwację sprzętu audio-video w dniach 17-21 marca 2006 otrzymał 720 złotych, a na podstawie umowy zlecenia za okres od 1 do 30 września 2005 roku wypłacono mu 3.300 złotych.

Działkowali się?

CKiW OHP prowadzi jedynie internat i gospodarstwo pomocnicze, a gimnazjum i zawodówkę stowarzyszenie, które w 2003 roku założył były dyrektor CKiW OHP.

- Placówkę, która ma służyć dzieciom traktowali jak prywatny folwark - uważa Szatkowska. - Celem nadrzędnym nie było wychowanie czy kształcenie, ale działalność gospodarcza. Nawet pieczątki dla stowarzyszenia robili na koszt CKiW. Znalazłam fakturę, na podstawie której stwierdzam, że gospodarstwo pomocnicze zorganizowało dla dyrektora szkoły przyjęcie weselne na 90 osób za 1.362 złote. Ta sprawa jest przedmiotem zawiadomienia o naruszeniu dyscypliny finansów publicznych. Także na koszt dzieci na lotnisko do Berlina kierowca CKiW odwoził samochodem służbowym zięcia Chmielewskiego.

Z uzyskanych przez "GL" informacji wynika, iż niektórzy pracownicy przyznali, że część pieniędzy od niesłusznie wystawionych umów zleceń oddawali przełożonym, czyli mówiąc potocznie: działkowali się.

Poważne wątpliwości dyrektorki budzą rachunki z tytułu umów zleceń na brata byłego dyrektora, Pawła Chmielewskiego. Za remont dachu otrzymał 5.070 złotych w czerwcu i lipcu 2005, a za produkcję i transport mebli w maju tegoż roku 3.100 zł. Tymczasem także w maju 2005 roku, stolarz zatrudniony w gospodarstwie pomocniczym, otrzymał dodatkowo 840 złotych. Tylko 840 złotych, gdy porównać jego wypłatę do tej P. Chmielewskiego.

O niczym nie wiedziałem

- Za przyjęcie weselne zapłaciłem ponad trzy tysiące złotych - oponuje Jan Suchecki, dyrektor szkoły. - Płaciłem tylko za wynajęcie sali i za obsługę, produkty żywnościowe i alkohol miałem swoje, a o tym, że pieczątki były robione na koszt CKiW nic nie wiem. Nie mam wglądu do ich dokumentów.

- Nic nie wiem na temat rzekomych przestępstw. Poczekajmy do końca postępowań - mówi spokojnie Jan Chmielewski, były dyrektor CKiW OHP w Wiechlicach, dziś przewodniczący Rady Miasta i Gminy w Szprotawie.

Chmielewski zwraca uwagę, że także przed 2006 rokiem były kontrole przeprowadzane przez Komendę Główną OHP: - Czasem kilka razy w roku - przyznaje - I jakoś wtedy nie wykazały żadnych poważnych nieprawidłowości! W latach 1999 - 2006 wyremontowaliśmy hotel, ośrodek konferencyjny, szkołę czy budynek warsztatowy. Mój brat pracował przy remoncie dachu, produkcji mebli, a potem je rozwoził. Według rzeczoznawcy, naprawa dachu miała kosztować ponad 400 tysięcy złotych, a my to zrobiliśmy za około 250 tysięcy. Bo nie wynajęliśmy firmy, tylko zatrudniliśmy ludzi, między innymi mojego brata. Mój zastępca wykonywał dodatkowe prace tylko popołudniami, wszystko było zgodnie z prawem!

Przeciwko Janowi Chmielewskiemu nie toczy się żadne postępowanie ani w sądzie, ani w prokuraturze. Czyżby dyrektor nie wiedział, co się dzieje za jego plecami?

- Nigdy się nie spotkałem, by któryś z pracowników miał zastrzeżenia do mojej pracy, czy moich najbliższych współpracowników - przekonuje Chmielewski. - Zobaczymy, co sąd zdecyduje.
A na jaką sumę straty CKiW OHP szacuje Dorota Szatkowska?

- Nigdy nie liczyłam dokładnie, być może oszacują to w najbliższym czasie odpowiednie instytucje kontrolne. A co do dachu, to też pytałam budowlańców, ile kosztowałoby takie pokrycie. Wyliczono, że inwestycja została zawyżona o sto procent. Z tytułu wynagrodzeń, umów zleceń przy remoncie dachu wypłacono 83.277,81 złotych. Nie sądzę, żeby takie wynagrodzenia miały charakter oszczędności i gospodarności, tym bardziej, że prace wykonywało gospodarstwo pomocnicze, które zgodnie z ustawą musi wykonywać prace na rzecz jednostki macierzystej czyli CKiW po kosztach własnych.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska