MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Od kilku lat Stefania Nowacka żyje w cieniu stacji telefonii komórkowej. I w poczuciu krzywdy

Dariusz Chajewski 0 68 324 88 79 [email protected]
- Gdybym umiała czytać i pisać, tobym z NIMI wygrała - mówi Stefania Nowacka
- Gdybym umiała czytać i pisać, tobym z NIMI wygrała - mówi Stefania Nowacka fot. Paweł Janczaruk
Uważa, że została oszukana i na jej ziemi bezprawnie postawiono to urządzenie. Kto? Urzędnicy, sąsiedzi i ci od telefonów...

Siedzimy na ławeczce przed krzyżem. Pani Stefania natychmiast przynosi dwie teczki dokumentów. Zna je na pamięć, każde zdanie. Nie ma innego wyjścia, bo nie umie ani pisać, ani czytać. - Tam, na Wschodzie, mieliśmy dużą gospodarkę i dzieciaki musiały pracować - tłumaczy zakłopotana.

Te różne papierki

Uważa, że właśnie z tego wynika całe jej nieszczęście. A to sołtys, a to urzędnicy dawali jej do podpisania różne papierki. A ona, naiwna, podpisywała. Jednym z dokumentów była informacja o zamiarze budowy masztu. Tylko zawiadomienie, nie prośba o zgodę na budowę. A przecież to była jej ziemia. Gdyby potrafiła to przeczytać...

- To był rok 2001 - opowiada. - Nagle przyjechały samochody, wypakowano materiały, postawiono maszt. Nawet nie zdążyliśmy zaprotestować, ale nikt z nami nie rozmawiał. Zresztą ani ja, ani dzieci na tym wszystkim się nie znamy. We wsi mówili, że stajemy na drodze postępu...

Nowacka jest przekonana, że miała prawo powiedzieć "nie". Pokazuje dokumenty i mapki geodezyjne. Z jednej wynika, że jest właścicielką działki 3/2. Tej, na której stoi maszt. - To pismo z Zielonej Góry - podkreśla. Na dokumencie widnieje data 1963.

Mieszanie hektarami

Temu skrawkowi ziemi poświęcono ilość mapek i dokumentów godną co najmniej kilku hektarów. Gdy przyjechali ze Wschodu, ojciec Nowackiej dostał w Długim gospodarkę i kawał ziemi. W 1964 roku robiono porządki w gruntach i włości urosły nawet z 7,16 ha do 8,08.

Kolejne zamieszanie było w roku 1970. Nie dość, że prowadzono operację scalania ziem, to na dokładkę budowano drogę. Efekt jest taki, że pozamieniano fragmenty gruntów. Działkę, na której dziś stoi maszt, zmniejszono i wyznaczono nową... Stała się własnością ówczesnej powiatowej rady narodowej... Do tego kawałek ziemi dostali drogowcy.

Nowacka była już i w prokuraturze, i w sądzie. Prokuratura stwierdziła, że "nie jest w stanie w żaden sposób wyjaśnić ani istoty sprawy, ani metody, jak sugerowała mieszkanka Długiego, celowego pozbawienia jej własności". Także sąd w konfrontacji z tym problemem okazał się nieco bezradny, przynajmniej próbując spojrzeć na temat od strony pani Stefanii...

- Bo w tych dokumentach jest tak namieszane, żeby na ICH wyszło - żali się Nowacka. "ICH" to wszyscy, którzy sprawili, że dzieje jej się krzywda.

Wówczas by wygrała

We wsi każdy współczuje kobiecie. Ale nie dlatego, że została okradziona. Bo nikt na to tak nie patrzy. Współczują bezradności. Urzędnicy? Dowodzą, że starsza pani nie przyjmuje do siebie żadnych argumentów, a dokumenty przemawiają na jej niekorzyść. Dokumenty, których przez lata nie czytała, nie rozumiała.

- Teraz, gdy pisze się o pieniądzach za wykup gruntów pod inwestycje, ktoś Nowackiej podpowiedział, że warto walczyć, ale zapomniał dodać, że nie ma ku temu żadnych podstaw - tłumaczy urzędnik. Prosi o anonimowość, bo nie ma upoważnienia, by rozmawiać z prasą...

A pani Stefania siedzi na ławce pod krzyżem z żółtą teczką pełną dokumentów. I patrzy na "swój" maszt. I coraz częściej ma żal do przeszłości. Dlaczego nie mogła, zamiast pracować na gospodarce, pójść do szkoły. Wówczas rozumiałaby, co tu jest napisane... I wówczas z "NIMI" by wygrała.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska