MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Nawet w mieście są winnice, które produkują niezłe wina

Eugeniusz Kurzawa, 68 324 88 54, [email protected]
Wzgórze Winne ma przypominać mieszkańcom i turystom o tradycjach winiarskich Zielonej Góry. Choć Palmiarnia nie ma z nimi żadnego związku, trzeba pamiętać, iż powstała jako nadbudowa nad domkiem winiarza.
Wzgórze Winne ma przypominać mieszkańcom i turystom o tradycjach winiarskich Zielonej Góry. Choć Palmiarnia nie ma z nimi żadnego związku, trzeba pamiętać, iż powstała jako nadbudowa nad domkiem winiarza. Paweł Janczaruk
Najważniejszą, najlepiej wyeksponowaną "ekspozyturą winiarską" w mieście jest Wzgórze Winne. Reprezentacyjne miejsce wokół Palmiarni. Na pokaz. Ale to działa...

- Zaczęło się od Augusta Gremplera, który obsadził wzgórze latoroślą - opowiada o początkach współczesnego winiarstwa w mieście Tomasz Czyżniewski, znawca historii lokalnej. - W 1818 r. postawił domek winiarza, wokół którego ponad półtora wieku później powstała nasza Palmiarnia. Takich domków było ongiś około 700, zostały... cztery.

Od 2003 r. Winnym Wzgórzem opiekuje się Zakład Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej. O tym jak to czyni rok po roku (opryski, odchwaszczanie, dosadzanie), można się w szczegółach dowiedzieć zaglądając na stronę internetową ZGKiM.

- Cały park winny to 4 ha ziemi, natomiast winnica ma około 1 ha - mówi Agnieszka Barczyk, ogrodnik miejski. - Wzgórze obsadzone jest krzewami Aurory, ale znajduje się tu też tzw. kwatera edukacyjna, gdzie posadzono 12 odmian winorośli. Gdy owoce dojrzeją, są zrywane przez mieszkańców, bo wina nie produkujemy...

"Ostrzeżenie! Wejście do kadzi i beczek bez nadzoru brygadzisty wzbronione" - głosi zaskakująca tabliczka eksponowana w Muzeum Wina istniejącym w piwnicach Muzeum Ziemi Lubuskiej. Tu z kolei najwięcej dowiemy się o naszej winiarskiej przeszłości.

- To jedyna placówka w Polsce! - informuje Arkadiusz Cincio, pracownik działu winiarskiego MZL. - Wywodzi się z przedwojennego Heimatmuseum, powstałego w 1922 r., gdzie istniał mały dział winiarski oraz prywatnego muzeum wina.

Po wojnie, gdy w mieście rodziło się polskie muzealnictwo, nie mogło zabraknąć winiarstwa. W 1954 r. otwarto wystawę winiarską na ówczesnej ul. Szkolnej (dziś Lisowskiego), żeby bardzo szybko ją zamknąć na wniosek nadzoru budowlanego. Ale dzięki temu muzeum ulokowało się w obecnym miejscu (byłym starostwie) i tutaj Bogdan Kres zajął się organizacją działu winiarstwa, czynnego od maja 1960 r.

- Ta ekspozycja, oczywiście zmieniająca się, właściwie istnieje do dziś - konstatuje A. Cincio, który podjął tu pracę w maju 2005 r. i dlatego mógł uczestniczyć w tworzeniu autonomicznej placówki winiarskiej w piwnicach MZL.
A teraz zaglądamy do najstarszej współczesnej winnicy zielonogórskiej - Jędrzychów Konrada Czaplińskiego.

- Założyłem ją w 1986 r., zanim zaczęto głośno mówić o konieczności odrodzenia winiarstwa lubuskiego. - Gdy kupiłem tę posiadłość, wziąłem się przede wszystkim za egzemplarze autochtoniczne. Pracowałem wiele lat, żeby otrzymać z nich najlepsze szczepy. Udało się. Solar, Aurora, Traminer, Blauburgunder dają dziś znakomite wina. - Rocznie wychodzi nam 300-400 litrów czerwonego i 100-150 litrów białego - podpowiada Krzysztof Janiszewski, zięć pana Konrada, który "powoli" przejmuje winnicę.

Czapliński określa swoją wieloletnią działalność na tej niwie jako profesjonalne hobby. - Trudno byłoby się utrzymać z winnicy, ale uprawę prowadzimy na poziomie zawodowym.
Natomiast do młodszych winiarzy zalicza siebie Zygmunt Prętkowski, który prowadzi z drugiej strony miasta, na os. Malarzy, winnicę U Michała. Nazwa - na cześć wnuka.

- Winniczkę założyłem niedaleko od domu w 2004 r., ale wcześniej, w Brzezinach pod Świdnicą, już uprawiałem winną latorośl - opowiada. Obecnie ma na plantacjach 750 krzewów (m. in.Donfelder, Aurora, Riesling), zaś winnicę w domu. Wychodzi mu w niej ok. 1 tys. litrów wina rocznie.

- Kiedy się tu wprowadzaliśmy, nie było winnicy. Stok, na którym rosną dziś winorośle, porastał stary, poniemiecki sad. Drzewa nie dawały już owoców, więc postanowiliśmy je wykarczować - mówi Małgorzata Grad z winnicy Julia w Starym Kisielinie.

Po wykarczowanym sadzie została pusta ziemia. Ocalała tylko jedna roślina - mały krzew winorośli. Wkrótce na gołym stoku pojawiły się cztery nowe szczepki winnej latorośli. Na początku o sadzonki dbał wyłącznie małżonek, Roman Grad, wkrótce pasję męża podzieliła pani Małgorzata. - Nie wiem nawet kiedy tak mnie to wciągnęło - przyznaje.

- Gdy zakładaliśmy winnice, wszyscy mówili, że z takim nazwiskiem nie powinniśmy się za to brać. W końcu grad to jedna z największych klęsk, jaka może dotknąć rolników. Ale decydując się na winnice, trzeba się liczyć z tym, że na niektóre sprawy nie mamy wpływu. Trzeba robić swoje.

Winnica Julia to ostoja spokoju dla całej rodziny. Dorosłe dzieci Gradów chętnie odwiedzają rodzinne strony. Krzewy winorośli są ulubionym miejscem zabawa najmłodszej wnuczki Julki. - Oczywiście, że winnica nosi imię na cześć naszej małej pociechy - wyjaśnia pani Małgorzata.

Nieruchomości z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska