Większe spółdzielnie mają na stanie boiska dla młodzieży. Na samym tylko os. Staszica jest ich 9, a na Górczynie 12. Za to już na Piaskach i Zawarciu młodzież ma dyspozycji tylko boiska szkolne albo po jednym piaszczystym pseudoboisku.
Wychodek dla psów
Michał Banach i jego kolega Jędrek Antoniak z Piasków mówią otwarcie, że na boisku przy blokach nikt nie gra. - Chodzimy do szkoły przy ul. Taczaka albo do ogólniaka przy Puszkina. Tam można spokojnie pokopać - tłumaczy 13-letni Jędrek. Ledwie porośniętym trawą klepiskiem przy ul. Cegielskiego nawet nie zawracają sobie głowy. - Tam nikt nie gra, bo się zwyczajnie nie da - tłumaczą.
Na Zawarciu też nikt nie chce korzystać z piaszczystego boiska przy ul. Waryńskiego. - Tu przy szkole można rozegrać turniej. Nie trzeba się martwić, że bramki spadną na głowę ani że jest nierówno - tłumaczy 12-letni Paweł Koziński, który regularnie spotyka się z kolegami koło Zespołu Szkół nr 12 przy Śląskiej.
Na os. Staszica i Górczyn nie jest lepiej. Co kilka ulic widać place, na których stoją bramki. - Ale nie widziałem, żeby ktoś tu w ogóle przychodził. Zresztą jak tu grać, kiedy kosze są poobrywane? - zastanawia się Józef Ziółkowski, przyglądając się skwerkowi przy Jana Pawła, zarośniętemu zielskiem, przedzielonemu na pół ścieżką.
Stoją tam dwie tablice sugerujące, że można zagrać w koszykówkę. - Jakim cudem?! Przecież w kosza nie da się grać na trawie - złości się pani Mariola. Ma dwoje dzieci. - Syn chodzi na piaszczyste boisko koło bloków. Lepsze takie niż betonowe. Poza tym tylko taki ma wybór w pobliżu domu - tłumaczy gorzowianka.
Na rogu ulic Narutowicza i Paderewskiego, tuż obok tzw. małej "trzynastki", też kuszą młodzież dwie bramki ustawione na trawiastym placu. - Może i by tu grali, ale okoliczni mieszkańcy zrobili z tego skwerku wychodek dla psów. Nikt nie dba o to boisko - mówi Marek Zblewski z ul. Narutowicza.
Żeby się wyhasały
Spółdzielnie twierdzą, że dbają o boiska, jak tylko wystarcza im pieniędzy. - Tak jak co roku robimy przegląd placów zabaw, tak i boisk. Naprawiamy to, co zepsute - zapewnia Leszek Kaczmarek, prezes spółdzielni Staszica.
Jednak na tym osiedlu, jak i na Górczynie, młodzi wciąż mają do dyspozycji tylko tereny asfaltowe, trawiaste i piaszczyste. Kompleks boisk z prawdziwego zdarzenia ma powstać w okolicy ul. Ogińskiego, w tym samym miejscu, gdzie dwa lata temu utworzono trzy boiska.
- Zabiegamy o to, żeby razem z budową nowego przedszkola na tym terenie, zmodernizować też boiska - tłumaczy Leszek Zielewicz, prezes spółdzielni Włókno. Już jest projekt kompleksu: sztuczna nawierzchnia, teren ogrodzony, żeby zwierzaki nie wchodziły i całość podłączona do kanalizacji. To wszystko jeszcze w tym roku.
Do podobnego obiektu przymierzała się też spółdzielnia Budowlani na Zawarciu. - Ale w tym roku odpuszczamy ze względu na brak pieniędzy. Takie boisko ze sztuczną nawierzchnią to 250 tys. zł - mówi Wiesław Bogdanowicz, prezes Budowlanych. Zapowiada jednak, że do sprawy wróci. - Bo jak dzieciom da się miejsce do wyhasania, to nie będą broić. Zwyczajnie nie będą miały sił robić dziur w ścianach - pół żartem dodaje W. Bogdanowicz.
Upychają budynki
Na razie młodzi najczęściej korzystają z kompleksów przy szkołach. Najchętniej z tych ze sztuczną nawierzchnią, zresztą bez przeszkód udostępnianych. - Jedyny problem to ci, którzy przychodzą nie po to, żeby pograć. Zjawiają się też wandale, którzy wypalają papierosami dziury w nawierzchni i po których codziennie rano zbieramy puszki i butelki - przyznaje Ewa Józefowicz, dyrektorka Zespołu Szkół nr 21 przy Taczaka.
W tym roku przy kolejnych szkołach mają powstać boiska z prawdziwego zdarzenia - w I Liceum Ogólnokształcącym przy ul. Puszkina i w Zespole Szkół Sportowych przy ul. Stanisławskiego. Planowana jest też budowa kompleksu z pełnowymiarowym boiskiem do piłki nożnej przy Zespole Szkół Technicznych i Ogólnokształcących przy ul. Czereśniowej.
- Ale to ciągle za mało jak na tak duże miasto - przyznaje Stanisław Woźniak, naczelnik wydziału sportu Urzędu Miasta. Nie ukrywa, że klepiska, nazywane boiskami nie zastąpią tych prawdziwych, na których młodzież ma warunki. A budujący kolejne domy wielorodzinne zapominają o planowaniu takich miejsc. - Spółdzielnie jeszcze coś w tym kierunku robią. Ale developerzy patrzą tylko, żeby upchnąć jak najwięcej budynków obok siebie. Dobrze jeśli pomyślą o placu zabaw, bo o reszcie nie ma co marzyć - mówi S. Woźniak.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?