Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mieszkańcy Stańska i Pamięcina skarżą się na pijackie ekscesy

Wojciech Obremski
archiwum
- To, co się dzieje w naszych wsiach, wymaga jak najszybszej interwencji - poskarżyli się nam mieszkańcy Pamięcina i Stańska.

- Obok wiejskiego placu zabaw w Pamięcinie znajduje się altana, w której kilku panów zrobiło sobie melinę pijacką. Siedzą tam całymi godzinami, a latem to i po cały dzień! Wieczorami robią nawet ogniska, niemiłosiernie hałasując. I nikt z tym nic nie robi! - pisze nam w mailu "zdesperowany mieszkaniec". Według niego, jakby tego było mało, sam plac zabaw także wygląda jak sto nieszczęść. - Nie nadaje się on do użytku i zagraża bezpieczeństwu naszych dzieci. Tylko patrzeć, kiedy będzie z tego jakaś tragedia - dodaje mężczyzna. Według niego to wszystko przez to, że imprezujący w okół panowie niszczą przy okazji urządzenia na placu zabaw.
Problemy mieszkańców nieobce są sołtysowi Pamięcina Ryszardowi Cieślakowi. - Jesteśmy już po jednym wiejskim zebraniu, a będzie i kolejne. To po to, by mieszkańcy zdecydowali, na co wydać pieniądze z funduszy sołeckiego - tłumaczy sołtys. Przyznane przez gminę 25 tys. zł ma pójść m.in. na doposażenie świetlicy wiejskiej i remont placu zabaw.
A co z głośnymi bywalcami altanki? - Powiadomiłem już policję, która wysyła do nas częstsze patrole. Od tego czasu jest tu spokojniej - zapewnia R. Cieślak.
Na podobną bolączkę narzekają mieszkańcy położonego kilkanaście kilometrów dalej Stańska. Tu problemem ma być klub, który jest otwierany po południu w centrum wsi. ¬- O¬bok niego jest plac zabaw, a nasze dzieci muszą się bawić wśród butelek, petów i przekleństw - informuje nas mieszkanka wsi. Według niej przy lokalu nie ma żadnego ogródka, dlatego jego bywalcy chodzą po okolicy, hałasując i śmiecąc wokół. - Jest tylko jeden mały stolik, który stoi prawie na chodniku - mówią mieszkańcy.
Jej zdanie podziela mieszkająca nieo¬podal klubu kobieta. - Tak, jest głośno. Czasami to nawet bardzo. A klną tak, że dzieciom każę chodzić bokiem - kręci głową mieszkanka. Żałuj
Wśród panów, z którymi rozmawialiśmy, wielu nie widzi problemu. - Bez przesady! Klub jest czynny zaledwie do 20.00, to przecież nie cisza nocna. A że czasem ktoś coś głośniej powie i rzuci papierkiem? Ee, tam! - macha ręka napotkany przy po¬bl¬iskim sklepie mężczyzna.
Lokal jest prowadzony w budynku gminnym. Człowiek, który go dzierżawi na jego potrzeby rzucił słuchawką, kiedy do niego zadzwoniliśmy. Bardziej rozmowna okazała się sekretarz gminy Maria Palichleb. - Mieszkańcy nie zgłaszali nam tego problemu. Z naszej strony też nie mieliśmy żadnych zastrzeżeń - mówi nam.
Pani sekretarz podziękowała nam za sygnał. Obiecała też, że porozmawia z prowadzącym klub mężczyzną na temat skarg mieszkańców Stańska.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska