Łatwiej trafić szóstkę w totka niż pojechać pociągiem w Lubuskiem? Kolejne kłopoty na kolei w regionie

- Dojechać do Gorzowa pociągiem coraz częściej graniczy z cudem – mówi Remigiusz Napierała, nasz Czytelnik z Kostrzyna. – Jakoś wszędzie dookoła Lubuskiego pociągi jeżdżą normalnie. I tylko u nas jest problem. Z Kostrzyna mamy niecałe 50 km do Gorzowa i nigdy nie wiadomo, czy uda się tam dojechać – mówi dalej Czytelnik.

Pan Remigiusz jest ojcem nastolatki, która uczy się szkole średniej w Gorzowie. W ostatni poniedziałek dziewczyna nie miała nawet jak dojechać do szkoły.

- Już w niedzielę można było przewidzieć, że będą problemy, bo po południu zostały odwołane pociągi do Gorzowa i uczniowie, którzy mieszkają w internacie nie mieli jak dojechać. W poniedziałek nie pojechał prawie żaden pociąg. Nie było też podstawionych autobusów – mówi R. Napierała.

Problemy z kursowaniem pociągów były też we wtorek. Po zgłoszeniu od Czytelnika przyglądaliśmy się wtorkowym połączeniom. Przedpołudniowy pociąg z Gorzowa do Poznania był odwołany na części trasy. Mający odjechać z Kostrzyna tuż po wybiciu południa pociąg do Krzyża nie wyjechał w ogóle. Odwołany został też pociąg w przeciwnym kierunku. Wynikało to z tego, że lubuskiemu oddziałowi Polregio brakowało dwóch sprawnych składów do obsługi wszystkich połączeń w regionie. Nie było bowiem części zamiennych do zepsutych szynobusów.

- Sytuacja na linii 203 spowodowana była wyłączeniem, w związku z usterką techniczną, taboru dedykowanego do obsługi linii Kostrzyn-Gorzów–Krzyż – mówił nam we wtorkowe popołudnie Paweł Nijaki, rzecznik lubuskiego oddziału Polregio.

Dodawał, że we wtorek do ruchu wróciły dwa szynobusy, co miało wpłynąć na „stabilizację połączeń na północy województwa”.

W środę znów jednak były kłopoty. Już w południe było wiadomo, że odwołany został jeden z popołudniowych pociągów na trasie Zielona Góra – Gorzów.

- Z niemieckiego Kietz kursuje 17 połączeń do Berlina, Koleje Dolnośląskie sobie radzą, Zachodniopomorskie sobie radzi, bo pociągi z Kostrzyna do Szczecina jeżdżą bez opóźnień. U nas jednak winnego nie ma. Gdy dzwonię do Polregio, słyszę, że organizatorem przewozów jest urząd marszałkowski, a gdy dzwonię do urzędu marszałkowskiego, tam odbijają piłeczkę, mówiąc, że tabor jest we władaniu Polregio. Jeśli samorząd województwa nie potrafi doprowadzić do tego, by pociągi wyjeżdżały sprawne na tory i jeździły bez opóźnień, niech zajmie się czymś innym – mówi Czytelnik z Kostrzyna, pan Remigiusz.

Sytuacja na lubuskich torach była jednym z tematów posiedzeń sejmowej komisji infrastruktury. Poseł Krystyna Sibińska wyliczyła, że w rozkładzie jazdy 2021/2022 z winy Polregio odwołano w Lubuskiem 3158 pociągów, a 6834 razy wprowadzono niekorzystne dla pasażerów zestawienie składów.

O odniesienie się do ostatnich kłopotów na torach poprosiliśmy urzędników marszałka. Do chwili powstania tego tekstu nie otrzymaliśmy odpowiedzi. Z wcześniejszych wypowiedzi wiemy, że samorząd za niezrealizowane połączenia naliczył w zeszłym roku Polregio ponad 6 mln zł kar.

Czytaj również:
Lubuskie chce kupić szynobusy na trasę Gorzów – Międzychód - Poznań