MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Kto usypie wały powodziowe w Gubinie?

(czyt)
- Strasznie to wygląda. Nie można chronić miasta tylko workami - mówi Danuta Studzińska.
- Strasznie to wygląda. Nie można chronić miasta tylko workami - mówi Danuta Studzińska. fot. Mariusz Kapała
Wygląda na to, że jeżeli gubinianie sami sobie nie usypią wałów powodziowych, to w najbliższym czasie nikt im tego nie zrobi. Radni mieli bardzo smętne miny słuchając takich informacji. Worki długo zostaną na ulicach?

Miasto już dwa razy w tym roku dotknęła powódź. Najpierw w sierpniu. Później jeszcze mocniej we wrześniu. Wtedy wylała Lubsza.

Radni mieli tego dosyć. Postanowili zaprosić na sesję osoby odpowiedzialne za ochronę przeciwpowodziową. W piątek się zdziwili, bo zamiast zapowiadanego szefa Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej we Wrocławiu, czekał na nich jedynie list z odpowiedziami.

Oraz Miłosz Jasek, kierownik krośnieńskiego Inspektoratu Lubuskiego Zarządu Melioracji i Urządzeń Wodnych, który musiał wysłuchać pretensji za swoje i cudze grzechy. Bo Jasek podlega marszałkowi, a wrocławski zarząd to inna instytucja.

Najpierw dobra wiadomość. RZGW planuje na przyszły rok wykonanie robót związanych z udrożnieniem koryta rzeki i lokalnym zabezpieczeniem linii brzegowej. Zakres prac i termin będzie uzależniony od uzyskanych pieniędzy z Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej.
- I to była jedyna dobra wiadomość w tej korespondencji - podsumował M. Jasek, poproszony przez radych o rozwinięcie i uzupełnienie listu.

Bo Wrocław ma gotową koncepcję ochrony Gubina. Od 2003 r. Nie zyskała ona jednak akceptacji rady miasta. Gubinianie są sami sobie winni? - Zakładała ona budowę obwałowań na Nysie i Lubszy - wyjaśniał radnym Jasek. - Żeby ją zrealizować, trzeba by zburzyć 70 domów. I co z tymi ludźmi zrobić? Nic dziwnego, że nie było na to zgody.

Słuchającym go radnym miny jeszcze bardziej zrzedły, gdy usłyszeli o harmonogramie prac planowanych przez wrocławski RZGW. Do końca przyszłego roku miałaby powstać wstępna ocena ryzyka powodzi. Kolejny rok poszedłby na wykonanie map zagrożenia powodziowego, a następny na mapy ryzyka projektowego. Wałów jeszcze nie ma, a trzeba wykonać plan zarządzania ryzykiem powodziowym. A to koniec 2015 r.
- A do tego roku, to ile razy nas zaleje - pytali retorycznie radni. - Więcej będzie nas kosztować naprawianie szkód niż budowa wałów.
- Jeszcze nie policzyliśmy wszystkich strat z sierpniowej powodzi - mówił burmistrz Bartłomiej Bartczak. - Wyniosą ponad milion złotych. Straty po drugiej powodzi będą dwa, trzy razy większe. W sumie możemy dojść nawet do 5 mln zł. Zastanawiam się nad kupnem przenośnych wałów przeciwpowodziowych napełnianych wodą.

To byłby akt desperacji. Ale jak pogoda będzie dalej tak się zmieniać, to może się okazać, że będą nie jeden raz potrzebne. - Jeden kilometr takiej modułowej zapory kosztuje ok. 0,5 mln zł - mówił burmistrz. - Niedługo ma do nas przyjechać firma, która zaprezentuje to rozwiązanie. Zobaczymy.
- Gubinowi, żeby obronić się przed cofką do Lubszy, tak jak było ostatnio, potrzebna jest śluza i przepompownia - dodał M. Jasek. I tłumaczył, że robi, co może, ale 300 tys. zł, które ma do dyspozycji, na niewiele starczają.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska