MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Kto odpowie za te dęby?

Wojciech Obremski
Gałęzie miały przeszkadzać przejeżdżającym tędy ciągnikom. Od tego zaczęła się cała sprawa. Teraz wycinką zajmie się starostwo.
Gałęzie miały przeszkadzać przejeżdżającym tędy ciągnikom. Od tego zaczęła się cała sprawa. Teraz wycinką zajmie się starostwo. fot. Łukasz Kozłowski
- Zniszczono takie drzewa! - poskarżył się nam czytelnik z Rychlika w gminie Sulęcin. Urzędnicy sprawdzą, czy wycinka była legalna.

Jedna z bocznych dróg w Rychliku. Po starej nawierzchni trudno przejechać. Wszędzie błoto i kałuże. Wokół tylko pola. Jedyną ozdobą tej okolicy była dębowa aleja. Była, bo część starych drzew wycięto, a te, które oszczędzono, mają poobcinane gałęzie.

Czy chcieli zamaskować?

Mieszkańcy wsi są zbulwersowani. Nie rozumieją, dlaczego ktoś wyciął drzewa rosnące przy mało uczęszczanej drodze. - Rozumiem, że czasami robi się takie rzeczy, żeby usprawnić ruch. Ale tędy jeździ może jeden samochód dziennie! - denerwuje się nasz czytelnik (nazwisko do wiadomości redakcji). Dodaje, że drzewa na pewno nie były chore. - Takie rzeczy widać na pierwszy rzut oka, a nasze dęby były zawsze zielone - mówi.

Mieszkańcy twierdzą, że ten, kto wyciął drzewa, próbował to ukryć. - Po wycięciu dębów pnie drzew zasłonił starymi oponami, które podpalono. Teraz w tym pogorzelisku trudno cokolwiek znaleźć, ale jak się ktoś dobrze przyjrzy, zobaczy ślady - mówią, pokazując miejsce, gdzie jeszcze niedawno rosły ponad 150-letnie drzewa. Rzeczywiście, zza sterty popiołu wystają pnie. Obok leżą opony, które uniknęły spalenia.

Zgody na to nie było

Mieszkaniec Rychlika twierdzi, że drzewa ścięli pracownicy Przedsiębiorstwa Rolno - Przemysłowego. Prezes Daniel Nowogran tłumaczy: - Szerokie konary przeszkadzały przejeżdżającym ciągnikom, dlatego wystąpiliśmy do starostwa o pozwolenie na przycięcie konarów, bo dęby rosną przy drodze powiatowej - wyjaśnia.

Dodaje, że pod topór poszło kilka całych drzew. - Ale nie sześć, tylko dwa lub trzy. I były one już całkiem zeschnięte. Poza tym chcieliśmy po sobie zostawić porządek, dlatego obcięte gałęzie na miejscu spaliliśmy - tłumaczy D. Nowogran.

W sulęcińskim starostwie dowiedzieliśmy się, że na oczyszczenie drzew ze zbyt szerokich konarów nie jest wymagane pisemne zezwolenie. - Dlatego nie było przeszkód, by przedsiębiorstwo rolne przycięło gałęzie - powiedziała nam rzeczniczka Agnieszka Bartosik - Rzyczkowska. Dodała jednak, że starostwo nigdy nie udzielało zgody na wycinkę całych drzew przy tej alei.

- Sprawdzimy to i jeśli okaże się, że dęby nielegalnie usunięto, podejmiemy odpowiednie kroki - zapowiada rzeczniczka. W grę wchodzi wysoka grzywna.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska