MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Kosela: Trzeba pokazać, że ludzie się nie boją kontrolerów

Dorota Nyk
Firma kontrolerska i komunikacja miejska przeprosiły Patryka Koselę, ale do końca nie przyznały mu racji
Firma kontrolerska i komunikacja miejska przeprosiły Patryka Koselę, ale do końca nie przyznały mu racji fot. Dorota Nyk
Dyrekcja Komunikacji Miejskiej przeprosiła głogowianina Patryka Koselę, który w styczniu wsiadł do autobusu z popsutymi kasownikami. Przeprosiła, ale też napisała mu, że nie do końca miał rację...

Kosela to lewicowy działacz związkowy, znany z walk o prawa pracownicze. Akurat pewnego wieczoru autobusem 54 odwoził swoją dziewczynę na dworzec PKP.

Skasował jeden bilet w kasowniku, a drugiego już nie zdążył. Twierdzi, że urządzenie przestało działać i musiał pójść do innej części autobusu, żeby skasować bilet.

Wtedy pojawiły się dwie kontrolerki. Okazało się, że na biletach Koseli jest data następnego dnia, na dodatek środek nocy.

Jeździł zepsuty autobus!

Zaczęły się komplikacje. Kontrolerki co prawda stwierdziły, że to nie jego wina, że chyba kasowniki są popsute. Ale jedna z nich i tak postraszyła go mandatem. Za to, że - jak twierdziła - dopiero na jej widok skasował drugi bilet. On opowiada inaczej.

Złożył skargę na działania kontrolerek. Zarówno do dyrekcji Komunikacji Miejskiej, jak i do firmy Arsen, która na zlecenie zajmuje się kontrolowaniem biletów w autobusach miejskich.

W odpowiedzi zarząd komunikacji przeprosił go. Wyjaśnił, że tamtego wieczoru, niestety, po mieście jeździł zepsuty autobus. Dzień po zdarzeniu, 17 stycznia, trafił do warsztatu.

Natomiast kierowniczka filii Arsena napisała mu, że jego wersja wydarzeń nie do końca jest prawdziwa. Według niej został on pouczony przez kontrolerkę, że jeśli jeszcze kiedykolwiek dopiero na jej widok będzie kasował bilet, to otrzyma tzw. opłatę dodatkową.

Jednocześnie przeprosiła go za zaistniałą sytuację i poinformowała, że kontrolerzy zostali pouczeni o respektowaniu regulaminu kontroli.

No trudno, musi tak być

- Nie żałuję mojej akcji. Trzeba pokazać, że ludzie się nie boją kontrolerów biletów. Że przychodzą do gazety, składają skargi - powiedział nam głogowianin Patryk Kosela. - Z tego co wiem, to wielu osobom zdarzyły się już przykre sytuacje. Jeśli takie nagminnie będą się powtarzać, to trzeba zebrać podpisy i złożyć u prezydenta wniosek o zmianę firmy kontrolerskiej.

Arsen jest firmą kontrolerską, która ma swoje filie w wielu miastach Polski. Ostatnio było głośno o tym, jak pracują jej ludzie w Słupsku. W telewizji pokazano, że jeden z jej pracowników potraktował pasażera gazem pieprzowym.

- Kontrolerzy pracują w firmie zewnętrznej, mamy z nią umowę. Wiem, że jest problem z doborem pracowników w tej firmie. Efekt jest taki, że w naszym mieście ci ludzie nie cieszą się szacunkiem społecznym - powiedział nam prezes Komunikacji Miejskiej Robert Grodecki.

- Jednak trzeba zrozumieć, że wykonują ciężką pracę. Szacujemy, że około 30 proc. pasażerów naszej komunikacji jeździ na gapę. Z tego tytułu mamy ogromne straty, około 1,5 mln zł rocznie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska