Dwa dni temu rozmawiałem z archeologiem prowadzącym badania w pięknym parku otaczającym pałac w zielonogórskim Zatoniu. Kojarzycie? Dorota Talleyrand, Lenne, Hugo, Liszt, Balzac, Wagner, koronowane głowy…
Pojawiła się koncepcja rewitalizacji parku i uczynienia z niego takiego zielonogórskiego Wilanowa. Badacz może tylko zgodzić się z niegdysiejszym opisem parku. Znalazł pozostałości trzech fontann, domku ogrodnika, świątyni dumania… Słowem jedno z najwybitniejszych dzieł ogrodników tamtej epoki. Co zdumiało archeologa? Mieszkańcy, którzy kiwali głową i twierdzili, że to wszystko wina czerwonoarmistów, którzy w 1945 roku puścili pałac z dymem.
Jednak czy stara pralka, butelki plastikowe i nie tylko to także wina Ruskich? To niestety nasze sztandarowe wytłumaczenie, gdy rozmawiamy o kondycji naszych zabytków. Bo w naszym pięknym kraju wina jest zawsze po stronie kogoś innego. Jak nie Ruska, to Tuska.
Zobacz: Okrasa w Zatoniu zachwala czosnek niedżwiedzi
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
