Wielokrotnie zajmowaliśmy się skupiskiem domów w Gryżycach. Największym problemem mieszkańców był brak gospodarza na tym terenie. - Poszedłem kiedyś do wójta i aż mnie zmroziło. Nie wiadomo czyj to jest teren, na którym mieszkają ludzie - opowiadał nam w marcu ubiegłego roku Sławomir Myśliwiec.
W gminie dowiedzieliśmy się wtedy, że niegdyś w Gryżycach działała Spółdzielnia Rolno-Usługowa. Pod koniec 1992 roku została postawiona w stan likwidacji, natomiast całkowicie zniknęła z rejestrów w 1999. Po spółdzielni pozostała niezagospodarowana ziemia, zniszczone zabudowania, a wśród nich dwa zamieszkałe budynki. W patowej sytuacji było aż siedem rodzin.
Wójt gminy Żagań Tomasz Niesłuchowski zaznaczał nam otwarcie, że nie wiadomo czyje są aktualnie te nieruchomości.
Chałupy się sypią
Sprawą zajmował się sąd. - Wszystko musi się wyjaśnić. Trzeba być pewnym, że nie ma już żadnego udziałowca. Żeby później żaden członek spółdzielni nie upomniał się o swoją własność - mówił wtedy wójt T. Niesłuchowski, dodając, że ma świadomość niepewności ludzi, którzy od lat są mieszkańcami gminy. - Na pewno nie pozostawię ich własnemu losowi - obiecał przed rokiem.
I obietnicy dotrzymał. Na ostatniej sesji rady gminy wójt oznajmił, że sprawy przybrały pozytywny obrót. - Dzięki mediom. Pomogli - przyznał T. Niesłuchowski i dodał, że na wniosek gminy sąd doprowadził sprawę do końca, a likwidator nieodpłatnie przekazał budynki.
Problem jednak w tym, że są one w opłakanym stanie. - Jak była praca, to się dobrze tutaj mieszkało. Teraz to już tylko ruiny zostały. Dobrze byłoby, żeby chociaż mieszkania odremontowano - wspominała kilka miesięcy temu czasy spółdzielni rolno-usługowej Klara Białek, która w Gryżycach mieszka od 1975 roku.
- Chałupy się mocno sypią, wołają o pomstę do nieba - wtórował jej Zenon Dopierała.
Żwirownia pomoże?
Wójt do sprawy podchodzi z wyrozumiałością. - Coś z tą plamą trzeba w końcu zrobić. Ludzi w większości nie stać na koszty, które trzeba byłoby ponieść - powiedział o finansowaniu remontów T. Niesłuchowski, wspominając przede wszystkim o naprawie dachu, który jest w tragicznym stanie.
Przy okazji na ostatniej sesji wójt wspomniał jeszcze o jednym problemie mieszkańców, o którym pisaliśmy. - Dokuczliwy jest dla nas brak wodociągu - skarżyli się Ewa Bukna i Krzysztof Białek.
- Wodę trzeba nosić z oddalonej od nas studni, służącej wielu okolicznym mieszkańcom - dodał przed rokiem Robert Orłowski.
O tym problemie przypomnieliśmy przed dwoma miesiącami. Wójt cały czas był zdania, że doprowadzenie wodociągu przez Bóbr jest skomplikowane technicznie i kosztowne. Ale znalazł się sposób na ominięcie przeszkody. T. Niesłuchowski rozmawiał z szefostwem pobliskiej żwirowni. - W grę wchodzi budowa ich ujęcia i przy okazji wyposażenie wsi w wodę - wyjaśnił nam w ubiegłym tygodniu wójt gminy Żagań.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?