Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Grand Prix Nowej Zelandii: wstajesz o piątej i kibicujesz!

Paweł Tracz 95 722 69 37 [email protected]
Polscy kibice od przeszło dekady mają opinię najlepszych na świecie. Ciekawe, ilu naszych rodaków pojawi się w sobotę w Auckland, by dopingować biało-czerwonych na drugiej półkuli.
Polscy kibice od przeszło dekady mają opinię najlepszych na świecie. Ciekawe, ilu naszych rodaków pojawi się w sobotę w Auckland, by dopingować biało-czerwonych na drugiej półkuli. Bogusław Sacharczuk
Koniec dywagacji, czy Auckland i organizacja Grand Prix na Antypodach to dobre rozwiązanie. W sobotę rano polskiego czasu inauguracja indywidualnych mistrzostw świata. W Nowej Zelandii pojadą m.in. Tomasz Gollob i Jarosław Hampel.

W sobotę początek zmagań o tytuł najlepszego żużlowca świata. Złota broni Amerykanin Greg Hancock. Chętnych do jego zdetronizowania jest kilku, w tym dwóch Polaków: Gollob ze Stali Gorzów i trzeci zawodnik świata - Hampel z Unii Leszno.

Biało-czerwonych mogło być trzech, ale z jazdy w Grand Prix zrezygnował zielonogórzanin Piotr Protasiewicz. Podobnie postąpił Australijczyk Darcy Ward. I tak zamiast dwójki zawodników, którzy mogli "ożywić" stawkę uczestników, kibice dostali Szweda Petera Ljunga i Duńczyka Hansa Andersena. Po ostatnich występach Skandynawów trudno spodziewać się, by obaj godnie zastąpili "Orła" i "Kangura".

Zaskoczeniem było też przyznanie - po raz pierwszy w historii - praw do organizacji cyklu Nowozelandczykom. Przysłowiowym ostatnim Mohikaninem, który coś znaczył na arenie międzynarodowej, był Mitch Shirra. Pochodzący właśnie z Auckland żużlowiec odnosił sukcesy w latach 70. (w 1979 r. jako 20-latek zdobył z reprezentacją mistrzostwo świata) i 80. (brąz mistrzostw świata par w 1983 r.). Na początku lat 90. startował w Polsce: najpierw w Unii Tarnów, a następnie w Victorii Rolnicki Machowa.

Po nim był jeszcze Mark Thorpe, ale to bardziej lokalny wojownik. O Nowej Zelandii zrobiło się więc na kilkanaście lat cicho i dopiero decyzja BSI o powrocie wielkiego speedway'a na Antypody sprawiła, że kraj takich mistrzów jak Ivan Mauger, Barry Briggs i Ronnie Moore (razem zdobyli aż 12 tytułów IMŚ) ma szansę przypomnieć się światu.
GP w Auckland reklamuje się hasłem "Nadchodzi coś ważnego". Dla Nowozelandczyków z pewnością, ale wielu zawodników po kątach kręciło nosem. W końcu otwarcie nastąpi na nieznanym im torze. Owal na liczącym około 15 tys. widzów stadionie Western Springs ma aż 413 m i prawdopodobnie będzie sprawiał żużlowcom wiele trudności.

- Niektórzy z nich nawet po zawodach mogą nie wiedzieć, co zrobić, by skutecznie się na nim ścigać. Na pewno będą potrzebowali silników z dużą mocą, bo to pozwoli im na rozwinięcie większej prędkości na prostej. Start nie musi być atomowy. Ważne, by motocykl rozpędzał się na dojeździe do wirażu - uważa były żużlowiec Krzysztof Cegielski.

Zdaniem Polaków przewagę nad rywalami mogą mieć Australijczycy. - Jason Crump czy Chris Holder mieli okazję jeździć zimą, a Europejczycy nie. Łaskawa nie będzie dla nas też godzina zawodów. Oczy mogą się nam zamykać, ale wierzę, że sobie z Jarkiem poradzimy i nie zawiedziemy naszych kibiców - przyznał Gollob.

Sensacją byłaby natomiast wysoka lokata 32-letniego Jasona Bunyana, który otrzymał "dziką kartę". To Brytyjczyk, który już siedem razy został mistrzem Nowej Zelandii. Stąd nominacja.

Relacja na żywo w Canal Plus Sport w sobotę o 5.00 (retransmisja o 9.30). Ciekawe, ilu polskich kibiców zaserwuje sobie tak wczesną pobudkę.

Zaplanuj wolny czas - koncerty, kluby, kino, wystawy, sport

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska