W 1944 roku Niemcy doskonale wiedzieli, że mają kłopoty. Trwało poszukiwanie rozmaitych schowków, w których najcenniejsze dzieła sztuki i archiwa mogą przetrwać wojenną pożogę.
Zajmował się tym m.in. słynny prof. Guenter Grundman, konserwator zabytków prowincji dolnośląskiej. Na liście dobrze rokujących miejsc znalazło się kilka punktów w Szprotawie i najbliższych okolicach - oba miejscowe kościoły, pałac w Borowinie...
- Mamy relacje ludzi, którzy po wojnie przyjechali do Szprotawy jako pierwsi - opowiada regionalista Maciej Boryna. - Twierdzili, że wędrując podziemiami potykali się o jakieś obrazy.
Rama nie pasuje
Znak królewskiej galerii narodowej w Berlinie
W pomieszczeniu archiwum szprotawskiego muzeum wisi reprodukcja o tematyce religijnej. Nic nadzwyczajnego. Uwagę zwraca natomiast rama, która jakby nie pasuje do tego "dzieła". Podobnie jak szare passe-partout. Reprodukcja, dar szprotawianina, wisi w tym miejscu od trzech lat. Jednak dopiero ostatnio Boryna zwrócił uwagę na odcisk tłoczonej pieczęci. I napis KGL. NATIONAL GALERIE "BERLIN", czyli "królewska galeria narodowa w Berlinie".
- Nie ma wątpliwości co do autentyczności passe-partout i pieczęci - dodaje Boryna. - Skąd się wzięły w Szprotawie? Nasz darczyńca nie wie, kiedy i jak jego przodkowie weszli w jego posiadanie. Nie wiadomo także czy ta rama zdobiła jakieś znacznie bardziej cenne dzieło.
I tutaj rozpoczyna się historia. Niecały rok po zakończeniu działań wojennych, w 1946 roku, zlikwidowano szprotawskie skrytki, w których schowano zbiory biblioteki i archiwum miejskiego z Wrocławia. Depozyty odnaleziono również w pałacu von Stoschów w pobliskiej Borowinie. Czy to były wszystkie ukryte przedmioty? Trudno przypuszczać znając historie innych wojennych skarbów.
Większość nie wróciła
Pewne jest jedno. Po 1945 roku berlińska galeria nie odzyskała wszystkich zbiorów.
- Jak pisze Claude Keisch w "Die Alte Nationalgalerie Berlin", zbiory galerii zostały zdziesiątkowane wskutek bombardowań i przewożenia - dodaje Boryna. - Z oficjalnych informacji dowiadujemy się, że gdy rozpoczęła się wojna, całą galerię zniesiono do piwnic, potem zdeponowano w banku krajowym. Nasilenie bombardowań zmusiło odpowiedzialne służby do ukrycia dzieł w kopalniach soli na terenie środkowych Niemiec.
I tak dzieła sztuki trafiały w ręce zdobywców i wędrowały do Wiesbaden, Braunschweigu, Berlina i w głąb Związku Radzieckiego. Wiele z nich zostało zagrabionych przez żołnierzy i przypadkowych znalazców. Dotychczas ustalono miejsca przechowywania jedynie 49 utraconych wtedy pozycji. Znajdują się one w innych muzeach oraz w rękach prywatnych kolekcjonerów w Niemczech, USA i Grecji. No i rama wraz passe-partout w Muzeum Ziemi Szprotawskiej.
Czy w Szprotawie była jedna z muzealnych skrytek. Wydaje się to coraz bardziej prawdopodobne.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?