MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Chamstwo wylega na internetowe forum

(decha)
W internecie nie jesteśmy anonimowi, a tylko tak nam się wydaje
W internecie nie jesteśmy anonimowi, a tylko tak nam się wydaje sqback/ sxc.hu
Polacy są najbardziej wulgarnymi użytkownikami internetu - twierdzą specjaliści. Czy powinniśmy się obrazić? Nie musimy. Dostatecznie już się obrażamy.

"Witam nazywam się Marzanna S., mam 39 lat i jestem niezaspokojona" do tego kilka wulgarnych, ba chamskich szczegółów erotycznych, adres i instrukcja, że gdy któryś z panów poczuje chęć może przyjść i w progu nie bawić się w "grę wstępną" tylko od razu, od progu...
To jeden z kilkuset wpisów, który pojawił się na naszym forum. Ktoś tak bardzo zawziął się na pewne małżeństwo z okolic Międzyrzecza, że na wszelkich wątkach, pod wszelkimi możliwymi tekstami pojawiają się wpisy mniej lub bardziej związane z państwem S.

"Nazywam się Piotr i jestem 61-letnim gejem, który uwielbia..." i tutaj szczegóły. Do tego oczywiście numer telefonu i zdjęcie. To zdania poświęcone panu S. Podobne informacje przyprawione są dyskredytowaniem interesu, który ofiary prowadzą. Wpisów są setki, a namolność i aktywność internetowego chama były tak skuteczne, że na dwa dni zmuszeni byliśmy zamknąć nasze forum, za co przepraszamy wszystkich tych, którzy chcieli podzielić się z innymi internautami swoimi przemyśleniami.
Policjanci słysząc podobne opowieści tylko kiwają głowami. To banał, codzienność. Dziesiątki, setki prowadzonych na bieżąco spraw. Z reguły w tle gwałtowne uczucia, czasem źle pojęta rywalizacja w szkole lub w pracy, spory w rodzinie. Kwalifikacja prawna zależy od prokuratury, ale jeśli do stróżów porządku zgłosi się pokrzywdzony, ci mają możliwość ustalenia informacji na temat sprawcy i przekazania ich pokrzywdzonemu.

Jeszcze niedawno prawnicy radzili, aby czekać, aż dręczycielowi zabawa się znudzi. Dziś zachęcają do ścigania internetowo-esemesowych prześladowców, aby skończyć z ich przekonaniem o bezkarności w sieci. Wcześniej należy uzbroić się w argumenty - nie wyrzucać korespondencji, gromadzić maile, wpisy na forach, zachować całą historię sprawy. W opisywanej przez nas historii mamy do czynienia z ewidentnym łamaniem prawa, podszywaniem się pod inną osobę.
Maciej Boryna, szprotawski radny przyznaje, że do wyzwisk na forach już się przyzwyczaił. Cóż, ciemna strona internetu. Ale gdy zaczęto mu "dopisywać" życiorys nie wytrzymał.
- W prokuraturze zapowiadało się na dłuższą procedurę, bo sprawę zgłosiłem się na policję - opowiada. - Ta zabezpieczyła dowody, ustaliła dane sprawców. Wówczas jako pokrzywdzony wystąpiłem do sądu. W pierwszej instancji sędzia zaproponował polubowne załatwienie sprawy - przeprosiny. Zgodziłem się, chodziło o zasadę.

Ale do dziś pan Maciej nie może wyjść z zaskoczenia, co do tożsamości osób, które przypuściły na niego ten niewybredny, wirtualny atak. To poczucie anonimowości zmienia człowieka. Na szczęście jest złudne.

Grzegorz Szklarz, zielonogórski prokurator:

- W internecie nie jesteśmy anonimowi, a tylko tak nam się wydaje. Zarówno policja, jak i prokuratura mają instrumenty, które pozwalają ustalić tożsamość internetowych przestępców. Nawet, jeśli mają wrażenie, że doskonale zatarli za sobą ślady. Abyśmy ruszyli do akcji musi jednak trafić do nas sygnał, musi zachodzić podejrzenie popełnienia przestępstwa. Jeśli problemy ograniczają się do obrażania kogoś w sieci wówczas ścigane jest to w trybie na wniosek pokrzywdzonego. Inaczej ma się rzecz, gdy chodzi o nękanie w sieci, podżeganie do popełnienia przestępstwa lub groźby karalne. O ile sprawy te nie są nagminne o tyle zdarzają się coraz częściej. I patrząc na to, co dzieje się w internecie, obawiam się, że będą trafiały częściej na nasze biurka.

Dariusz Chajewski, dziennikarz "Gazety Lubuskiej":

- W krótkim czasie zostałem pismakiem, głąbem, ch..., dziennikarską k... i... Przez te kilka lat funkcjonowania w przestrzeni internetowej swój cenny czas poświęcili mi nawet ci, którzy poddają w wątpliwość honor moich rodziców, żony, której już nie mam, a nawet mojego psa. Chyba, że s..syn odnosiło się do mnie. Gdy te wszystkie inwektywy sypią się na moją czaszkę, bo zrobiłem literówkę. Przyjmuję, że autorzy wpisów są tak doskonałymi istotami, że zasłużyłem sobie na wiadro pomyj. Częściej jednak zbieramy, bo rozmaite anonimy leczą swoje kompleksy, bo wieczorem żonę bolała głowa lub w pracy talentu nie starczyło.
Uodporniliśmy się. Przestaliśmy reagować. Pozwalamy internetowym chamom zamienić sieć w ściek i szambo. Najwyższy czas z tym skończyć. Wirtualne g... cuchnie co najmniej tak samo jak to w realu.

Oferty pracy z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska