Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czytelnicy pomogli pani Beacie wyjść z długów

Ewa Dziardziel 68 324 88 44 [email protected]
- Bardzo dziękuje, że jest odzew, że ludzie nie są obojętni na mój los i pomagają - mówi Beata Gromek.
- Bardzo dziękuje, że jest odzew, że ludzie nie są obojętni na mój los i pomagają - mówi Beata Gromek. Mariusz Kapała
Bardzo dziękuję... - wzruszonej do łez Beacie Gromek trzęsie się głos. Dzięki wsparciu naszych Czytelników wyszła z długów. Rodzina nie musi już martwić się o dach nad głową.

O sytuacji pani Beaty pisaliśmy w połowie maja. Przypomnijmy. Gdy miała 30 lat, zachorowała na raka szyjki macicy. W 2001 roku przeszła radykalną operację i została zakwalifikowana do radioterapii i chemioterapii. Silna chemia wypaliła jej dziury w jelitach. Wyłoniono stomię, by kobieta mogła normalnie funkcjonować. Po kilku latach spokoju rak uderzył ze zdwojoną siłą. W 2012 roku zaatakował kręgosłup. Nacieki powodowały silny ból w nogach, który utrudniał codzienne funkcjonowanie.

Pani Beata od kilku lat nie wychodzi z domu, wyjątkiem są wizyty u lekarza i w szpitalu - na chemie. Cała rodzina ją wspiera, ale sami nie są w stanie uzbierać pieniędzy na leki, zabiegi, rachunki za mieszkanie i codzienne życie. Pojawiły się długi za niezapłacony czynsz. Dwa tygodnie temu kobieta dostała przedsądowe wezwanie do zapłaty prawie 4 tys. zł. Gromko¬wie nie byli w stanie poradzić sobie z zadłużeniem. Wspierani przez rodzinę, przyjaciół, znajomych ledwo wiązali koniec z końcem. - Mogę jeść chleb z masłem, bylebyśmy mieli gdzie mieszkać - płakała pani Beata...

Pani Beata od kilku lat nie wychodzi z domu, wyjątkiem są wizyty u lekarza i w szpitalu - na chemie

Dziś już nie musi martwić się o dług. Nasi Czytelnicy znów spisali się na medal! Gdy ukazał się artykuł, redakcyjny telefon dzwonił bezustannie. Czytelnicy pytali, jak mogą pomóc. Odebraliśmy ponad 20 telefonów z chęcią wsparcia. Wasza reakcja przerosła nasze oczekiwania.

- Nie można przejść obojętnie obok takiej sytuacji. Wierzę, że dobro wraca do nas ze zdwojoną siłą - mówił pan Maciej, który wspomógł panią Beatę.

- Do bogatych nie należę, ale w biedzie też można komuś pomóc - wzruszyła się pani Irena, przekazując środki higieniczne i datek na konto pani Beaty.

Odezwał się do nas również pan Bolesław, który sam ma trudności z poruszaniem się, nie wychodzi z domu, córka kupuje mu gazetę: - Chcę się przyłączyć do pomocy, aby pani Beata wyszła z marazmu.

Wśród darczyńców znalazł się też Czytelnik, który anonimowo przesłał na konto pani Beaty aż 4 tys. złotych. - To moja pierwsza pomoc, wcześniej nie miałem takiej możliwości. Artykuł mnie przekonał, nie mogłem pozostać obojętny na los chorej kobiety - przekonywał.

Przychodziły do nas także prośby o przekazanie paczek z pieluchami. Pani Sylwia oddała te, które zostały jej po chorej cioci. - Mam teraz tyle pieluch, że nie wiem, gdzie je schować. Ale wszystkie na pewno się przydadzą - podkreślała z wdzięcznością pani Beata.

Przeczytaj też:Każdy może pomóc pogorzelcom z Rąpina

Paczkę pieluch przyniosła kolejna Czytelniczka: - Zostały po mamie, zmarła jakiś czas temu. Sama też miałam radioterapię. Wiem, co to znaczy. Chociaż w ten sposób mogę pomóc.

Do redakcji zadzwoniła pani Barbara, która śpiewa w zespole Diverso. Wpadła na pomysł zorganizowania koncertu charytatywnego, ze zbiórką pieniędzy na rzecz pani Beaty, w parafii św. Alberta w Zielonej Górze. - Tak właśnie koncertujemy. Nie zależy nam na karierze, ale chcemy pomagać ludziom - opowiadała pani Barbara. Koncert ma się odbyć w najbliższych dniach.

Wspólnymi siłami nasi Czytelnicy wsparli panią Beatę kwotą 4.800 zł, a na subkonto Caritasu wpłacili 2.492,45 zł. Ale pieniądze cały czas wpływają. W czwartek skontaktowała się z nami pani Danuta: - Przez wiele lat prowadziłam sklep medyczny i wiem, co to znaczy ludzkie nieszczęście. Sądzę, że jeśli ktoś może pomóc, to powinien to zrobić. Chodzi o zwykłą ludzka solidarność. Jestem w stanie wpłacić 5.000-6.000 złotych, żeby wystarczyło na spłatę zadłużenia mieszkania.

Wspólnymi siłami nasi Czytelnicy wsparli panią Beatę kwotą 4.800 zł, a na subkonto Caritasu wpłacili 2.492,45 zł

- Bardzo dziękuje, że jest odzew, że ludzie nie są obojętni na mój los i pomagają - mówi trzęsącym się od płaczu głosem Beata Gromek. Jej bliscy też są w szoku: - Aż nie chce się wierzyć, że tacy dobrzy ludzie jeszcze istnieją.

W tym tygodniu rodzinie udało się spłacić całą kwotę zadłużenia za mieszkanie i opłacić rachunki. Nie muszą już martwić się o dach nad głową.

Nieruchomości z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska