Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ktoś wyrzucił plik listów. Wśród nich rachunki, karty do bankomatu... Sprawę bada policja

Sandra Soczewa 95 722 57 72 [email protected]
Sprawę niedostarczonych przez InPost listów bada policja
Sprawę niedostarczonych przez InPost listów bada policja Dariusz Brożek/archiwum GL
Witnica. Przy ruinach po cegielni spacerowicze znaleźli plik niedostarczonych przez InPost listów. Co się stało? Nie wiadomo, ale ludzie narzekają na tę firmę.

- Często w swojej skrzynce znajduję listy do innych ludzi. Zazwyczaj są to pisma z banku, sieci komórkowej albo sądu. I co mam zrobić? Chodzę i szukam ludzi, żeby dostali te listy - opowiada mieszkanka Witnicy, która na własną rękę dostarcza korespondencję z InPostu.

Miasto zajęło się sprawą

O sprawie zrobiło się głośno, kiedy przy cegielni spacerujące małżeństwo znalazło kilkanaście porzuconych listów. Wśród nich były rachunki i karty do bankomatu (wyczuwalne przez koperty). - Zgłosiła się do nas kobieta, która wręczyła nam plik listów. Wykazała się obywatelską postawą. Dzięki jej interwencji listy są teraz bezpieczne, a sprawą zajmuje się policja - mówi nam strażnik miejski. Sprawę nagłośnił urząd miasta i gminy. Artur Rosiak z magistratu zgłosił sprawę do centrali firmy InPost. W odpowiedzi dowiedział się, że "czasem jest tak, że firma musi się rozstać z pracownikiem i ten na złość porzuca niedostarczoną korespondencję".

- Po interwencji skontaktował się ze mną dział bezpieczeństwa firmy. Poinformowano mnie, że sprawie przyjrzy się pracownik, który odwiedzi Witnicę. Z tego, co wiem, jeszcze go nie było, a dochodzenie rozpoczęła witnicka policja - dodaje Rosiak. Dzięki nagłośnieniu sprawy do straży zgłaszali się mieszkańcy, którzy nie byli pewni, czy przy cegielni nie znaleziono listów do nich. - Jeden z telefonów był trafny - przyznaje strażnik miejski.

Zobacz też: Tych ludzi szuka lubuska policja - część 1 (zdjęcia)

Skala problemu jest duża

Przed sklepem przy Myśliwskiej (przy ruinach) wrze. Kogo nie zapytamy o zaginione listy, słyszmy historię z życia wziętą. - Raz przyszedł do mnie list, ale na adres POM-u (lokalnego przedsiębiorstwa - dop. red.). Poszłam tam. Ale oni nikogo takiego nie znali! - bulwersuje się starsza kobieta. I zaraz do dyskusji dołącza kolejna mieszkanka Witnicy. - Kiedyś szukałam wezwań do sądu. Ale jak teraz znaleźli jakieś listy na cegielni, to jadę do straży zapytać się, czy nie było nic mojego - mówi zdenerwowana kobieta i czym prędzej siada na rower.

O problemach z przesyłkami informowali nas też mieszkańcy powiatu sulęcińskiego. Dzwonili zirytowani i skarżyli się na brak kompetencji doręczycieli. I mówili wprost: - Będziemy rezygnowali z usług firm, które korzystają z InPostu.

Wiemy, że sytuację analizuje dział bezpieczeństwa InPostu. Na początku przyszłego tygodnia firma wyda oświadczenie w tej sprawie.

Zobacz też: Gang ukradł w Niemczech panele słoneczne warte milion euro. To mieszkańcy Sulechowa i okolic

Nieruchomości z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska