Wiele osób rozsypuje środki na gryzonie wokół domów, po to, by uniknąć migracji myszy na posesje. Możliwe, że ofiarami padają też koty...
Na jesieni ubiegłego roku także znajdowano w Domaszowicach martwe zwierzaki. Wtedy również podejrzewano, że przyczyną śmierci może być rozsypywana trutka na gryzonie.
- Teraz sytuacja się powtarza. W ubiegłym tygodniu znalazłam pupila niedaleko domu, przy drodze, z myszą w pyszczku. Już dwa moje domowe koty zdechły w podobnych okolicznościach - rozpacza pani Anna.- Kilka dni później panowie układający chodnik także natknęli się w rowie na dwa kolejne martwe koty. Obejrzałam dokładnie jednego i nie wyglądał jak potrącony przez auto. Podejrzewam, że zginął od trutki. Ludzie rozsypują środki na gryzonie, by przepłoszone chłodną jesienią nie szukały schronienia w piwnicach, szopach. Koty nie panują nad instynktem łownym i polując narażają się na zagrożenie. Apeluję o opamiętanie, bo cierpią niewinne zwierzęta! - dodaje nasza czytelniczka.
Cierpią niewinne koty
- Ludzie nie zdają sobie sprawy, w jakich cierpieniach giną zwierzaki, ile trwa powolna śmierć na skutek zjedzenia myszy, skażonej środkiem na gryzonie. Większość kupuje trutki w Internecie, rozsypuje je gdzie chce, a ofiarami padają zwierzaki. To barbarzyństwo i skrajna nieodpowiedzialność - mówi Beata Mazur, lekarz weterynarii z Górna.
- Właśnie koty sprawiają, że gryzoni na posesjach jest mniej - zauważa kolejny mieszkaniec Domaszowic. - Może więc to przemyślane trucie zwierząt? Wiadomo, że hodujący gołębie w ten sposób walczą z dzikimi kotami. Może policja powinna zbadać sprawę, albo gmina, bo rozsypywana gdzie popadnie trucizna, może zagrażać na przykład zdrowiu bawiących się na zewnątrz dzieci.
- Nikt z Domaszowic, ani w latach poprzednich, ani tej jesieni, nie zgłaszał do nas problemu z trutką i martwymi zwierzętami - informuje Dariusz Korczyński z Urzędu Gminy Górno. - Jeśli ucierpiały koty domowe, to ich właściciele powinni zawiadomić policję.
Sprawa dla policji?
- Nie trafiło do nas żadne zawiadomienie z Domaszowic - mówi Grzegorz Dudek, rzecznik Komendy Wojewódzkiej Policji w Kielcach. - W ciągu roku przyjmujemy zawiadomienia dotyczące martwych zwierząt, znęcania się i zawsze policjanci jadą na miejsce, szukają świadków, zbierają informacje o potencjalnych sprawcach. Potem opieramy się na ocenie biegłego, stwierdzającej przyczyny śmierci.
Zgodnie z ustawą o ochronie zwierząt i jej artykułem 35: "Kto zabija, uśmierca zwierzę(…)a działa ze szczególnym okrucieństwem podlega karze pozbawienia wolności do lat 3." Powolne konanie w skutek trucizny można za takie uznać.
Na tropie trucizny
- Podczas sekcji zwierząt można wykryć zmiany w przewodzie pokarmowym, które mogą być wskazówką, że śmierć spowodowała trucizna. Żeby dowiedzieć się, jakie to mogły być związki chemiczne trzeba wykonać żmudne badania - wyjaśnia dyrektor Mariusz Gwardjan, zastępca świętokrzyskiego wojewódzkiego lekarza weterynarii w Kielcach.
Sprawdzaliśmy w wielu instytucjach czy są jakieś przepisy, regulujące rozsypywanie środków na gryzonie, czy każdy może robić to dowolnie. W miejskich blokach czuwa nad tym administracja, wywieszając informacje dla mieszkanców o rozłożonej trutce.
- Każdy produkt chemiczny, także te biobójcze, nie są obojętne dla życia i zdrowia ludzi, zwierząt. Mają odpowiednie atesty, zezwolenia, ale też restrykcyjne objaśnienia, zawarte choćby na opakowaniu, gdzie i w jakich warunkach mogą być wykorzystywane. Każdy powinien się do tego stosować - poinformowała nas Anna Stańczak, zastępca świętokrzyskiego państwowego wojewódzkiego inspektora sanitarnego w Kielcach. - Kiedy robi się to w nieodpowiedni sposób, to jest to sprawa dla organów ścigania.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?