Miała tam powstać galeria handlowa albo nowy urząd miasta, a jest siedlisko szczurów

W centrum miasta straszy ogromny śmietnik.
(fot. Małgorzata Trzcionkowska)

Inspektorzy Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Żaganiu oglądali działkę przy starym ratuszu, która od siedmiu lat straszy stosami śmieci i blaszanym, zardzewiałym płotem, na którym dumnie wisi tabliczka "Teren prywatny".

Grunt jest własnością firmy Poli-Eco, która ma siedzibę w Szprotawie, a duży zakład produkcyjny w Żarach. Działka należała do miasta, które 7 lat temu zdecydowało się na jej sprzedaż. Rozpisało przetarg, w którym jednym z najważniejszych warunków było rozpoczęcie budowy w ciągu trzech lat. Jednak już przy spisywaniu umowy i aktu notarialnego z nowym właścicielem tego zapisu nie było. W tym miejscu miała powstać galeria handlowa. Była też koncepcja postawienia nowego urzędu miasta. Jednak zakończyło się na odkopaniu starych piwnic i zagrodzeniu terenu płotem. Od tego czasu plac jest zaniedbany i opuszczony.

Ludzie podrzucają na niego śmieci. Stanowi też siedlisko szczurów, które opanowują Rynek. Inspektorzy podjęli kontrolę na wniosek radnego Bartłomieja Wosia. - Taki szpetny widok w samym centrum bardzo denerwuje mieszkańców, którzy mi się skarżyli - wskazuje radny. - Do tego stanowi zagrożenie epidemiologiczne. Zaświeciło słońce i już zaczęło strasznie śmierdzieć. A co dopiero będzie, gdy przyjdą upały? Do tego plagą są szczury, które w biały dzień biegają po ulicy.

Przeczytaj też:Szczury opanowały centrum Żagania!

Na wizję lokalną przyjechał Bogusław Piwowar, kierownik działu utrzymania ruchu i infrastruktury Poli-Eco. Okazało się, że teren otoczony jest płotem bez furtki, więc nie można na niego wejść. Są tylko podkopy, przez które wchodzą zwierzęta. Wnętrze można obejrzeć jedynie od zaplecza starego rausza, gdzie płot jest niski. Uderza smród i tony reklamówek, worków po materiałach budowlanych, papierów i innych śmieci. Całość jest porośnięta przez krzaki i małe drzewka, które w ciągu siedmiu lat zdążyły wybujać ponad dziurę.

- Nie spodziewałem się, że aż tak to wygląda - powiedział nam przedstawiciel właściciela i wskazał, że to przecież nie są śmieci, które pochodzą od Poli-Eco. Dodał też, że firma reaguje na każdy sygnał straży miejskiej, na przykład w przypadku uszkadzania i kradzieży ogrodzenia. - To prawda, że śmieci wrzucili tam ludzie - odpowiada radny. - Ale obowiązkiem właściciela jest należyte zabezpieczenie swojego terenu. Gdyby był posprzątany i należycie zabezpieczony, to ludzie by go nie zaśmiecali.

- Spisaliśmy protokół i prześlemy go do firmy, która będzie miała siedem dni na odniesienie się do naszych uwag - tłumaczy inspektor Jacek Stępień. - Wówczas będziemy się zastanawiać nad dalszymi działaniami.
Bogusław Piwowar zaznacza, że zakład ma dobrą wolę i uprzątnie zaśmiecony teren. Trwają rozmowy z władzami miasta, dotyczące zasypania dziury i obsiania jej trawą. Wówczas zniknąłby szkaradny płot. Jednak według właściciela wymaga to zmian w miejscowym planie zagospodarowania przestrzennego centrum miasta, żeby można było wykonać tam jakiekolwiek prace. Sprawa zostanie omówiona w czasie kwietniowej sesji rady miasta.

Zobacz też: Będziemy płacić nowymi banknotami. Zobacz, co się zmieni