Przeczytaj też:Uwaga! Dopalacze wciąż są groźne
Jesteśmy coraz bliżej finału głośnej sprawy 26-letniego Mateusza U., którego zwłoki wyłowiono pod koniec kwietnia z kożuchowskich "glinianek". W czwartek do nowosolskiego sądu trafił akt oskarżenia przeciwko jego rówieśnikowi, prokuratura zarzuca mu nieumyślne spowodowanie śmierci.
Przypomnijmy, że tuż po tragedii, śledczy przesłuchiwali go w charakterze świadka. Jednak z biegiem czasu wszystkie zebrane tropy zaczęły wskazywać na to, że mógł mieć on mniejszy lub większy wkład w śmierć swojego kolegi.
- Obaj mężczyźni spotkali się tego dnia nad "gliniankami" i zażywali dopalacze - mówi Łukasz Wojtasik, szef nowosolskiej prokuratury, podkreślając, że oskarżony podczas śledztwa kilkukrotnie zmieniał swoje zeznania, a każdej napotkanej osobie miał opowiadać inną wersję wydarzeń z 24 kwietnia. Stąd dokładny ich przebieg nie jest do końca znany.
Prokuraturze udało się jednak ustalić wystarczająco dużo, by móc postawić zarzuty. Z grubsza wyglądało to następująco: obaj mężczyźni spotkali się nad gliniankami w celu wypróbowania specyfiku o wdzięcznej nazwie "Mocarz". Nazwa zażytego przez nich dopalacza jest wyjątkowo adekwatna do efektów jego działania, bowiem substancja szybko ścięła ich z nóg. Pech chciał, że Mateusz zamiast na ziemi, wylądował w wodzie.
Więcej o sprawie przeczytasz w piątek, 22 listopada, w papierowym wydaniu "Gazety Lubuskiej" na terenie powiatu nowosolskiego
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?