Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Miejscy artyści na deptaku

aka
Sztalugi z obrazami Grupy Plastycznej Babie Lato
Sztalugi z obrazami Grupy Plastycznej Babie Lato aka
Deptak w czasie Winobrania zmienia swoje oblicze, a właściwie 'znika' pod wszechobecnymi straganami z różnościami i stoiskami gastronomicznymi. W przeważającej większości mają one niewiele wspólnego ze świętem. Znaleźliśmy jednak kilka punktów na winobraniowej mapie starówki, które nadają jej nieco artystycznego klimatu. W dużej mierze za sprawą artystów zielonogórskich.
Zielonogórskie Anioły
Zielonogórskie Anioły aka

Zielonogórskie Anioły
(fot. aka)

Pod ratuszem od strony Galerii Pro Arte stoją sztalugi z obrazami. - Nie jesteśmy tu po to, by sprzedawać. Chcemy promować twórczość i pokazać ludziom, że sztuka to przede wszystkim miód dla duszy - mówi Regina Wozniak, jedna z działającej przy ZOK-u członkiń Grupy Plastycznej Babie Lato, prowadzonej przez Władysława Klempka. To sztuka nieprofesjonalna, tworzona z wewnętrznej potrzeby i dla własnej satysfakcji. Zobaczymy tu głównie kojące pejzaże, akty, ale także kolorową abstrakcję. Zainteresowanie ze strony przechodniów jest. - Miło popatrzeć na coś oprócz stoisk z odzieżą - mówi Marta Kłosa, która zatrzymała się, by pooglądać obrazy. - Stworzyłyśmy tu taki klimat, że same chętnie spędzamy tu czas. Można porozmawiać z wieloma osobami, spotkać ciekawych ludzi - mówią zgodnie Elżbieta Nalepa z panią Reginą.

Rzeczywiście, w miejscu tym zrobiło się urokliwie - naprzeciw galeria sztuki, a obok inni artystyczni sąsiedzi. W drewnianym domku, jeden z najbardziej kolorowych kramików - Zielonogórskie Anioły (i koty) autorstwa Lilianny Lazarskiej. Znajdziemy tu obrazki, malowane kamienie i inne przyjemne dla oka drobnostki.

Tuż obok z kolei chyba najbardziej tożsame z Winobraniem stoisko z reprodukcjami akwarel Jerzego Fedro, artysty zielonogórskiego. - Pomysł powstał we współpracy z Muzeum Ziemi Lubuskiej, w którym można zobaczyć oryginały prac oraz z Agencją Reklamową Carbo Media i drukarnią Ligatura - opowiada Karolina Muniak. - Chcieliśmy odejść od konwencji jarmarku i promować lokalną sztukę poprzez serie pamiątek kojarzących się z Winobraniem i Zieloną Gorą. Tradycje zielonogórskiego winiarstwa to główne założenie. Przedstawione są one w anegdotycznych historyjkach o Zielonej Gorze. Serie reprodukcji akwarel można tu zakupić w postaci plakatów, kalendarzy, magnezów, czy podkładek pod kubki. Poza tym fotografie dawnej Zielonej Góry w 2D, razem ze specjalnymi okularami, a także seria fotografii miasta autorstwa Tomasza Pastyrczyka.

Idziemy dalej w winobraniowy kociołek. Na początku na tyłach namiotów gastronomicznych wzdłuż ulicy Żeromskiego istniało coś takiego jak galeria pod chmurką. W połowie tygodnia jednak zniknęła. Prezentowano w tym miejscu prace - wydruki grafik Bogumiła Hodera i rysunków Igora Myszkiewicza. To inicjatywa odgórna, jedno z założeń organizatorów, podobnie zresztą jak monotematyczne nocne projekcje na ścianach kamienic.- Szkoda, że obrazki zniknęły, umilały drogę. Z drugiej strony mam jednak wrażenie, że zostały potraktowane trochę po macoszemu, dla upiększenia tylnego przejścia - komentuje pani Elżbieta, która drogę tę pokonuje codziennie do pracy.

O dziwo tego roku rzadko spotyka się portrecistów i karykaturzystów. Szymon Teluk jest jednym z niewielu. Miejsce ma pod kinem Nysa. Tu jarmarczny klimat jednak przebić trudno. O tak, tu czuć winobranie, o którym część z nas wołałaby zapomnieć. Naprzeciw stoiska z kiełbaskami, po prawej często przesiadujący na schodach pijaczki, a po lewej usiłujące przebić cały zgiełk disco polo. - Taka atmosfera bardziej męczy niż wpływa na twórczą wenę - mówi Szymon. Towarzyszy mu Sylwia, która maluje twarze dzieciom. Obydwoje dzielnie znoszą jednak trudy i codziennie meldują się na stanowisku.

Miłym zaskoczeniem jest jeszcze jedno miejsce, tym razem na ulicy Kupieckiej, przy przesmyku do Filharmonii. Tam ze swoimi obrazami rozstawiła się zielonogórska artystka, Urszula Szkop. Obrazy są duże, malowane zdecydowanym ruchem, nieco impresjonistyczne. Stoją na sztalugach, podparte są drewnianymi pniami. - To głównie obrazy olejne. Syn sprowokował mnie do malowania na dużym formacie - mówi wesoło artystka. To pełne pozytywnych emocji malarstwo, głównie za sprawą jasnych, przejrzystych barw i silnych kontrastów. Malarkę czasami można zastać, jak maluje na rozstawionej na deptaku sztaludze. - Bardzo mnie cieszy, że w końcu mogę pokazać ludziom to co tworzę. To bardzo miłe i budujące, kiedy słyszę pozytywne reakcje. Jak sama mówi, jest zaskoczona zainteresowaniem przechodniów. Artystyczną atmosferę dopełnia dobiegająca skądś muzyka instrumentalna. - Mieszkając w Zielonej Górze bardzo brakuje mi takiego klimatu na co dzień. Byłabym szczęśliwa, gdyby dałoby się to powtórzyć kilka razy do roku...

Niekoniecznie z całą otoczką, w jakiej od niemalże tygodnia żyje miasto. Bo aktualnie ze sztuką niewiele miejsc na mapie deptaka ma dużo wspólnego.

Stoisko z reprodukcjami Jerzego Fedro cieszy się dużym zainteresowaniem
Stoisko z reprodukcjami Jerzego Fedro cieszy się dużym zainteresowaniem

Stoisko z reprodukcjami Jerzego Fedro cieszy się dużym zainteresowaniem

Galeria prac na ul. Żeromskiego
Galeria prac na ul. Żeromskiego aka

Galeria prac na ul. Żeromskiego
(fot. aka)

Karykatury-portrety
Karykatury-portrety aka

Karykatury-portrety
(fot. aka)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska