Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Patrycja od czasu napadu zawsze zamyka drzwi na klucz

Janczo Todorow
Rok temu na nasz region padł blady strach. Codziennie w mediach głośno było o gwałcicielu, który napadał na kobiety. Potem okazało się, że większość ataków była wymyślona. Tylko Patrycję rzeczywiście ktoś napadł. Do dziś się boi.

Rok temu 17-letnia wówczas Patrycja wychodzi rano z mieszkania. Ma iść do szkoły. Kiedy zamyka drzwi na klucz, ktoś atakuje ją od tyłu. Jest wysoki i silny. Jedną ręką przetrzymuje ją, a drugą przystawia ostry metalowy przedmiot do szyi. Po nim pozostaje głębokie nacięcie. Dziewczyna jest sparaliżowana ze strachu, nie jest w stanie nawet ruszyć się. W tym momencie piętro wyżej otwierają się drzwi sąsiadów, na ich dźwięk napastnik puszcza dziewczynę i spłoszony ucieka. Wszystko odbyło się tak szybko, że przerażona nastolatka nawet nie zdążyła zobaczyć twarz bandyty.
Rodzice Patrycji długo nie mogli wyjść z szoku, jakiego doznali z powodu napadu na córką. - To na pewno nie był żart, przecież, gdyby nie został spłoszony, to nie wiadomo, co by się stało. Nie wiemy, co myśleć, może jest to ten sam sprawca, co atakował w Zielonej Górze, a może inny. Szczęście w nieszczęściu, że skończyło się tylko na strachu - opowiadali.
Po napadzie Patrycja bała się sama wychodzić wieczorem z domu. Jeżeli już, to z przyjacielem, albo z którymś z rodziców. Była w stresie, bała się, że bandyta może znowu ją napaść.

W tym samym czasie w naszym województwie panika ogarnęła wszystkich. Bez przerwy media donosiły o kolejnych napadach na kobietach. Policja szukała intensywnie sprawcę bądź sprawców. Nikogo nie ujęto. W połowie stycznia tego roku prokuratura umorzyła śledztwo w sprawie serii napadów na kobiety w Zielonej Górze, bo okazało się, że napastnika nie było, a kobiety owe historie sobie wymyślały. Teraz czeka ich za to odpowiedzialność karna. - Z Patrycją dwukrotnie rozmawiał psycholog policyjny - mówi Andrzej T., ojciec dziewczyny. - Śledczy, obecni przy tych rozmowach stwierdzili, że moja córka nie zmyśla. Ale ja nie wierzę z kolei, że cała ta seria napadów w ub. roku została zmyślona. Przecież kobiety, które je zgłaszały, nie mogły kontaktować się ze sobą. Ponadto, dlaczego takich napadów nie zgłaszano w innych częściach kraju, tylko w naszym województwie. Może i niektóre szukały rozgłos w mediach, ale nie moja córka - zapewnia.

Ojciec Patrycji nie zgodził się, żebyśmy rozmawiali z nią. Argumentował tym, że należy jej się spokój, a przypominanie jej tamtego stresującego zdarzenia tylko wywoła u niej niepotrzebny niepokój. - Teraz, kiedy córka jest w domu, to zawsze zamyka drzwi od wewnątrz na klucz. Przed napadem nigdy tego nie robiła. W tym roku kończy szkołęi idzie na studia w dużym mieście. Żeby czuła się tam bezpieczniej, pewnie powinna się uzbroić w gaz pieprzowy. Teraz są takie czasy - stwierdza Andrzej T.
- Owszem, prokuratura umorzyła śledztwo w sprawie szalejącego zboczeńca, które napadał na kobiety - mówi Grzegorz Szklarz, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Zielonej Górze. - Ale sprawa dziewczyny z Lubska rozpatrywana jest osobno i na razie została umorzona z powodu niewykrycia sprawcy. Jeżeli tylko pojawią się nowe fakty, to śledztwo ruszy ponownie.
Policja zabezpieczyła ślady po napastniku, który zaatakował Patrycję. Być może przydadzą się do jego wytropienia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska