Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Fez w Maroku przyciąga tajemniczą i orientalną medyną (zdjęcia, wideo)

Piotr Jędzura 68 324 88 25 begin_of_the_skype_highlighting              68 324 88 25      end_of_the_skype_highlighting begin_of_the_skype_highlightin
Widok starą i nową medynę w Fezie.
Widok starą i nową medynę w Fezie. fot. Piotr Jędzura
Jest takie miejsce w marokańskim Fezie, którego nie znajdzie się nigdzie indziej na świecie. To stara medyna z wąskimi uliczkami, miejscami hałaśliwa, gdzie indziej cicha, śmierdząca i po chwili pachnąca orientem. Niesamowite miejsce.

[galeria_glowna]

Miasto Fez ma bardzo bogatą i nieszczęśliwą historię. Zostało założone w VIII w. n.e. Jego założycielem był Idris I. Po rozbudowaniu z małej miejscowości, w 807 r. stało się pierwszą stolicą Maroka. Zaczął się gwałtowny rozwój miasta. Szybko stało się jednym z największych ośrodków islamu. Fez to również rozwój nauki i kultury. Działa tam uniwersytet Al.-Karawijjin, w którym uczył się papież Sylwester II. To jednak nie jest do końca potwierdzone.

Kiedy do władzy doszła dynastia Almorawidów panująca w XI i XII wieku oraz dynastii Amohadów w XII i XIII w., Fez zaczął tracić swoje znaczenie. Podupadł. Stolica w tym czasie został przeniesiona do Marrakeszu. Marynidzi, znowu robią stolicę w Fezie. Nie na długo. Saadyci znowu stawiają na Marrakesz.

Fez odradza się z początkiem XVII wieku. Dynastia Alawitów przywraca znaczenie miasta. Staje się ono siedziba pierwszego marokańskiego sułtana z dynastii Mulaj Raszid. Niestety brat Raszida, Mulai Ismail nie lubił Fezu. Na mieszkańców nałożył bardzo wysokie podatki przenosząc się do Meknes.

Po śmierci Mulai Ismaila Fez jeszcze wraca do łask, ale nie na długo. Zaczyna się okres walk o władzę. Potem, aż do panowania Muhammada III. To czas spokoju dla miasta.

Dziś Fez to przede wszystkim niesamowita medyna. To część starego miasta, jego centrum handlowe oraz kulturalne. Docierając do murów medyny jeszcze nie wiemy co spotka nas w środku. A tam czeka zaklęty orient przesiąknięty zapachem przypraw i z drugiej strony śmierdzący odchodami. Domy bez prądy i luksusowe siedziby. Wąskie uliczki z murami bez tynku i eleganckie odnowione fasady.

Przechodząc przez jedną z wielu bram prowadzących do medyny, wchodzi się do innego świata. Takiego, w którym czas zatrzymał się kilka wieków temu. Wąskimi uliczkami jeżdżą ludzie na mułach lub osłach. Jedyną nowoczesnością są skuterki, na których zwinnie mijają nas miejscowi. Bardzo często pojawia się ktoś z koniem ciągnącym wóz. Wtedy jedyne wyjście to schować się do wnęki z drzwiami.

Medyna zawiera wielką cześć handlową. Tak dużą, że można się tam zgubić. Podobnie zresztą jak w całej medynie. To labirynt uliczek bez żadnych nazw lub numerów. Na straganach na klienta czekają oliwki, różnego rodzaju dorodne owoce i warzywa. Czerwona dorodna cebula jest niezwykle słodka. Oliwki świeżę i doskonałe w smaku. Oliwa nie ma sobie równych w całej Europie. Dziesiątki różnych przypraw z tajemniczymi nazwami. Wiele z nich są dla nas nieodgadnione.

Stragany ze świecidełkami i sztuczną biżuterią uginają się od towaru. Gdzie indziej znajdziemy kasety magnetofonowe. W Maroku "kaseciaki", które w Polsce były marzeniem za PRL-u, są dziś na porządku dziennym. To hit. Piskliwa muzyka dobiega z wielu miejsc medyny.

Bogatsi kupcy mają sklepy, a nie stragany. Wielkie, pełne luksusowego towary, skór, biżuterii, srebra, kamieni, tkanin i luksusowych ubrań czy ręcznie tkanych dywanów. Do takich miejsc obowiązkowo zaprowadzi nas każdy wynajęty przewodnik. Taki obowiązek nakłada na niego król. Gdyby mijał takie miejsca straciłby możliwość pracy jako przewodnik. Sklepy mają utarg, płacą podatki do królewskiej kasy, a przewodnik dostaje swoją dolę od każdych zakupów, które zrobią jego turyści.

Handlarze w medynie to sprytni sprzedawcy. Kiedy mają do czynienia z turystą z Niemiec, to kochają Niemcy. Kiedy przyjdą Hiszpanie, to od handlarza z medyny usłyszą hiszpańskie przywitanie. A z Polski? Oczywiście "Lecha Wałęsa" słychać od drzwi. W maju składali też Polakom kondolencje z powodu śmierci Lecha Kaczyńskiego. Chwalili się, że król Maroka był na pogrzebie naszego prezydenta. Po chwili wracali z towarem zaczynając handel od najwyższych stawek. Kupowanie w medynie to obowiązkowe targowanie. I targować się trzeba.

W medynie mieszkają ludzie. Mają tam swoje domy. Jedne biedne, bardzo często bez prądu. Inne są tak bogate, że kapią luksusem. Wąskimi uliczkami docierają do nich listonosze czy sprzedawcy płynów do mycia naczyń. Grube mury chronią przed upałem. Wąskie okienka nie wpuszczają promienie słonecznych do środka. Domy w medynie mają piękne dziedzińce. Bez dachów, z roślinami. Mieszkania tam są dość drogie, jak zapewniał przewodnik.

Medyna w Fezie jest największa na świecie. W 1981 r. została wpisana na listę UNESCO. Będąc w marokańskim Fezie, miejska medyna powinna być obowiązkowym miejscem wycieczki. Najlepiej poświęcić na nią cały dzień. Uważać należy na handlowców, którzy potrafią być bardzo uparci. I uwaga z fotografowaniem. Muzułmanie wierzą, że fotografia odbiera im duszę. Nie wolno robić zdjęć szczególnie podczas modłów. To może sprawić spore kłopoty.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska