Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sponsor Rolteksu Zawiszy: "Decydenci? Kolesiostwo, nie sport!"

Jakub Lesiński
Krzysztof Koniuszy od dwóch lat wspiera siatkarki Zawiszy Sulechów. Jest szefem firmy Roltex.
Krzysztof Koniuszy od dwóch lat wspiera siatkarki Zawiszy Sulechów. Jest szefem firmy Roltex. Tomasz Gawałkiewicz
- Nauczono mnie, że wszystko osiąga się własną, ciężką pracą. A panowie w Warszawie edukowali się chyba inaczej - przyznał Krzysztof Koniuszy.

- Jak pan odebrał decyzję o niedopuszczeniu Zawiszy do Orlen Ligi? [PRZECZYTAJCIE Sulechowskie siatkarki nie pasują do elity?!]
- Przedstawiciele Profesjonalnej Ligi Piłki Siatkowej gościli niedawno w Sulechowie, w siedzibie naszej firmy. Rozmawialiśmy. Dla mnie to wręcz szok. Życie gospodarcze polega na tym, że każdy przedsiębiorąca, w swojej działalności musi kierować się osiągając zysk dodatni. Najważniejsza jednak jest kwestia sportowa, to co się wywalczyło na boisku, a inne rzeczy nie powinny mieć takiego wpływu. Decyzja panów z Warszawy nie została podyktowana względem merytorycznym, tylko przy "zielonym stoliku". Nie mogę się z tym pogodzić. Powiem w ten sposób: "jeżeli tak ma być traktowany sport, jak w naszym przypadku, to bądźcie panowie pewni, że sponsorzy też nie będą was poważać". Liczę, że pomimo tego, że panowie stwierdzili "nie", a my złożyliśmy odwołanie do Sądu Polubownego przy PZPS, to przy tym organie będzie brany pod uwagę profesjonalizm. Mam na myśli to, co zostało wywalczone sportowo.

- Z klubu słychać głosy: "jesteśmy rozżaleni, zostaliśmy oszukani, okradzeni". Pan je podziela?
- Tak. Sponsoring nie polega tylko na tym, że ja wykładam pieniądze. Robię to, ale mówimy też o renomie i prestiżu. Co mam teraz powiedzieć "swoim" zawodniczkom? To przecież klub grający pod nazwą Roltex Zawisza, więc walczymy razem. One zostawiły wszystko, co najlepsze na tym parkiecie, a w ostatniej fazie trzeba powiedzieć, że wręcz zdeklasowały rywalki. Osobiście czuję rozgoryczenie. Nie jestem przyzwyczajony do takich decyzji, bo nauczono mnie, że wszystko osiąga się własną, ciężką pracą. A panowie w Warszawie edukowali się chyba inaczej. Trudno jest to wszystko zrozumieć, a przede wszystkim boje się, co będzie, gdy ta decyzja zostanie podtrzymana. Skoro dziewczęta dalej będą musiały grać w pierwszej lidze, jakie będzie ich nastawienie psychiczne? Każdy zawodnik dąży do jakiegoś celu, a skoro później mu się go zabiera, z byle jakich powodów? Uważam to za działanie nie fair.

- Uczestniczył pan w procesie starań o ekstraklasę w Sulechowie. Jakie miał pan nastroje na poszczególnych etapach?
- Po wspomnianej wizycie ludzi z PLPS, która miała miejsce 29 czerwca, byłem "lekko optymistycznie nastawiony". Uważałem, że powinno się to udać. Tym bardziej, że stały za nami wszystkie argumenty, począwszy od technicznych, po organizacyjne, finansowe i kadrowe. To było nie tylko mówione, ale także potwierdzone stosownymi dokumentami. Wcześniej uczestniczyłem z panem Rakowskim w rozmowach z panią marszałek, prezydentem Zielonej Góry i obecnym burmistrzem Sulechowa. Mówimy o konkretnych spotkaniach, a osoby z instytucji samorządowych potwierdziły te obietnice. Wypracowaliśmy budżet, który ma tylko cześć drużyn Orlen Ligi. Oczywiście nie mam na myśli tych czołowych klubów pokroju Chemik Police, Impel Wrocław, czy Muszynianka Muszyna, ale od ósmego miejsca w dół. Decyzja miała zapaść w piątek, 3 lipca. Kiedy panowie odwołali wcześniejsze zapewnienia i poprosili o przyjazd do Warszawy w kolejną środę, to zapatrywałem się na to już sceptycznie. Nie skorzystałem z oferty wyjazdu do stolicy.

- Działacze Zawiszy zrobili wszystko co powinni, mogli zrobić w tej sprawie?
- Na pewno tak. Praktycznie wszystkie rzeczy konsultujemy wspólnie. To, co było określone wymogami wejścia do Orlen Ligi zostało spełnione na najwyższym możliwym poziomie. Mieliśmy do tej pory i nadal mamy zagwarantowaną halę CRS w Zielonej Górze. Jeżeli ktoś z decydentów mówi, że: "oba miasta dzieli 40-kilometrowa odległość i kto tam będzie dojeżdżał?"... Uważam, że to mogło to być tylko przejęzyczenie, ale równie dobrze też fakt, jak się podchodzi do tematu zezwolenia, bądź nie, gry w ekstraklasie. Zrobiliśmy wszystko, co było w naszej mocy, aby przekonać Warszawę. Nie udało się.

- Mówiło się o lobbowaniu na rzecz Zawiszy. Pan, jako doświadczony biznesmen starał robić się to sam, doradzał, w ogóle jakoś pomagał w tej kwestii?
- Pod tym względem nie mam znajomości w stolicy. Natomiast wiem, że pan Rakowski próbował lobbować przez różne instytucje. Nie wiem, na ile się to udało, ale na pewno takie działania miały miejsce. Ja skupiłem się na terenie naszego regionu. Krótko mówiąc mam na myśli samorządowców, ale także lokalnych przedsiębiorców.

- Ekstraklasa ma zostać powiększona za rok...
- Zamknięto nam drzwi i kazano czekać. Panowie z Warszawy chcą rozszerzyć Orlen Ligę o dwie drużyny. Osobiście w to nie wierzę. Mamy porównywalny skład, a może nawet lepszy do tego, z poprzedniego sezonu. Większość zawodniczek było w tym pierwszoligowym zespole. Jak one mają teraz grać i myśleć, że może za dwanaście miesięcy się uda? Szkoda tego wszystkiego.

- W takiej sytuacji pan dalej będzie wspierał Zawiszę?
- Decyzję podejmę w sierpniu.

- Wariantów pewnie jest kilka. Zostanie pan na dotychczasowych zasadach, zmniejszy finansowanie lub całkowicie zrezygnuje...
- To nie z powodu, że nie mam sympatii, nie chcę, czy nie potrafię. Życie pokazało, a dla mnie w szczególności było tak jaskrawe, że sport w wydaniu centralnym, zawodowym nie jest "czysty". Może jeszcze da się coś załatwić przez te Sądy Polubowne, chociaż nie jestem już optymistą.

- Jaką kwotę do tej pory przekazywał pan na sulechowski klub?
- Około pół miliona złotych, płacone wprost lub pośrednio. Odnośnie tego drugiego mam na myśli stroje, wyposażenie dla zawodniczek, opłaty za przejazdy autobusem, organizację przedsezonowego turnieju "Roltex Cup". Nie mówię już o drobiazgach w postaci statuetek MVP meczu, które były wykonywane przez moją firmę.

- W przypadku gry w ekstraklasie te pieniądze by się zwiększyły?
- Tak. Po to przygotowaliśmy, także te inne umowy sponsorskie. Chcieliśmy pokazać zarządowi PLPS, że mamy deklarację i czekamy tylko na ich decyzję. Te ponad dwa i pół miliona złotych nie wzięło się z niczego.

- Jaką przyszłość wróżyć Zawiszy?
- Jeżeli nie będzie Orlen Ligi, to nie "wesołą". W oczekiwaniu na moją decyzję, tracimy drugiego głównego sponsora, który miał dołączyć do Rolteksu w nazwie zespołu. Kwota była potężna, ale tamtych darczyńców interesowała tylko ekstraklasa. Nie będziemy mogli liczyć również na dofinansowanie z Urzędu Marszałkowskiego, od prezydenta Zielonej Góry i zarządcy Sulechowa. Tego nie da się "skleić", aby zespół normalnie funkcjonował w pierwszej lidze.

- Jakby pan teraz spotkał prezesa PLPS, co by pan powiedział Jackowi Kasprzykowi?
- Nie wiem, czy czytał pan ostatnio felieton Andrzeja Niemczyka. Były trener "złotek" napisał, że pójdzie na skargę do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu. Chodzi o to, że nasza reprezentacja kobiet, pomimo tego, że wygrała dywizję B World Grand Prix, nie będzie grała w elicie. Internauci "podchwycili" w komentarzach pod tym tekstem, że pan Niemczyk walczy o reprezentacje, a nie bierze pod uwagę tego, co dzieje się na własnym "podwórku". Te wpisy dotyczyły sulechowskiego klubu i sytuacji, o której teraz rozmawiamy.

- Co jeszcze by pan dodał?
- Że nie przestrzegają regulaminu, który sami ułożyli i zaufanie, jakim obdarzają ich działacze, a głównie sponsorzy będzie teraz spadało. Zgadzam się, że poziom żeńskiej siatkówki podnosi się, ale ma to miejsce tylko w gronie tych dwunastu zespołów Orlen Ligi. A pozostałe? Innym po prostu nie daje się takiej możliwości. Dlaczego PLPS nie powiedział już na samym starcie, że nic nie zostanie zmienione po sezonie 2014/2015? Tylko kazał składać aplikację do gry w ekstraklasie, a później, pomimo wygrania przez nas pierwszej ligi zrobił, to co chciał. Takie podejście do sponsorów i sportu nauczyło mnie wiele. Myślę, że idea rywalizacji w jego duchu, w tym konkretnym naszym przypadku pokazała jak daleko jest on zależny od osób mających decyzyjność. Dla nich najważniejsze jest "kolesiostwo" i "kumpelstwo", a nie sport.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska