MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Żużlowe szkiełko: Prosty żużel

Rafał Darżynkiewicz
Rafał Darżynkiewicz
Rafał Darżynkiewicz fot. Tomasz Gawałkeiwcz
Takie niedziele, jak ta ostatnia zdarzają się rzadko. Jedna u progu wiosny, druga późną jesienią.

Ta wiosenna była szczęśliwa. "Zastal" w meczu o brązowe medale był górą, a chwilę później Falubaz nie przegrał z tarnowskim Dream Teamem.

Kilka miesięcy później można było mieć nadzieję, że historia się powtórzy. Żużlowcy jechali o brąz, a koszykarze mierzyli siły z mistrzem Polski na jego terenie. Tak w pierwszym, jak i drugim przypadku zabrakło niewiele. Tym razem się nie udało, ale emocji zarówno na torze jak i na parkiecie było sporo. Promocja miasta i sponsora trafiona w dziesiątkę.

Należę do przeciwników rozgrywania meczów o brązowe medale. Takich spotkań nie ma ani w Szwecji, ani Anglii. Gry o miano tego trzeciego czyli lepszego z przegranych nie przewidują w NBA i NHL. Finałów pocieszenia nie ma podczas piłkarskich mistrzostw Europy, brak ich także w wielu innych dyscyplinach, nawet jeśli stawką jest olimpijski medal w kolorze brązowym. W naszym żużlu można szarfą, dyplomem, medalami i okazałym pucharem nagrodzić drużynę, która zajęła wyższe miejsce po sezonie zasadniczym. Proste.

Stosując jednak takie rozwiązanie nie przeżylibyśmy emocji, jakie towarzyszyły niedzielnemu spotkaniu w Zielonej Górze. To był prawdziwy urok sportu, a żużla w szczególności. Okołomeczowe przypadki Darcy'ego Warda i parkingowe Chrisa Holdera - i na torze było wszystko. Zupełnie nieprzewidywalny scenariusz trzymał w napięciu do końca. Ostatecznie sprawa medalu rozstrzygała się na ostatnich metrach, ostatniego wyścigu. Andreas Jonsson z Ryanem Sullivanem stoczyli bój na śmierć i życie. To musiało się podobać, choć przecież gospodarze nie doczekali się happy endu. Przykład zielonogórski, a i rywalizacja toruńsko-wrocławska sprzed dwóch lat - w dwumeczu był remis - dają gwarancję, że w kolejnych latach mecze o brąz będą podobnymi widowiskami. Zmieniam zdanie, bo warto jechać o trzecie miejsce.

To może być głos w dyskusji nad nowym regulaminem Speedway Ekstraligi. Społecznicy - propozycji podobno jest około trzystu - muszą znaleźć złoty środek. Najważniejsze, by dotychczasowe zapisy maksymalnie uprościć. Może warto pójść na całość i zlikwidować wszelkie ograniczenia? Żadnych kalkulowanych średnich meczowych. Ktoś chce może mieć drużynę z Grand Prix, proszę bardzo. Zastępstwo zawodnika? Taki zapis też powinien zniknąć z regulaminu. Po prostu eliminujemy wszelkie ograniczenia. Zostawmy tylko inwestycję w polskich juniorów i posezonowe rozliczenie czyli bezwzględny system licencyjny. Jakiekolwiek zaległości oznaczają natychmiastową degradację do najniższej możliwej klasy rozgrywkowej. Tu musi mieć do czynienia z nieuchronnością kary. Taki prawdziwy żużlowy biznes. Kto się pomyli w rachunkach i będzie chciał żyć ponad stan ten odpada. Rynkowa selekcja.

W biznesie - a tym powinien być żużel - trzeba brać pod uwagę wszelkie czynniki. Mam silną drużynę, a rywale są słabi - uwzględniam koszty wysokich zdobyczy punktowych. Nie mogę zapomnieć o niższej frekwencji, bo mecze na własnym torze, mimo że zwycięskie są jednostronne. Zainwestowałem i chcę mistrzostwa - regulamin nie może dawać żadnej gwarancji - żużel to sport, a ten jest i ma pozostać nieprzewidywalny i prosty. Tylko wtedy będzie interesował miliony.

Motoryzacja do pełna! Ogłoszenia z Twojego regionu, testy, porady, informacje

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska