Nie ma nieważnych meczów
Mianem spotkania „o życie” przez środowisko zielonogórskich kibiców określony był już mecz sprzed kilku tygodni. Zastal wygrał z zajmującym obecnie ostatnie miejsce w tabeli Orlen Basket Ligi Sokołem Łańcut. Ta wygrana pozwoliła Zastalowi złapać tlen, ale o niczym jeszcze nie przesądziła. Biało-zieloni mają bowiem tylko punkt przewagi nad ekipą z południa Polski, a teoretycznie łatwiejszy kalendarz mają łańcucianie. Zastal przed kilkoma dniami postawić się znacznie wyżej notowanemu Polskiemu Cukrowi Lublin, prowadzać wyrównaną walkę do 34 min. Rywale w końcówce „odjechali” zwyciężając 103:91.
– Jesteśmy podrażnieni po tym meczu, bo nie tak to miało wyglądać. Obejrzeliśmy wideo po spotkaniu ze Startem. Wiele rzeczy się działo, ale myślę, że wyciągnęliśmy wnioski – mówił najskuteczniejszy w ostatnim meczu (25 pkt.) Michał Kołodziej.
Bez wątpienia zatem spotkanie z Arką będzie z gatunku tych bardzo ważnych.
– Przygotowujemy się jak do każdego kolejnego spotkania. A czy to jest mega ważny mecz? A który jest dla nas nieważny? - pytał retorycznie trener Zastalu Virginius Syrvidis.
Nie tylko Alford i Pluta
Arka Gdynia ma zaledwie punkt przewagi nad Zastalem. W szeregach drużyny z Trójmiasta aż roi się od byłych graczy zielonogórskich z wychowankiem Filipem Matczakiem. – Gdy przyjedzie „książę Zielonej Góry”, będzie na pewno trudno – w taki sposób o popularnym „Fifim” wyraził się obecny rozgrywający Zastalu Marcin Woroniecki. Siłą napędową Arki jest bez wątpienia Bryce Alford. Amerykanin w poprzednim sezonie raczył kibiców Zastalu „trójkami.
- Przed laty graliśmy przeciwko sobie w lidze uniwersyteckiej. To ich najlepszy strzelec i prawdopodobnie jeden z najlepszych w całej lidze. Na niego musimy od początku meczu uważać – stwierdził center Zastalu Gligorije Rakočević.
- To będzie podobna historia jak ze Startem, bo oni lubią ofensywną koszykówkę. Kluczem będzie obrona, mocno się na niej skupiamy – dodał Michał Kołodziej.
Oprócz wspomnianego Alforda siłą napędowa Arki jest Andrzej Pluta. Dobitnie przekonali się o tym zielonogórzanie. W listopadzie ubiegłego roku Zastal przegrał w Trójmieście 81:86, a katem zastalowców okazał się Pluta, który zdobył 22 pkt., w tym aż sześciokrotnie trafiając za trzy punkty.
– Rzeczywiście, mają niezłych obwodowych graczy: Alforda, Plutę i Matczaka. To są zawodnicy z dużym potencjałem, każdy z nich może zdobyć 20 punktów, do tego są Bogucki, Hrycaniuk i wielu zadaniowców, którzy to, co mogą, dorzucają, i dobrze wyglądają, ale myślę, że będziemy lepsi od nich – optymistycznie podchodzi do meczu kapitan Zastalu Paweł Kikowski.
Nie oglądać się na Łańcut
Zielonogórzanom, poza meczem z Arką, w tym sezonie pozostanie do rozegrania jeszcze tylko jedno spotkanie w hali CRS: przeciwko Czarnym Słupsk oraz trzy wyjazdy. Przeciwnikami będą drużyny Dzików Warszawa, Spójni Stargard i Stali Ostrów Wlkp. Plan jest taki, by wyszarpać jeszcze co się tylko da, by nie oglądać się na ekipę z Łańcuta.
- Oni i my walczymy o utrzymanie w lidze. Musimy wrócić do naszych podstaw i pokazać, że cały czas skupiamy się na sobie – uważa inny z koszykarzy Zastalu Jan Wójcik.
O zwycięstwo, szczególnie w świąteczny poniedziałek, będzie bardzo trudno, bo Zastal „musi” wygrać.
- Większość naszych meczów jest o życie, liczymy na wsparcie kibiców i wygraną. W takich spotkaniach o „wszystko” jest większe napięcie, wszyscy są bardziej skoncentrowani, gdy jest mecz wielkiej wagi. Kilka takich meczów w karierze już grałem i liczę na to, że będzie wygrana – dodał Paweł Kikowski.
Kapitana Zastalu trzymamy zatem za słowo!
Polub nas na fb
MECZ Z PERSPEKTYWY PSA. Wizyta psów z Fundacji Labrador
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?