Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zmęczenie daje Ewie Zielińskiej radość

Aleksandra Szczeciak 605 290 166 [email protected]
Ewa Zielińska ma 39 lat. Pochodzi z okolic Konina. Od dziesięciu lat mieszka w Zielonej Górze. Jest zawodniczką Startu. W 2004 r. brała udział w Igrzyskach Paraolimpijskich w Atenach. Trzecia w Pekinie w 2008 r. Po powrocie z Chin odebrała drugi medal. Prezydent Lech Kaczyński wręczył jej Srebrny Krzyż Zasługi.
Ewa Zielińska ma 39 lat. Pochodzi z okolic Konina. Od dziesięciu lat mieszka w Zielonej Górze. Jest zawodniczką Startu. W 2004 r. brała udział w Igrzyskach Paraolimpijskich w Atenach. Trzecia w Pekinie w 2008 r. Po powrocie z Chin odebrała drugi medal. Prezydent Lech Kaczyński wręczył jej Srebrny Krzyż Zasługi. Tomasz Gawałkiewicz
- Nie planuję zakończenia kariery. Sport to moje życie - mówi Ewa Zielińska. - Po igrzyskach w Atenach, na których zajęłam czwarte miejsce, chciałam się poddać - dodaje. Na szczęście siła charakteru nie pozwoliła zielonogórskiej lekkoatletce podjąć takiej decyzji.

Często z dnia na dzień nasza codzienność diametralnie się zmienia. Jednak siła w tym, aby przeciwności przekuć w sukces. Są wśród nas ludzie, z których warto brać przykład. Ewa Zielińska miała 17 lat, gdy usłyszała lekarską diagnozę: rak kości.

- Pojawił się guz w okolicach kostki. Lekarze od razu chcieli amputować nogę. Rodzicom ciężko było się z tym pogodzić. Guz został wyłuskany, była chemioterapia, ale nie pomogło. Przeszłam dwie operacje. Najpierw amputowano mi nogę poniżej kolana, później powyżej. Dużo czasu spędziłam w szpitalu - wspomina Zielińska.

Wtedy Ewa nie myślała o sporcie. Nie myślała też o nim kolejnych parę po rozpoczęciu leczenia. Potrzebowała bodźca, a ten znalazła prezes zielonogórskiego Startu Danuta Tarnawska. - Gdy mnie odkryła, miałam wtedy 25 lat. Namawiała na tenis stołowy. Spróbowałam, ale to nie było to. Pływanie też nie przypadło mi do gustu. Wtedy przyszła pora na lekką atletykę i... wciągnęło mnie. Trafiłam do trenera Jerzego Walczaka. Byłam zauroczona jego urozmaiconym treningiem. Zakasałam rękawy i wzięłam się do pracy - mówi Zielińska.

Biegi i skok w dal, który obecnie uprawia, początkowo były problemem. Ewa nie miała odpowiedniej protezy. - Przed igrzyskami w Atenach dostałam pierwszą specjalistyczną protezę do biegania, tak zwaną łychę - wspomina. Udało się ją kupić dzięki dofinansowaniu z zielonogórskiego Urzędu Miasta, Urzędu Marszałkowskiego i prywatnych sponsorów. To był początek późniejszych sukcesów, a przede wszystkim medalu na Igrzyskach Paraolimpijskich w Pekinie. To przecież marzenie każdego sportowca! Do niego się dąży, ono napędza do ciężkiej pracy. Wiele lat treningów i sukcesów zaowocowało wielkim darem z... Tajwanu. Zielińska dostała od ambasadora tego kraju czek na 12 tysięcy dolarów, który pokryje koszty zakupu protezy do chodzenia.

- Niesamowity gest. Niesamowite jest i to, że w ogóle dowiedział się o moim istnieniu! - mówi zawodniczka. - Informacje szły pocztą pantoflową. Od prezes Danuty Tarnawskiej, przez posłankę Bożennę Bukiewicz, aż do ambasadora. Ambasada Tajwanu nie pierwszy raz pomogła mieszkańcowi naszego regionu. Tym bardziej jestem wdzięczna. Pieniądze trafią na konto warsztatu ortopedycznego w momencie, kiedy zostaną wybrane wszystkie podzespoły. Obecnie jestem w trakcie testowania przegubu kolanowego. Zdecyduję się na taki, który okaże się dla mnie najwygodniejszy i dopasowany do mojej aktywności.

Zaraz potem dodaje: - Dla każdej osoby, w podobnej do mojej sytuacji, proteza jest niezbędna do codziennego życia. Przykre, że nie każdy ma na nią szansę. NFZ dokłada 2.800 złotych. To, niestety, kropla w morzu potrzeb...

Ewa znalazła w lekkiej atletyce sposób na życie. Sport usprawnił ją i pomógł odzyskać wewnętrzną równowagę. - Lubię wysiłek. Jak nie wyjdę z siłowni spocona to czuję, że trening nie do końca był udany - zapewnia z uśmiechem.
Oprócz zmagania się ze sobą i swoją słabością, niepełnosprawna osoba często musi znosić spojrzenia innych. Bywają one irytujące. - Choć nie miałam większych trudności z odnalezieniem się w nowej rzeczywistości, to początki były trudne. W małej miejscowości koło Konina, z której pochodzę, nikt nie był w takiej sytuacji. Za namową siostry przeniosłam się do Zielonej Góry. Zaczęłam nowe życie. Szybko okazało się, że podjęłam dobrą decyzję. Tutaj mam większe możliwości. Kocham to miasto! - mówi Zielińska.

Brązowa medalistka w skoku w dal z Pekinu nie zawiesza kolców na haku, ale walczy dalej. Wypełniła już minimum na paraigrzyska w Londynie. Teraz jej głównym celem jest dobre przygotowanie się do tej imprezy. Jak dalej widzi swoją przygodę ze sportem? - Nie ma dobrego dnia na koniec kariery. Nie planuję tak odlegle - odpowiada. - Wiem jedno: zawsze będę związana ze sportem. Pamiętam, jak wróciłam z Aten, gdzie zajęłam najgorsze dla sportowca, czwarte miejsce. Byłam załamana. Trenerowi mówiłam, że rezygnuję, że rzucam to wszystko. Po miesiącu czegoś zaczęło mi jednak brakować. Wróciłam, bo marzenia wciąż nie były zrealizowane.

Nasza olimpijka to silna kobieta. Przez wiele lat łączyła pracę ze sportem. Dopiero rok przed igrzyskami w Pekinie zrezygnowała z etatu. - Praca, a później trening... Kiedy robiłam te dwie rzeczy naraz, na wielkich imprezach zawsze mi czegoś brakowało. Ciągle byłam czwarta. Zrezygnowałam z pracy i, jak widać, wyszło na dobre. Coś się ruszyło. Przykładem jest brązowy medal w Pekinie. Jako medalistka mam stypendium sportowe i mogę się skupić tylko na treningach - zapewnia.

Ewa Zielińska ciągle się uśmiecha. Jej pozytywne podejście do świata i ludzi również może być wzorem. Lubi czytać książki i chodzić do kina. Choć mężczyźni zazwyczaj boją się pewnych siebie i odnoszących sukcesy kobiet, to nie jest samotna. - Mam bratnią duszę, ale nie z okolic Zielonej Góry. Spotykamy się na zgrupowaniach kadry. Póki co ani ja, ani on nie przeprowadzamy się na drugi koniec Polski. Naszym celem teraz są igrzyska w Londynie - zdradza prywatny sekret.

Pod wrażeniem osobowości Ewy jest również jej trener Jerzy Walczak. Nie szczędzi swej podopiecznej ciepłych słów. - To tytanka pracy - twierdzi. - Oprócz silnego charakteru ma też talent do pracy. W takich przypadkach ludzie są skazani na sukces.

Zaplanuj wolny czas - koncerty, kluby, kino, wystawy, sport

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska