Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zielona Góra nie chce „obcych” uczniów? Nie opadają emocje związane z naborem do szkół średnich[zdjęcia]

Marcin Ruszkiewicz
Marcin Ruszkiewicz
w Świdnicy, z inicjatywy wójta Krzysztofa Stefańskiego, odbyło się spotkanie z udziałem Pawła Mierzwiaka, burmistrza Nowogrodu Bobrzańskiego, Krzysztofa Romankiewicza, starosty zielonogórskiego, Krzysztofa Słapczyńskiego, dyrektora delegatury Lubuskiego Kuratorium Oświaty, a także zaniepokojonych rodziców uczniów, którzy w tym roku kończą gimnazja i podstawówki.
w Świdnicy, z inicjatywy wójta Krzysztofa Stefańskiego, odbyło się spotkanie z udziałem Pawła Mierzwiaka, burmistrza Nowogrodu Bobrzańskiego, Krzysztofa Romankiewicza, starosty zielonogórskiego, Krzysztofa Słapczyńskiego, dyrektora delegatury Lubuskiego Kuratorium Oświaty, a także zaniepokojonych rodziców uczniów, którzy w tym roku kończą gimnazja i podstawówki. Marcin Ruszkiewicz
Uczniowie z okolic Zielonej Góry boją się, że nie dostaną się do wymarzonych szkół średnich. Powód? Prezydent Janusz Kubicki zmniejszył liczbę miejsc w placówkach oświatowych i żąda od okolicznych gmin pieniędzy za dodatkowe miejsca w szkołach.

W Świdnicy, z inicjatywy wójta Krzysztofa Stefańskiego, odbyło się spotkanie z udziałem Pawła Mierzwiaka, burmistrza Nowogrodu Bobrzańskiego, Krzysztofa Romankiewicza, starosty zielonogórskiego, Krzysztofa Słapczyńskiego, dyrektora delegatury Lubuskiego Kuratorium Oświaty, a także zaniepokojonych rodziców uczniów, którzy w tym roku kończą gimnazja i podstawówki. Większość absolwentów ze Świdnicy i Nowogrodu Bobrzańskiego planuje kontynuować naukę w zielonogórskich szkołach.

To prawie 250 uczniów. Na spotkaniu zabrakło przedstawicieli władz Zielonej Góry, którzy mimo zaproszenia nie znaleźli czasu na rozmowy. W sali gimnastycznej w szkole w Świdnicy zebrało się ponad sto osób. - Wskutek reformy oświaty i podwójnego rocznika wiadomo było, że w szkołach będzie potrzeba więcej miejsc - mówił Stefański. - Zielona Góra zadeklarowała, że tych miejsc będzie 4750, aż tu nagle w kwietniu prezydent Janusz Kubicki zmniejszył liczbę do niespełna 3300 i za dodatkowe miejsca od powiatu i gmin zażądał pieniędzy. Wielokrotnie spotykaliśmy się z władzami Zielonej Góry, ale miasto twardo stoi przy swoim.

w Świdnicy, z inicjatywy wójta Krzysztofa Stefańskiego, odbyło się spotkanie z udziałem Pawła Mierzwiaka, burmistrza Nowogrodu Bobrzańskiego, Krzysztofa Romankiewicza, starosty zielonogórskiego, Krzysztofa Słapczyńskiego, dyrektora delegatury Lubuskiego Kuratorium Oświaty, a także zaniepokojonych rodziców uczniów, którzy w tym roku kończą gimnazja i podstawówki.

Zielona Góra nie chce „obcych” uczniów? Nie opadają emocje z...

Za każdego ucznia spoza Zielonej Góry chce pieniędzy

Na jednym ze spotkań usłyszeliśmy nawet, że chcą przekazania subwencji. Nawet przygotowali odpowiednie porozumienie. To nie koniec. Pan Kubicki powiedział nam, że zastosuje takie kryteria, by w pierwszej kolejności do szkół dostali się zielonogórzanie.
- Jeśli się tak stanie, to dla uczniów spoza Zielonej Góry zostanie niewiele ponad 100 miejsc – twierdzi Mierzwiak, który w miniony piątek z delegacją rodziców był w kuratorium oświaty w Gorzowie. Odwiedził też wojewodę. Burmistrz Nowogrodu otrzymał zapewnienie, że sprawa trafi do Ministerstwa Edukacji Narodowej.

- Nasze dzieci mają takie same prawo jak inne do wyboru szkoły ponadgimnazjalnej - mówią rodzice uczniów ze Świdnicy, Nowogrodu Bobrzańskiego. Wczoraj spotkali się, by znaleźć rozwiązanie dotyczące podwójnego naboru.

- Przez lata uczniowie ze Świdnicy, Nowogrodu Bobrzańskiego kontynuowali naukę w szkołach średnich w Zielonej Górze. Tam mają najbliżej - mówi pani Barbara, jedna z mam. - Teraz mają dojeżdżać przez Zieloną Górę do Sulechowa? To bez sensu. Poza tym oferta w Zielonej Górze jest szersza. Dlaczego nasze dzieci mają być poszkodowane? I tak się już bardzo stresują z powodu podwójnego naboru, jaki zafundowała im reforma oświaty.

Chodzi o to, że w tym roku szkolnym naukę skończy ostatni rocznik gimnazjalistów i pierwszy rocznik ośmioklasowej szkoły podstawowej. Oba roczniki będą chciały dostać się do liceów, techników, szkół branżowych. Uczniów będzie więcej, a miejsc w szkołach i internatach niekoniecznie... Zielona Góra planowała wcześniej przygotować tych miejsc 4,8 tys. To o 2 tys. więcej niż będzie absolwentów zielonogórskich gimnazjów i podstawówek. Rzecz w tym, że z czasem miasto plany zmieniło. Prezydent Janusz Kubicki mówi dziś o 3,3 tys. miejsc. Liczba ta niepokoi rodziców w Zielonej Górze oraz okolicznych miejscowości. Wczorajsze spotkanie nie było pierwszym, zorganizowanym przez wójta i rodziców. Byli też w Zielonej Górze u prezydenta Janusza Kubickiego. Wizytę u gospodarza miasta złożyli też przedstawiciele Forum Rad Rodziców z Zielonej Góry. Rodzice z burmistrzem Nowogrodu Bobrzańskiego pojechali do Lubuskiego Kuratorium Oświaty w Gorzowie Wlkp. , prosili o pomoc wojewodę... Napisali list otwarty do prezydenta miasta i do Ministerstwa Edukacji Narodowej. Bo jak mówią, wszystkie dzieci są równe. - Szukamy różnych możliwości, by jakoś rozwiązać ten problem - tłumaczą zdesperowani rodzice. Prezydent Janusz Kubicki tłumaczy, że nabór będzie elastyczny. Jeśli będzie duże zainteresowanie, zostaną utworzone dodatkowe oddziały. Co roku jest tak, że po rekrutacji zbierają się na naradzie dyrektorzy szkół ponadgimnazjalnych i ustalają, gdzie uruchomić dodatkowe klasy, a które oddziały z powodu braku zainteresowania należy zamknąć. Zmieniono też zasadę, dotąd uczniowie we wniosku wskazywali trzy szkoły, teraz mogą pięć.
Prezydent zapewnia też, że dla wszystkich dzieci z miasta miejsc w szkołach nie zabraknie. Będą też miejsca dla młodzieży spoza miasta.

Zielona Góra dokłada do każdego ucznia 1,5 do 2 tys. zł w zależności od typu szkoły. Bo subwencja oświatowa, przekazywana przez państwo, jest za mała. Rocznie miasto musi więc ze swojego budżetu dołożyć 100 mln zł.

Podczas spotkań z władzami sąsiednich gmin i starostą zielonogórskim prezydent miał powiedzieć, że przyjmie dzieci z okolicy, jeśli władze gmin czy powiatu dołożą się do każdego ucznia z ich terenu. Na to jednak zgody nie ma.

Zdaniem starosty Krzysztofa Romankiewicza, prawo jednoznacznie wskazuje, że uczeń ma prawo wyboru szkoły i nikt nie może przyjmować do klas tylko uczniów ze swojego miasta. Nie ma takiego kryterium. To byłoby wbrew ustawie oświatowej. Dokładać się nie zamierzają też samorządy gmin. Byłby to zbyt duży wydatek. Budżety są skromne, a potrzeb nie brakuje. Dyrektor departamentu ds. edukacji i spraw społecznych Wioleta Haręźlak przypomina, że te 3,3 tys. miejsc dotyczy tylko szkół, które są prowadzone przez miasto. A przecież w Zielonej Górze są jeszcze szkoły ponadgimnazjalne niepubliczne, jest Liceum Plastyczne, do których także trafią uczniowie. Zatem wolnych miejsc w zielonogórskich szkołach będzie więcej... O sprawę pytaliśmy również przewodniczącego komisji edukacji w radzie, Jacka Budzińskiego (PiS). - Jest to powtórzenie manewru, który prezydent już zastosował, ograniczając nabór do przedszkoli tylko dla zielonogórskich dzieci. Pytanie, czy to jest zgodne z prawem? Sądzę, że prezydent powinien jednak zwiększyć liczbę oddziałów, gdyż stracimy uzdolnioną młodzież spoza Zielonej Góry i nie zapewnimy etatów nauczycielom. - Wielokrotnie spotykaliśmy się z władzami Zielonej Góry, ale miasto twardo stoi przy swoim - Żąda pieniędzy - mówi Krzysztof Stefański, wójt gminy Świdnica.

ZOBACZ RÓWNIEŻ
UCZNIOWIE I NAUCZYCIELE PEŁNI OBAW

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska