MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Zgaga i opuchlizna

Andrzej Flügel
Jechałem ostatnio autostradą. Zaraz przy wjeździe pojawił się napis o utrudnieniach na trasie Nowy Tomyśl - Poznań. Rzeczywiście, zamiast dwóch pasów, przez dobre 30 kilometrów był jeden, do tego ograniczenie prędkości do 80 kilometrów.

To jeszcze nic. Natknąłem się na policjanta z suszarką, z błyskiem w oku łapiącego tych, którzy się nie stosują. Tak więc wybrałem płatną autostradę, żeby uniknąć wleczenia się. Oszukali mnie. Zapłaciłem, żeby być szybciej... Kazali mi pomykać osiemdziesiątką, jak na zwykłej drodze, a do tego pojawił się ktoś, kto sprawdzał czy się stosuję! Czyli zostałem zrobiony w konia dwa razy.

I tak jest u nas prawie ze wszystkim. Nie dziwmy się więc, że ludzie nie wierzą politykom z ich okrągłymi gadkami, rządzącym tam na górze i gdzieś u nas, na dole. Człowiek w starciu z nimi ma przekonanie, że są po to, by go wyprowadzić w pole, a temat, z którym przyszedł tak zagmatwać, że odechce mu się do nich znów fatygować. Potem na samą myśl o załatwieniu czegokolwiek w urzędzie puchnie mu gęba, dostaje swędzących wyprysków, pali go zgaga i albo ma zbyt szybkie wewnętrzne przeloty, lub blokadę i bolesne pęcznienie.

Dlaczego więc w sporcie ma być inaczej niż na autostradach, w urzędach albo w telewizorze? No czemu? I nie jest. Przecież głupoty jakie dzieją się w naszym futbolu tego lata wystarczą chyba na kilka sezonów. Co chwilę wyskakuje jakiś numer. A to Widzew idzie do sądu, to znów ŁKS się odwołuje. Jak już wydawało się, że jest względny spokój, to znów wyskoczyła sprawa Cracovii. Niech już ta liga ruszy, bo jak się zacznie, to poleci i nie będzie można już niczego odkręcić. Fajnie, że to już jutro. Ale z ligową piłeczką tak już jest. Narzekamy, wyzywamy, ale czekamy z niecierpliwością. Nie muszę wam mówić komu kibicuję, bo to jest jasne, stałe i niezmienne od wielu lat. Legii. I dobrze mi z tym. Nich sobie gadają, niech wydziwiają. Ja wiem swoje.

Dziękuje fanom żużla, którzy napisali do mnie lub zadzwonili po ostatnim felietonie. Zgadzamy się wszyscy, że rozgrywanie ligi w dniu finału mistrzostw świata jest paranoją. Bardzo podobał mi się pogląd wygłoszony w jednym z komentarzy. Skoro mamy najlepszą ligę na świecie, to jeśli w niedzielę, gdzieś u nas pada deszcz, mecz powinien być obligatoryjnie przełożony na kolejny dzień. Liga angielska? Niech się dostosuje. Pojadą bez najlepszych albo przełożą mecz. Warunki dyktują najwięksi. Wszędzie, tylko nie u nas.

Rozmawiałem z kilkoma lubuskimi sędziami piłkarskimi. Oczywiście o zarzutach postawionych ich szefowi. Co ciekawe, wszyscy ,,prywatnie i nie do publikacji" mówią, że o tym, iż Ż. powleką w końcu w kajdanach wiedzieli od dawna, bo ,,słyszało się o różnych jego sprawkach". Dziś, kiedy wokół Ż. jest gorąco, jadą z nim bez trzymanki, a do niedawna wielu z nich chętnie grzało się w jego blasku. Skoro tak odważnie go krytykują, to czemu milczeli i nie zaprotestowali, kiedy zastępował poprzedniego szefa, człowieka na wskroś uczciwego, który chciał wiele zrobić i zaczął porządkować stare, zabagnione sprawy? Gdzie wtedy byli? No gdzie?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska