Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zastępcza matka z Nietkowic nie zgadza się z zachowaniem kuratorki

Eugeniusz Kurzawa 68 324 88 54 [email protected]
Edyta Kaczmarska wraz z mężem wystąpiła do sądu o uznanie ich za rodzinę zastępczą dla dwójki dzieci siostry: siedmioletniego Adriana i trzyletniej Amelii
Edyta Kaczmarska wraz z mężem wystąpiła do sądu o uznanie ich za rodzinę zastępczą dla dwójki dzieci siostry: siedmioletniego Adriana i trzyletniej Amelii fot. Krzysztof Kubasiewicz
- Po wizycie kuratorki nie mogliśmy dojść do siebie - mówi rozgoryczona Edyta Kaczmarska z Nietkowic w gminie Czerwieńsk. - Wnuk w poniedziałek bał się wyjść z domu do szkoły - dodaje babcia chłopca. - Złożyłam na nią zażalenie w sądzie - uzupełnia pani Edyta.

Dwie siostry, Edyta i Izabela wraz z rodzinami, mieszkają w domku na os. Słonecznym w Nietkowie. Edyta nie ukrywa, iż młodsza Izabela, zajmująca parter, ma problemy alkoholowe. Ten przykry fakt spowodował, że Edyta wraz z mężem, Jerzym Kaczmarskim, wystąpiła do sądu rejonowego w Zielonej Górze o uznanie ich za rodzinę zastępczą dla dwójki dzieci siostry: siedmioletniego Adriana i trzyletniej Amelii.

Niespodziewana wizyta

- Postanowiliśmy wziąć dzieci na siebie - mówi pani Edyta i pokazuje pismo sądowe dotyczące tej kwestii. Postępowanie w sprawie uznania ich za rodzinę zastępczą jest w toku. Ale sąd już uznał, iż do zakończenia "postępowania o prawa rodziny zastępczej" dzieci mogą przebywać pod opieką Edyty i Jerzego, czyli piętro wyżej. Ponadto ustanowił nadzór kuratorski. I właśnie w jedną z minionych niedziel cały dom, jak opowiada E. Kaczmarska, został zaskoczony wizytą kontrolną społecznej kuratorki, Iwony Mirkiewicz.

- Wiem, że takich wizyt się nie zapowiada, ale mogła ta pani chociaż telefonicznie nas uprzedzić, przecież mogliśmy gdzieś wyjść, w końcu była niedziela - mówi Kaczmarska i relacjonuje dalej: - Kuratorka pojawiła się gdzieś o 17.30 i mimo, że była u nas pierwszy raz nawet nie przedstawiła się. Wpierw poszła na dół, do siostry. A tam, u mamy, która z mieszka z Izą, był w odwiedzinach nasz brat. Kuratorka poczuła od niego alkohol i zaraz zrobiła szum, że tutaj wszyscy są pijani. Jak mogła powiedzieć: tutaj?! Przecież brat mieszka zupełnie gdzieś indziej, ma rodzinę, jest dorosłym człowiekiem, to nie wolno mu wypić piwa?
Kaczmarscy opowiadają, iż pani kurator wyszła z domu i z ulicy z kimś rozmawiała przez komórkę, i chyba zadzwoniła po policję. Po pewnym czasie na os. Słonecznym pojawiło się dwóch mundurowych.

Złożyła skargę

- Pani kurator wróciła do domu, ale tym razem przyszła do mnie, spytała czy jestem trzeźwa - opowiada pani Edyta. - Powiedziałam, iż gdzieś około 14.00 wypiłam jedno piwo. Na to ona: w takim razie zabieramy dzieci.

- Kazała się ubierać Adrianowi i Amelce, żeby zabrać je do pogotowia opiekuńczego - mówi Irena Rudnicka, babcia dzieci i matka E. Kaczmarskiej. - W pewnym momencie dzieci były już poubierane, ale i zastraszone oraz zapłakane. A w domu horror!

Gdy pojawiła się policja sprawdziła alkomatem zawartość alkoholu w oddechu pani Edyty, a potem ją "spisała".

- Pięć razy dmuchałam, za każdym razem alkomat wskazywał zero - sugeruje opiekunka dzieci. - W końcu jeden z policjantów poprosił panią Mirkiewicz o rozmowę na boku, po czym ona stwierdziła, iż ostatecznie dzieci mogą zostać, no i dalej już zachowywała się bardzo poprawnie. Ale w sumie walczyła z nami ze trzy godziny.

- Adrian tak się przestraszył po tej wizycie, że w poniedziałek nie chciał iść do szkoły - dodaje babcia.

E. Kaczmarska następnego dnia pojechała do sądu złożyć wyjaśnienie, a dwa dni potem zostawiła w sądzie oficjalną skargę na kuratorkę wraz z wnioskiem o zmianę osoby nadzorującej jej rodzinę. Mówi, iż z poprzednią kuratorką, Anną Zakrzewską, nie było tego rodzaju przejść.

Będzie zmiana kuratora

- Pełnię funkcję kuratora społecznego, bliższych informacji na temat tej historii udzieli kurator zawodowy, któremu podlegam - powiedziała I. Mirkiewicz. Na prośbę o bliższe wyjaśnienia stwierdziła tylko: - Złożyłam na ten temat notatkę w sądzie.

Szefową kuratorów w sądzie rejonowym jest Irena Karkosz. Zapoznała się z notatką, informacjami policyjnymi oraz prośbą pani Edyty o zmianę kuratora. Broni kuratorki: - To nie jest człowiek z przypadku, na duże doświadczenie społeczne - podkreśla I. Karkosz. - Choć może z tego powodu, że pani Mirkiewicz była tam po raz pierwszy, okazała się za bardzo wyczulona na sytuację? Ale działała dla dobra dzieci. Swoje kroki w tym czasie konsultowała telefonicznie z kuratorem zawodowym.

I. Karkosz dementuje opinię E. Kaczmarskiej, iż dzieci miały zostać zabrane do pogotowia, kuratorka myślała o kuzynce. - To pani Kaczmarska krzyczała, że dzieci idą do pogotowia - wskazuje Karkosz. Dodaje, że badania alkomatem przyszłej opiekunki dzieci dlatego tak długo trwały, bo nie chciała ona dokładnie, jak trzeba, wdmuchać powietrza do urządzenia.

I. Karkosz przekazuje "GL" informację, że podejmie decyzję, iż I. Mirkiewicz nie będzie zajmowała się rodziną Kaczmarski, a do Nietkowa trafi kurator zawodowy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska