Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zastal - PBG Basket: Od rzutu żyjesz, ale często giniesz

Redakcja
Za chwilę Marcin Flieger z Zastalu zdobędzie dwa punkty. A przy okazji zostanie sfaulowany przez Damiana Kuliga z PBG Basketu.
Za chwilę Marcin Flieger z Zastalu zdobędzie dwa punkty. A przy okazji zostanie sfaulowany przez Damiana Kuliga z PBG Basketu. Ryszard Poprawski
Dlaczego Gani Lawal spudłował aż sześć z dziewięciu rzutów wolnych? - Shaquille O’Neal też miał problemy - odpowiada trener Tomasz Jankowski. Przeczytaj komentarze po sobotnim meczu ekstraklasy, w którym Zastal Zielona Góra pokonał PBG Basket Poznań 71:57.

Milija Bogicević, trener PBG Basketu: - Gratuluję Zastalowi. Biorąc pod uwagę to, co zespół prezentował w meczach przed sezonem, dziś zagrał najlepiej. Myślę, że my dobrze otworzyliśmy spotkanie, mieliśmy swoje szanse, ale była bardzo zła selekcja rzutów za trzy. W trzeciej kwarcie wróciliśmy do gry, ale potem pozwoliliśmy Zastalowi na zbyt dużo. Na początku mieliśmy parę ładnych pozycji do rzutów za trzy, gdybyśmy trafili, to mecz ułożyłby się inaczej. Od rzutu żyjesz, ale bardzo często giniesz. Co się stało z Żarko Comagiciem (0 punktów, 0 na 5 z gry, 4 zbiórki, 4 straty, 5 fauli - dop. red.)? Po pierwsze: bardzo chciał tutaj wygrać. Po drugie: po ostatnim sparingu, w którym zdobył 32 punkty, za bardzo zajął się myśleniem o tym, że musi powtórzyć taki mecz.

Jacek Sulowski (5 punktów, 2 na 11 z gry, 3 zbiórki), koszykarz PBG Basketu: - Gratuluję Zastalowi zwycięstwa. My przede wszystkim nie realizowaliśmy tego, co założyliśmy sobie przed meczem. Zła selekcja rzutów, zwłaszcza za trzy, spowodowała, że Zastal w drugiej i trzeciej kwarcie odskoczył na dosyć dużą liczbę punktów. Czwarta to już było praktycznie po meczu. Gdybyśmy grali bardziej pod kosz, wykorzystali naszych wysokich zawodników, byłby to inny wynik.

Tomasz Jankowski, trener Zastalu: - Pierwszy mecz jest zawsze bardzo, bardzo trudny dla trenerów, dla zawodników, dla kibiców, dla sponsorów, bo tak naprawdę nie można na sto procent powiedzieć, czego można się spodziewać po zespole. Tym bardziej, że w tym sezonie mieliśmy w drużynie pewne kłopoty. Natomiast jeśli chodzi o sam mecz, to przygotowywaliśmy się na to, że poznaniacy będą grali bardzo agresywnie w obronie. Tego - wydaje mi się - nie pokazali w stu procentach swoich możliwości. Byliśmy przygotowani na strefę, którą kilka razy rzeczywiście postawili, ale my bardzo fajnie ją rozbiliśmy kilkoma podaniami. Ukierunkowałem chłopaków na to, żeby grać z kolei mocno w obronie, przede wszystkim wyłączając czy właściwie męcząc trochę Micicia (9 punktów, 1 na 9 z gry, 2 asysty, 2 straty - dop. red.). I wydaje mi się, że było to widać w trzeciej, czwartej kwarcie, bo to był cień tego zawodnika, którego pamiętamy z przedsezonowych gier. To, że nie mógł rozgrywać tak, jak lubi, dało bardzo dużo. Ogólnie jestem bardzo zadowolony z obrony, punkty tracone w poszczególnych kwartach oddają obraz naszej defensywy. Jeszcze lepiej oczywiście będziemy musieli bronić graczy z piłką.

- Podsumował pan grę Zastalu w obronie. Prosimy o kilka słów na temat ataku.
Tomasz Jankowski: - No cóż, pierwsze punkty chyba w trzeciej minucie, ale to jest to, co powiedziałem przed chwilą. Mieliśmy trzy otwarte rzuty za trzy punkty - pierwsze trzy akcje (w tym momencie zgłosił się Piotr Stelmach jako jeden z tych, który wtedy spudłował - dop. red.). Pierwszy mecz to jest coś specyficznego, ręka zadrży, człowiek za dużo pomyśli, za dużo chce i dlatego taka indolencja na początku rzutowa. Ale byliśmy na to przygotowani, ja zdawałem sobie sprawę z tego, że tak może być. Również podobnie to wyglądało ze strony gości, bo też przez dłuższy okres mieli problemy ze zdobywaniem punktów.

- A Walter Hodge (7 punktów, 2 na 5 z gry, 5 asyst)? Nie za bardzo absorbują go rozmowy z sędziami na temat fauli?
Tomasz Jankowski: - Tak, na pewno jest to problem, z którym walczymy, i rozmawiamy z Walterem na ten temat. Natomiast jeśli chodzi o jego formę, to nie będę ukrywał, że - to jest moja opinia - po tym lecie, które sobie zafundował - kilka lig, występy w reprezentacji swojego kraju - na pewno nie widać u niego świeżości i takiej radości gry czy agresji, jaką prezentował w zeszłym roku. Przygotowany fizycznie w jakiś sposób pewnie jest, bo nie miał zbyt dużo czasu na odpoczynek. Ale będziemy nad tym też pracować. Nie chcę mówić, że to jest teraz jakiś wielki problem. Natomiast na pewno po Walterze spodziewamy się lepszych występów. I on sam chyba też.

- Dlaczego Gani Lawal (13 punktów, 5 na 11 z gry, 13 zbiórek) spudłował aż sześć z dziewięciu rzutów wolnych, w tym pięć pierwszych?
Tomasz Jankowski: - Rzuty osobiste to element specyficzny. Nie chcę przez to powiedzieć, że on nie będzie lepiej rzucał, bo pracujemy nad tym i to jest chłopak bardzo świadomy tego, że może to poprawić. Przed każdym treningiem pierwszy przychodzi, bierze piłkę i bez namysłu rzuca osobiste, po każdym treningu też zostaje. Natomiast z tego, co pamiętam, to Shaquille O’Neal też miał problemy, ale też wszyscy się bardzo szczycili, jak trafiał. W ostatnim meczu Gani trafił cztery na cztery w Turowie, tak że będzie to - ogólnie mówiąc - na pewno loteria. Ale miejmy nadzieję, że jego ogólne możliwości i przydatność do drużyny pokazują i pokazywały do tej pory, że jeśli będzie dalej tak grał, jeśli będzie rządził pod deską, jeśli będzie kilka fajnych, efektownych wsadów prezentował, to myślę, że kibice jednak wybaczą mu pewne potknięcia.

- A o czym tak rozmawialiście emocjonalnie z Ganim Lawalem, gdy w trakcie meczu podbiegał do pana?
Tomasz Jankowski: - Starałem się mu wyjaśnić, jak należy grać w obronie, żeby nie łapać tych fauli. Ogólnie mieliśmy takie założenie, żeby nie wpuszczać do środka zawodników praworęcznych, czyli Kuliga (20 punktów, 6 na 11 z gry, 8 na 9 za jeden, 9 zbiórek - dop. red.) i Lichodzijewskiego (23 punkty, 8 na 12 z gry, 5 na 7 za jeden, 9 zbiórek, 2 bloki). To się udawało czasami. No, też był ścigany pewnymi gwizdkami sędziów i chciałem go uspokoić. W taki sposób należy rozmawiać nawet podczas meczu.

Piotr Stelmach (10 punktów, 4 na 6 z gry, 4 zbiórki), koszykarz Zastalu: - Przede wszystkim drużyna PBG Basketu w pierwszej połowie pokazała - moim zdaniem - dobrą walkę. Ale - tak, jak trener powiedział - Miciciowi zabrakło chyba trochę kondycji i w drugiej połowie było zdecydowanie łatwiej. Tak, jak rozgrywający był trochę podmęczony, tak reszta drużyny też nie za bardzo. I to był chyba główny punkt tego, że tak dobrze nam poszło. Zagraliśmy dobrze w obronie, ciekawe akcje, ciekawe fragmenty. Poradziliśmy sobie z ich obroną na całym boisku, jak i strefową. I powiększaliśmy przewagę. Pierwszy mecz jest bardzo ważny. Udało nam się zagrać - widać po punktach całej drużyny - bardzo zespołowo i oby tak dalej!

Oferty pracy z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska