Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zaporoska Elektrownia Atomowa jak Czarnobyl? Radioaktywna chmura nad Europą może być ogromna

Grzegorz Kuczyński
Grzegorz Kuczyński
Kwestia Zaporoskiej Elektrowni Atomowej (ZAES) jest niewątpliwie jednym z głównych problemów dla ukraińskich oficerów planujących kontrofensywę
Kwestia Zaporoskiej Elektrowni Atomowej (ZAES) jest niewątpliwie jednym z głównych problemów dla ukraińskich oficerów planujących kontrofensywę AA/ABACA/Abaca/East News
Z każdym dniem rośnie w okupowanej Zaporoskiej Elektrowni Atomowej zagrożenie awarią, która może mieć katastrofalne skutki w skali kontynentu. Rosjanie zamienili jej teren w bazę wojskową i wiele wskazuje na to, że zamierzają jej bronić. Tymczasem Enerhodar może stać się celem ukraińskiej kontrofensywy już w pierwszych jej godzinach.

Spis treści

Kwestia Zaporoskiej Elektrowni Atomowej (ZAES) jest niewątpliwie jednym z głównych problemów dla ukraińskich oficerów planujących kontrofensywę. Obiekt leży na południowym brzegu Dniepru, dosłownie kilka kilometrów od pozycji ukraińskich. Zresztą już raz Ukraińcy próbowali zająć elektrownię szybkim desantem przez rzekę – co zakończyło się porażką. Na lądzie zaś Enerhodar od linii frontu dzieli ok. 50 km.

Nie ma prądu, jest wojsko

Rosyjskie wojska jeszcze w marcu 2022 zajęły elektrownię jądrową w Enerhodarze w obwodzie zaporoskim, a na początku października tego samego roku Władimir Putin swoim dekretem przywłaszczył elektrownię. Od momentu jej zajęcia przez Rosjan doszło tam do wielu prowokacji i naruszeń zarówno norm międzynarodowych, jak i przepisów bezpieczeństwa.

Warto zauważyć, że jako obiekt wytwarzający energię elektryczną, ZAES nie jest przydatna dla Rosji. Od kilku miesięcy Rosjanie próbują podłączyć elektrownię do swoich sieci energetycznych. Do zakładu przyjechali nawet pracownicy Rosatomu. Ale nic im nie wyszło. Elektrownia w Zaporożu działa na amerykańskim paliwie jądrowym i technologii, która znacznie różni się od rosyjskiej.

Rosja zmieniła więc taktykę i jej wojsko zaczęło ostrzeliwać elektrownię i zrzucać winę na Ukraińców. Taki ostrzał już kilkakrotnie doprowadził do wyłączenia stacji spod napięcia. Rosyjskie władze i propaganda przez cały ten czas nie odpowiedziały w sposób zrozumiały, jaki byłby sens ostrzeliwania przez Ukraińców elektrowni na ich własnym terytorium. W razie katastrofy to Ukraina poniosłaby główne straty.

Rosja wykorzystuje obecnie obiekt jako tarczę i narzędzie do wywierania presji na resztę świata. Okupanci przekształcili ją w bazę wojskową, wprowadzając na jej teren ponad 500 żołnierzy, 50 pojazdów wojskowych, broń i materiały wybuchowe. Jest to sprzeczne z Konwencją Genewską i normami prawa międzynarodowego, zgodnie z którymi obiekty jądrowe nie powinny być atakowane.

Rosjanie zaryzykują bitwę?

Ekspert wojskowy, pułkownik rezerwy Roman Switan w rozmowie z portalem Telegraf uważa, że mimo gróźb Rosjanie nie zaryzykują poważnego uszkodzenia elektrowni. Dlaczego? Ponieważ byłby to strzał we własną stopę. – Po prowokacji w ZAES Rosjanie stracą pieniądze i to z kieszeni Putina. Stracą dziesiątki, a może i setki miliardów dolarów. Po prostu do zera sprowadzą Rosatom. Wypadnie w takiej sytuacji ze wszystkich transakcji na całym świecie. Tam wejdzie Westinghouse. Taka zamiana nastąpi momentalnie. Więc setek miliardów dolarów z powodu jakiejś prowokacji oni nie po prostu nie będą tracić – uważa Switan.

Jednak Rosjanie nie zamierzają też po prostu zwrócić ZAES. Przecież według brytyjskiego wywiadu od marca 2023 roku okupanci ustawiają stanowiska bojowe na budynkach reaktorów elektrowni. Może to oznaczać, że budynki reaktorów są włączone do rosyjskiego planowania taktycznego obrony.

Jedno źródło zasilania

Kolejnym naruszeniem przez Rosję międzynarodowych zasad i umów jest fakt, że przez wiele miesięcy po zajęciu elektrowni Rosjanie nie wpuszczali na teren zakładu przedstawicieli Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej. Dopiero we wrześniu ub.r. udało się zorganizować wizytę misji MAEA. Warto zauważyć, że odmówiła ona uznania elektrowni jądrowej w Zaporożu za obiekt rosyjski i podkreśla, że jest to obiekt infrastruktury ukraińskiej.

Rafael Grossi, dyrektor generalny MAEA, powiedział, że wokół elektrowni codziennie słychać ostrzał artyleryjski, a bezpośrednio w pobliżu elektrowni jądrowej trwają aktywne przygotowania wojskowe. Dodatkowym czynnikiem ryzyka jest jedyna działająca linia przesyłowa energii elektrycznej, która zapewnia chłodzenie reaktorów Zaporoża, a także wspiera inne ważne funkcje bezpieczeństwa jądrowego i ochrony. Co więcej, to obecne zasilanie pochodzi z innej ukraińskiej elektrowni…

Czarnobyl 2.0?

Pomimo tego, że praca bloku Zaporoskiej Elektrowni Atomowej została wstrzymana od sierpnia ubiegłego roku, konieczne jest ciągłe chłodzenie paliwa jądrowego w reaktorze. To, czego eksperci obawiają się najbardziej, to uszkodzenie systemów chłodzenia. ZAES miała zapewnione zasilanie zewnętrzne do obsługi systemu bezpieczeństwa z czterech linii energetycznych - jednej głównej i trzech rezerwowych. Ale w wyniku ataków rakietowych wojsk rosyjskich sprawna jest dziś tylko jedna linia energetyczna, która w warunkach wojennych może w każdej chwili zostać zniszczona. Obiekt już sześciokrotnie tracił na krótko zasilanie zewnętrzne i działał na autonomicznej mocy dostarczanej przez generatory dieslowskie.

Generatory będą działać tak długo, jak długo wystarczy oleju napędowego. Maksymalnie kilka tygodni. Ale gdy i to źródło zasilania zostanie utracone, rozpocznie się proces podgrzewania materiału jądrowego reaktora, aż do ponad 1000 st. Celsjusza. W momencie, gdy ciśnienie wewnątrz prętów paliwowych przekroczy wytrzymałość obudowy, zbiornik reaktora stopi się, a materiał radioaktywny zostanie uwolniony do atmosfery.

Strefa opadu będzie miała długość tysięcy kilometrów. Kwestia, w którym kierunku będą unosić się radioaktywne chmury, będzie zależała od kierunku wiatrów w rejonie Zaporoża. Biorąc pod uwagę, geograficzne położenie obiektu w centrum Europy, uwolnienie promieniowania mogłoby dotknąć każdą część kontynentu europejskiego.

Jak wyzwolić elektrownię?

Problem jest tym poważniejszy, że w okupowanej elektrowni brakuje personelu. Obecnie to w części Ukraińcy, którzy już wcześniej tam pracowali, zaś część to przybysze z Rosji.

Walki na terenie samego obiektu to proszenie się o potężną atomową awarię. Jak więc Ukraińcy mają ją wyzwolić w czasie kontrofensywy? Zapewne jedyne wyjście to zagrożenie Rosjanom okrążeniem w elektrowni. Pytanie, czy Moskwa podejmie w Enerhodarze podobną decyzję co w Chersoniu. Jest ryzyko, że Rosjanie zechcą pozostać w elektrowni, stosując atomowy szantaż. Może na to wskazywać stanowisko Rosenergoatomu, który twierdzi, że stworzenie strefy bezpieczeństwa wokół elektrowni (co proponuje MAEA) jest mało prawdopodobne, bo nie są tym zainteresowani rzekomo Ukraińcy. Tradycyjnie Rosjanie oskarżają Ukrainę o wszystko złe, co sami czynią.

Jesteśmy na Google News. Dołącz do nas i śledź Portal i.pl codziennie. Obserwuj i.pl!

Polecjaka Google News - Portal i.pl
od 16 lat

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Zaporoska Elektrownia Atomowa jak Czarnobyl? Radioaktywna chmura nad Europą może być ogromna - Portal i.pl

Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska