Pan Jarosław miał w Niedoradzu duże gospodarstwo: 32 ha ziemi, fermę kurzą, chlewnię, własną hydrofornię...
Ale to było dawno temu, bo w latach 70. W 1980 r. zaangażował się w działalność opozycyjną. Zakładał Solidarność Rolników Indywidualnych. Najpierw struktury krajowe, potem zielonogórskie.
Był za to szykanowany, a w nocy 12 grudnia 1981 r. na mocy dekretu o stanie wojennym - został internowany. W barakach dla internowanych w Głogowie spędził całą zimę 1981/82.
Pokrzywdzony w IPN
Przyznaje, że wystraszył się represji i prześladowań. - Po internowaniu, funkcjonariusz SB oświadczył mi, że jeden mój podpis zakończy wszystkie dochodzenia przeciwko mnie. Ale na żadną współpracę się nie zgodziłem - relacjonuje. - I wtedy machina represji się nasiliła. Jej celem było odebranie mi gospodarstwa.
Nanowski opowiada, że zaproponowano wówczas jego rodzinie paszport i bilet w jedną stronę do USA.
- Wszystko po to, by moje gospodarstwo trafiło w ręce państwowej rolniczej spółdzielni produkcyjnej - dodaje. Przez długi czas opierał się. Ale w końcu był tak wykończony psychicznie i finansowo, że w listopadzie 1982 r. przekazał swój majątek aktem notarialnym.
W Ameryce pan Jarosław założył firmę, która ze zmiennym szczęściem prosperowała przez 20 lat. Jednak dwa lata temu tęsknota przygnała go z powrotem w rodzinne strony. W grudniu 2006 r. IPN nadał mu status pokrzywdzonego przez organa PRL.
Sprawa będzie trudna
Teraz pan Jarosław postanowił w sądzie wyrównać rachunki krzywd. W zielonogórskim sądzie złożył już pozew przeciwko Skarbowi Państwa. Domaga się w nim unieważnienia decyzji o swoim internowaniu, wydanej przez ówczesną zielonogórską komendę Milicji Obywatelskiej, a także odszkodowania za przejęty majątek.
Czy ma szanse wygrać? - Sprawa może być bardzo trudna - ocenia zielonogórski adwokat Krzysztof Szymański.
- Do tej pory, jeśli ktoś był rehabilitowany w związku z represjami w czasach PRL, to zawsze odnosiło się to do wyroków, jakie wtedy zapadały. A przecież internowanie w stanie wojennym odbywało się bez wyroku.
Ale z drugiej strony - jak zauważa Szymański - sąd może przyjąć, że sam dekret o stanie wojennym był bezprawny, bo został wprowadzony w trakcie obrad ówczesnego Sejmu.
- Gorsza sytuacja może być z uzyskaniem odszkodowania, bo przecież były wówczas przepisy, na podstawie których to się odbyło - dodaje Szymański.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?