19-letni Mikołaj B przyjechał do domu z uczelni, pod koniec 2009 r. Dziadek wyjechał po niego do Szprotawy, a matka przygotowała jego ulubioną sałatkę.
W nocy chłopak wziął siekierę i zarąbał rodziców, 45-letnią Hannę i 40-letniego Artura B. Zaatakowani, pogrążeni w głębokim śnie, nawet się nie bronili. Jedynie kobieta zasłaniała się rękami.
Mikołaj sam powiadomił policję, o tym, co zrobił. Ojcu zadał 18 ciosów siekierą, matce 15.
Po zabójstwie czekał na funkcjonariuszy ze spakowaną torbą, którą zabrał ze sobą do aresztu. Podczas procesu nie kłamał i nie kręcił. Przyznał się do winy.
W więzieniu spędzi praktycznie całe swoje dorosłe życie. Gdy wyjdzie, będzie miał 45 lat.
Sąsiedzi wspominają rodziców Mikołaja jako bardzo miłych i uprzejmych. Hanna była magistrem, zaś jej mąż był bardzo inteligentny i uzdolniony. Pracowała nawet przez jakiś czas w urzędzie miasta. A przed śmiercią prowadziła firmę przez internet.
- Raz byłem w jego towarzystwie na grillu. Zaczął snuć rozważania na temat sensu życia i Woltera. Mówił bardzo ciekawie - wspomina jeden z sąsiadów.
Więcej w sobotnio-niedzielnym Magazynie "Gazety Lubuskiej"
Motoryzacja do pełna! Ogłoszenia z Twojego regionu, testy, porady, informacje
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?