Proceder kwitł w latach 2006-2009, ale i ile we wcześniejszych latach takich kombinacji było kilka, o tyle w minionym roku pracownicy poszli na całość. Organizatorką przekrętu była 33-letnia pracownica z Gorzowa, której pomagał też małżonek. Ona załatwiła 11 sfałszowanych rachunków, on cztery.
Wyciągnęli z fabryki kilka tysięcy dotacji za wczasy swoje i obozy jeździeckie dzieci, bardzo też zaangażowali się w wyciąganie dotacji przez koleżanki i kolegów z pracy. Stawka za lewy kwit wynosiła na ogół 10 proc. rachunku, tzn. jeśli ktoś potrzebował za rodzinne wczasy rachunek na 4,5 tys. zł, płacił 450 zł i miał.
Potem już bywało różnie, bo jednym udawało się dostać do kieszeni nawet 4 tys. zł dotacji i jeszcze 1 tys. zł za obóz jeździecki dzieci. Ale inni nic nie dostawali, bo kwit wydawał się podejrzany pracownikom działu socjalnemu i dotacji nie wypłacali.
Partnerem pracowników SE Bordnetze w łapówkarskim procederze, był właściciel gospodarstwa agroturystycznego niedaleko Drezdenka. Jak wyliczył w akcie oskarżenia prokurator, w latach 2006-2009 aż 22 razy wystawił sfałszowane rachunki za pobyt w swoim gospodarstwie.
Akt oskarżenia jest już w gorzowskim sądzie. Dwudziestu jeden oskarżonym prokurator przedstawił 56 zarzutów.
Dwunastu oskarżonych przyznało się do winy i zgodziło na dobrowolne poddanie karze. Prokurator domaga się dla nich po pół roku więzienia w zawieszeniu na 2 lata i zwrot fabryce wyłudzonych pieniędzy. Pozostałych czeka proces. Główni oskarżeni mogą dostać do 8 lat więzienia. Jak się dowiedzieliśmy w fabryce, z wyciągnięciem konsekwencji służbowych wobec pracowników, zarząd wstrzyma się do wydania wyroków przez sąd.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?